Stolat.pl
Życzenia
Wiersze znanych
Cytaty
Dodaj życzenia
Chrystus tak rela...
Osiemnaście mysz...
18 lat marzyłeś...
18 lat skończone...
18 spełnionych m...
18-sty wybił roc...
18-ście lat temu...
Bądź zawsze szc...
Coż by Ci życzy...
Dajmy dzisiaj ost...
Zakochani
Bądź zawsze szc...
Kołysanka dla Jo...
O moim tacie
Motyw biblijny
Niepowodzenie
O prawach dziecka
18 lat marzyłeś...
Chrystus tak rela...
18-sty wybił roc...
Wyślij tekst znajomemu
Wyślij do:
Treść wiadomości:
Wziął frak na siebie, rękawiczki nowe,<br />Stanął przed lustrem przyjrzeć się krawatce,<br />Z dumą nałożył kapelusz na głowę<br />I rzekł: Dziś trzeba oświadczyć się matce.<br />Matka mój talent umie sobie cenić,<br />Panna mi sprzyja... trzeba się ożenić!<br /><br />Nie mogę żywić najmniejszej obawy:<br />Mile widziany byłem od początku,<br />Mam przecież dużo, bardzo dużo sławy<br />I wiele zalet... wprawdzie nic majątku,<br />Lecz czyż ten kruszec ma stać na przeszkodzie<br />Sercom, co biją w idealnej zgodzie?<br /><br />O pana nawet troszczyć się nie warto<br />Stracił biedaczek w domu władzę wszelką.<br />Pani rzecz główna... a ta jest zażartą,<br />Stałą talentu mego wielbicielką.<br />Wszak rzekła, prac mych dokończywszy tomu:<br />Jakie to szczęście miewać pana w domu!<br /><br />Skończył monolog i pobiegł ulicą<br />Pełen otuchy, nucąc jakąś śpiewkę,<br />I już przed znaną stanął kamienicą,<br />Gdy nagle dostrzegł rozdartą podszewkę...<br />Lecz nie chciał czasu tracić, a wiec tylko<br />Rozdarte miejsce zręcznie zapiął szpilką.<br /><br />Zastał, jak pragnął: i córkę, i matkę,<br />Siedzące obie w swoim saloniku;<br />Panna robiła właśnie jakąś siatkę,<br />Pani bębniła palcem po stoliku<br />Tonąc w zadumie; lecz choć zadumana,<br />Spostrzegłszy gościa, rzekła: Witam pana.<br /><br />Usiadł na krześle i zaczął rozmowę,<br />Lecz się zająknął zaraz na początku,<br />I chociaż piękną przygotował mowę,<br />Nie mógł odnaleźć swoich myśli wątku<br />I coraz bardziej plątał się rumieniąc,<br />Jakby przeczuwał, co to znaczy pieniądz<br />.<br /><br />Pani na niego patrzała z zdziwieniem<br />I coraz większą przybierała godność;<br />Panna go także mierzyła spojrzeniem,<br />A choć w jej wzroku mógł dojrzeć łagodność,<br />Nic nie pomogło: matki dostojeństwo<br />Ciężyło nad nim ciągle jak przekleństwo.<br /><br />Czuł, jak pod owym wzrokiem przenikliwym<br />Całą swą wielkość traci poetyczną;<br />Czuł, jak jest małym, nędznym, nieszczęśliwym,<br />A ona wielką i majestatyczną;<br />Więc opuściwszy wstępy i prologi,<br />Na oślep matce rzucił się pod nogi.<br /><br />Ja pannę Julię, szepnął, kocham dawno<br />I chciałem właśnie prosić o jej rękę.<br />Mówiąc to minę miał bardzo zabawną:<br />Znać na nim było, jaką przeszedł mękę.<br />Pani z litością odrzekła: Ach szkoda!<br />Lecz moja Julcia jest jeszcze za młoda.<br /><br />Tu panna chustkę podniosła do nosa<br />Na łzy czekając, co popłynąć miały;<br />Lecz matka na nią spojrzała z ukosa<br />Mówiąc: Juleczko, gdzieś mi się zadziały<br />Moje robótki... poszukaj w sypialni,<br />Pewnie gdzie leżą w mojej gotowalni.<br /><br />Tak wyprawiwszy córkę, do poety<br />Znów się odezwie: Niechaj mi pan wierzy,<br />że umiem pańskie ocenić zalety<br />I że go zawsze szacuję najszczerzej,<br />Ale, Bóg widzi, pańskiej propozycji<br />Odmówić muszę. - Pan nie masz pozycji.<br /><br />Jak to? zawołał uniesion zapałem,<br />Wszak moje imię w świecie dużo znaczy;<br />Na stanowisko ciężko pracowałem,<br />Lecz je mam wreszcie... Niech mi pan przebaczy,<br />Przerwała matka, takie stanowisko<br />Nasz świat dzisiejszy ceni bardzo nisko.<br /><br />Sam mi pan przyznasz, że ci literaci<br />Jest to zazwyczaj najgorsza hałastra.<br />Wszak z nimi ludzie nie żyją bogaci?<br />Poeta westchnął: Sic itur ad astra!<br />A pani, trochę łaciną zmieszana,<br />Rzekła: Ja tego nie mówię do pana.<br /><br />Pan Julcię kochasz... jak człowiek szlachetny<br />Musisz ofiarę zrobić z swej miłości.<br />Mam właśnie dla niej mariaż bardzo świetny,<br />Co jej zapewni cały los w przyszłości...<br />Chociaż jesteśmy panu z mężem radzi.<br />Przez wzgląd na Julkę chciej pan bywać<br />rzadziej...<br /><br />Wziął za kapelusz patetycznie, wzniośle;<br />Skłonił się milcząc i wyszedł czym prędzej.<br />Aż na ulicy zawołał: O ośle!<br />Pisujesz wiersze i nie masz pieniędzy,<br />I te śmiertelne nosząc grzechu plamy,<br />Chciałeś otrzymać zezwolenie mamy?<br /><br />Dobrze ci teraz!... Szkoda tylko panny.<br />Jeszcze mi w oczach stoi ten jej smutek<br />I ten wzrok tęskny, łzawy, jakby szklanny;<br />Byłaż to miłość, czy kataru skutek?<br />To wieczną dla mnie zostanie zagadką!<br />Katar rzecz zwykła, a miłość jest rzadką.<br /><br />Gdybym był dawno serca nie roztrwonił,<br />Musiałbym teraz z rozpaczy umierać.<br />Ale tak... będę smutkowi się bronił...<br />Trzeba się jeszcze w świecie poniewierać.<br />życie poety - to korona z cierni!<br />Westchnął - i poszedł na poncz do cukierni.<br />
Wykonanie:
SI2.pl
Jak prawie wszystkie strony internetowe również i nasza korzysta z plików cookie. Zapoznaj się z
regulaminem
, aby dowiedzieć się więcej.
Akceptuję