Stolat.pl
Życzenia
Wiersze znanych
Cytaty
Dodaj życzenia
Chrystus tak rela...
Osiemnaście mysz...
18 lat marzyłeś...
18 lat skończone...
18 spełnionych m...
18-sty wybił roc...
18-ście lat temu...
Bądź zawsze szc...
Coż by Ci życzy...
Dajmy dzisiaj ost...
Zakochani
Bądź zawsze szc...
Kołysanka dla Jo...
O moim tacie
Motyw biblijny
Niepowodzenie
O prawach dziecka
18 lat marzyłeś...
Chrystus tak rela...
18-sty wybił roc...
Wyślij tekst znajomemu
Wyślij do:
Treść wiadomości:
Motto:<br />Kto się za ten wiersz obraża<br />ten się sam za gówniarza uważa.<br /><br /><br />Przeglądam w myśli wszystkich mych przyjaciół twarze<br />I myślę sobie, och, psiakrew! czyż wszyscy są gówniarze?<br />Ach, nie! Jest kilku wiernych, z tymi pojechałbym nawet do Kielc.<br />A reszta? Ach, reszta, to jest gówno, proszę pani, wprost na szmelc.<br />Pytacie mnie, czemu do Kielc, a nie do Afryki lub na Borneo?<br />O, tam łatwiej przyjacielem być wśród tropikalnych puszcz,<br />Niż gdy za ścianą woła ktoś: puszcz mnie pan, ach, puszcz.<br />A pluskwy, ach, nietropikalne, mnożą się jak w aparacie tym "Roneo".<br />O, tak w ohydnej wszawości małego miastka,<br />Gdy metafizyk głąb wypiera dowolna wprost namiastka,<br />A miłość dają tylko, ach, nieszczęsne prostetuty<br />(Bo krzywych zbrakło już),<br />A syf i tryper biegną w krok tuż, tuż,<br />Gdzie zwykła dorożkarska buda zastąpi wszelkie narkotyki świata,<br />I gdzie jedyne piękno jest: na zgniłych domkach jakaś, proszę pani,<br />wieczorna, ta tak zwana, ach, poświata,<br />I to wszystko na tle zupełnej nędzy<br />W smrodzie u jakiejś gospodyni potwornej wprost jędzy,<br />W ciągłej niepogodzie, co lepsza jest od słońca,<br />Bo wtedy wszystko zda się bliskim już, ach, końca -<br />Tak sobie wyobrażam Kielce, symbol, jako szczyt ohydy,<br />Jako jakiś Paramount najgorszej małomiasteczkowej brzydy.<br />A może piękne to jest, ach, miasteczko, ach, i nawet miłe<br />I niełatwo jest w nim złapać nawet kiłę...<br />W każdym razie tam przyjacielem być i w tych warunkach<br />Trudniej jest niż w afrykańskich najpiekielniejszych choćby<br />wprost stosunkach.<br />Gdy człowiek gębą sra,<br />A tyłkiem podpatruje obroty gwiazd i mgławic dalekich spirale,<br />Gdy muzyczka skądiś gra,<br />A on gdzieś przy powale wydusza miliony pluskwich gniazd,<br />Gdy beznadziejność dusi jak ohyda i śmierdząca zmora,<br />Gdy człowiek sobie siebie widzi jako cuchnącego własnym<br />sosem, ach, potwora -<br />Może to wszystko przejdzie, ach, a może nie,<br />W każdym razie to jest wszystko bardzo fe.<br />A do tego napisanie nie krwią, a gównem, bardzo źle.<br />Ja nie chę tego, nie, nie, nie!<br /><br />I nie chcę, podąd mam już ich,<br />Przyjaciół mych, gówniarzy tych.<br />Wolę bydło wprost, koty, nie mówiąc o psach,<br />Robaki, pluskwy, jakieś automaty,<br />Nawet takie, jak na stacjach, choć bez twarzy,<br />Co nie mają ni mamy ni taty,<br />Bo wiem, że kot nie skłamie miaucząc,<br />A pies swym szczekaniem,<br />że krowa mi nie siknie witriolejem w pysk, tylko mlekiem,<br />że pluskwa... ale szkoda gadać, proszę pani,<br />że świat się roi od drani.<br />że gdy, na przykład, w automat włożę groszy pięć,<br />To wyjdzie mi na pewno czekoladka,<br />A nie kłamliwa mowa, brechnia obłudna i już zybt wprost nader hadka<br />W swym śliskim kłamstwie,<br />W zaczajonej za nim złośliwości, chęci krzywdy<br />I zlekceważenia, ach, i zwykłym chamstwie.<br />Automat nie będzie obśliniać mnie i dusić aż do bólu rąk mych z<br />czułości,<br />A potem za plecami, albo i przed, to wolę nawet już, robić małych<br />obrzydliwości,<br />W imię jakiś urojonych zalet i cnót<br />Czekając na swego wniebowzięcia już za życia cud -<br />Bo on jest taki dobry, ach, i doskonały,<br />że nie wiadomo już, czy nawet on oddaje kały...<br />Może on nie sra i nie robi pipi,<br />Taki, ścierwo, doskonały jest,<br />że w samo piękno zamienia się jego najpospolitszy gest:<br />Jakieś dłubnięcie w nosie,<br />Czy umazanie ręki w jakimś własnym sosie,<br />Co lepszy jest od majonezu,<br />Gdy organ, co go wydaje, piękniejszy od świątyni Diany jest<br />z Efezu...<br /><br />I tak nie znoszę w ogóle obłudnych gówniarzy,<br />Ale gdy mymi przyjaciółmi jeszcze śmieli być<br />I potem się zdemaskowali<br />- Tym gorzej, jeśli się w gówniarstwie swym tak długo dekowali -<br />To taki mnie porywa wstyd, że mi jest z tym wprost nie do twarzy!<br />Precz ode mnie, gatunku wraży!<br />Niech mi się nie śmie żaden z was nawet śnić,<br />Bo będę pluć jak Arab i bić!<br />Niech mi się o nim nigdy więcej najlżej nawet nie zamarzy,<br />Bo wszystkich razem w kupie<br />Zwalę czym popadło - dla ekonomii - po olbrzymiej wspólnej dupie.
Wykonanie:
SI2.pl
Jak prawie wszystkie strony internetowe również i nasza korzysta z plików cookie. Zapoznaj się z
regulaminem
, aby dowiedzieć się więcej.
Akceptuję