Stolat.pl
Życzenia
Wiersze znanych
Cytaty
Dodaj życzenia
Chrystus tak rela...
Osiemnaście mysz...
18 lat marzyłeś...
18 lat skończone...
18 spełnionych m...
18-sty wybił roc...
18-ście lat temu...
Bądź zawsze szc...
Coż by Ci życzy...
Dajmy dzisiaj ost...
Zakochani
Bądź zawsze szc...
Kołysanka dla Jo...
O moim tacie
Motyw biblijny
Niepowodzenie
O prawach dziecka
18 lat marzyłeś...
Chrystus tak rela...
18-sty wybił roc...
Wyślij tekst znajomemu
Wyślij do:
Treść wiadomości:
1<br /><br />Po dniach ścigania, nędz i płaczu<br />Musiałem wreszcie ruszyć w świat,<br />Ażeby ukryć się w Opaczu,<br />Gdzie pada deszcz i szumi wiatr,<br />Gdzie wytężone ucho słyszy<br />Lokomotywy smętny gwizd,<br />Gdzie niespokojny chrobot myszy<br />Przeszkadza w ciszy pisać list.<br /><br />A list ten piszę do nikogo,<br />Po prostu pragnę zabić czas,<br />I tak mi rzewnie, tak mi błogo,<br />że dzień poza mną w deszczu zgasł,<br />że się pod oknem skulił wieczór,<br />Jak gdyby przeczuł wiatru świst,<br />że w poetyckim mym narzeczu<br />Mogę donikąd pisać list.<br /><br />Kochanko moja! Przyjdź i popatrz,<br />Jak się zabija tutaj czas,<br />I jak to dziwne słowo "Opacz"<br />Tak nieopatrznie dzieli nas.<br />Albo nie przychodź. Będzie lepiej,<br />Jeśli zostanę tutaj sam.<br />Niech serce w sobie się zasklepi,<br />Tak przecież lepiej będzie nam.<br /><br />A jestem, zresztą, sam o tyle,<br />że nie ma ciebie. W jakąś dal<br />Odeszły wspólne nasze chwile,<br />Których mi nieraz bywa żal.<br />Nie jestem sam. Od lat już wielu<br />Przyjaciel dzieli ze mną los,<br />I gdy zawołam: "Przyjacielu!"<br />Już słyszę miły jego głos.<br /><br />Piszemy wiersze, gramy w szachy,<br />I wspominamy dawne dni,<br />- A żaden z nich nie bywał błahy -<br />I później młodość nam się śni.<br />Niekiedy pada czyjeś imię<br />I zapomnianą wskrzesza twarz,<br />Co w papierosów gęstym dymie<br />Przepływa drżąc przez pokój nasz.<br /><br />Od takich wspomnień sercu raźniej,<br />Wszystko się czuje, wszystko wie.<br />Ach, bo dwadzieścia lat przyjaźni,<br />Tak ściśle wiąże dusze dwie.<br />Już odrębnego nie ma celu,<br />I jedną myślą można żyć -<br />Gdy powiem: "Wódki, przyjacielu!"<br />Wiem, że przyjaciel też chce pić.<br /><br />I przezroczystą błyska flaszą,<br />A w niej eliksir młodych lat,<br />Co zwykł zagrzewać przyjaźń naszą,<br />Na którą cień siwizny padł.<br />Do flaszki trzeba wlać karmelu -<br />Evoe Bacco! Bywaj zdrów!<br />Nalewaj wódki, przyjacielu,<br />I farysami bądźmy znów.<br /><br />Skoro już o nim opowiadam,<br />Z imienia czas go nazwać też -<br />Sam rym narzuca imię - Adam,<br />Które wileński nosił wieszcz.<br />Mój Adam gardzi wprawdzie piórem,<br />Lecz przy maszynie wiernie tkwi,<br />I uderzając w klawiaturę<br />W natłoku myśli marszczy brwi.<br /><br />Skupiona twarz, dziwaczna poza,<br />Klawiszy klekot znów i znów,<br />I tak powstaje jego proza -<br />Ta wyszukana magia słów.<br />Zbiór literackich naszych plonów<br />O dwa zeszyty grube wzrósł,<br />I biedne życie Robinsonów<br />Napełnił darem szczodrych muz.<br /><br />Cóż pozostało nam, Adamie,<br />Gdy świat się stał jak ciemny loch,<br />Gdy demon wojny kości łamie,<br />A na ołtarzach dymi proch.<br />O ileż lepiej w wyobraźni<br />Nierzeczywisty tworzyć byt,<br />Ażeby w bycie tym wyraźniej<br />Usłyszeć noży ostry zgrzyt.<br /><br />Adamie, trudno żyć w tych czasach,<br />Gdy pęka niebo, ziemia drży,<br />Gdy nawet krzyż się zmienia w tasak<br />I odrąbuje ludzkie łby.<br />Za wcześnie śnić o amarantach,<br />Ramiona słabną, duch się gnie,<br />Więc, jak Wergiliusz niegdyś Danta,<br />Tak ty, Adamie, prowadź mnie.<br /><br />Przez piekło dni dzisiejszych prowadź,<br />Bo nie potrafię wytrwać sam,<br />I pomóż oku odcyfrować<br />Wiersz, co z piekielnych patrzy bram.<br />Czy przeczytałeś? Napis kłamie!<br />Ty mojej pieśni lepiej wierz,<br />I wódki nalej nam, Adamie -<br />Wszak Dante lubił wypić też.<br /><br /><br />2<br /><br />Mijają dni i dni za dniami,<br />Śniedzieje nasz sierocy wikt,<br />Nie tęskni przecież nikt za nami<br />I nie przyjeżdża do nas nikt.<br />Tak wielu mieliśmy przyjaciół<br />Przy pełnym żłobie. Ale dziś,<br />Od kiedy los się na nas zaciął,<br />Przyjaciół próżno szukałbyś.<br /><br />Właściwie cóż nam pozostało,<br />Gdy wojna trwa już trzeci rok,<br />I na śmiertelne nasze ciało<br />Coraz to gęstszy pada mrok?<br />Czy mamy cudu się spodziewać,<br />Czy pod ciosami nędzy paść?<br />Kolędy po wsiach może śpiewać,<br />Czy iść na żebry albo kraść?<br /><br />Ciemnieje nos listopadowa,<br />Kołysze śpiewnie deszczu plusk,<br />Lecz nie zna ciszy moja głowa,<br />I nie zna snu zbolały mózg.<br />Jest bohaterskie serce jedno,<br />Co walczy za mnie o mój byt,<br />O, Boże! Myśl tę niebezwiedną<br />Pogrążam w żółci. Jak mi wstyd!<br /><br />O świcie strugi deszczu rzedną,<br />Lecz myśl tę samą wskrzesza świt:<br />Jest bohaterskie serce jedno.<br />Co walczy za mnie o mój byt;<br />Są bohaterskie dłonie drobne,<br />Co walczą o to, żebym żył.<br />Cóż warte życie to żałobne?<br />Ja żyć nie pragnę. Nie mam sił.<br /><br />Tak bym chciał rozstać się z tym światem<br />Nic nie unosząc w cieniu rzęs,<br />I pożegnalnym poematem<br />Zawierszyć życie pełne klęsk.<br />Niebiosom zwrócić los przybłędy,<br />W wieczności stać się byle kim<br />I stopą ducha iść tamtędy,<br />Którędy płynie sen i dym.<br /><br />Choć nieostrożne miałem ciało,<br />Choć miałem duszę pełną skaz,<br />Cokolwiek w życiu mym się stało,<br />Niechby się stało jeszcze raz.<br />żałować? Próżno! Myśl kostnieje,<br />Maleje duch, siwieje włos,<br />- Bywały dzieje i nadzieje,<br />Lecz nie nadziejom sprzyjał los.<br /><br />Pamiętam wczesne moje wiersze<br />I pierwszy ich w gazecie druk,<br />I niepokoje serca pierwsze,<br />Gdy serce nie zna własnych dróg,<br />Gdy w głowie dźwięczy rytm Rimbauda<br />- Wplątana w mózg tragiczna nić -<br />I gdy przespanej nocy szkoda,<br />I tak boleśnie chce się żyć.<br /><br />Pamiętam śnieżne dni nad Newą,<br />I białe noce równe dniom,<br />I wlewające się ulewą,<br />I śpiew, i śmiech, i niebo w dom.<br />Szumiały skrzydła nieomylne,<br />Wiatr niewołany do nich biegł,<br />I tak łaskawie, tak przychylnie<br />Zaglądał w okna młody wiek.<br /><br />Wpatrzony w dal wołałem: "Dnieje!"<br />I szumem pieśni brzmiał mój głos -<br />Bywały dzieje i nadzieje,<br />Lecz nie nadziejom sprzyjał los.<br />Pożoga wojny nas spaliła,<br />Roztrzaskał dziejów krwawy młot,<br />Ty jedna wiesz, o moja miła,<br />Jak muszę odtąd zniżać lot.<br /><br />Poetą byłbym jednym z wielu,<br />Co padli, gdybym teraz padł,<br />Jak ci bez winy i bez celu<br />Pomordowani. Cóż za świat!<br />Już Czechowicza milczy lutnia,<br />Już Karpińskiego zamarł śpiew,<br />I Hulewicza duch posmutniał,<br />Kiedy go musnął śmierci wiew.<br /><br />Niech już nadejdzie pora noży,<br />Która nakarmi naszą pięść!<br />O, sprawiedliwy polski Boże,<br />Tej wygłodniałej pięści szczęść!<br />Niech sprzyja zemście pieśń anielska,<br />Twym gniewiem nasz niech będzie gniew,<br />I niech zmiażdżone zbirów cielska<br />Swą krwią - poetów zmyją krew.<br /><br /><br />3<br /><br />Nie śpię. Ktoś puka w nasze okno,<br />Adamie, otwórz! Puka ktoś!<br />Niech dzieli z nami noc samotną,<br />Ktokolwiek przyszedł. Idź i proś.<br />Lecz kogo w nocy losy niosą?<br />Pora niezwykła. Któż to, któż?<br />Jesteśmy obcy ludzkim losom<br />I nikt nie tęskni do nas już.<br /><br />Nie wierzę oczom. Ukochana!<br />Ty, o tej porze? Siadaj! Mów!<br />Tak późno! Czemu? Jaka zmiana<br />Sprowadza ciebie do mnie znów?<br />Co? Chcesz się ogrzać? Dziecko biedne,<br />Od dawna chłodny jest nasz dom,<br />Po nocach z zimna drżę i blednę,<br />A w piecu śpi wędrowny gnom.<br /><br />Daj mi twe ręce. Jakie sine!<br />Raz już umarłem dla tych rąk,<br />Powtórnie teraz przez nie ginę<br />I to jest mój zaklęty krąg,<br />I to jest twa nade mną władza,<br />Która pomimo wszystko trwa;<br />Co cię, najmilsza, dziś sprowadza,<br />Siądź, mów... A ja rozpalę drwa.<br /><br />Stanęła przy mnie uśmiechnięta<br />I rzekła śmiechem tłumiąc płacz:<br />"Ja o was myślę i pamiętam,<br />Podaj walizkę moją. Patrz,<br />Jest chleb, warzywa, trochę kawy,<br />Owoce, mąka, paczka Mew"...<br />- Patrzyłem na ten chleb łaskawy,<br />A w sercu ciemna stygła krew.<br /><br />Przestała mówić. Wicher szumiał,<br />A ona głaszcząc moją twarz<br />Znów rzekła: "Tyś mnie nie zrozumiał?<br />Jak ty mnie mało jeszcze znasz!<br />Mój każdy sen jest snem o tobie,<br />Dla ciebie dniem się staje dzień,<br />I spójrz! Powieki moje obie<br />Zasnuwa twoich smutków cień..."<br /><br />Przerwała. Szlochem drgnęło ciało,<br />I popłynęły łzy jak groch,<br />I nic poza tym się nie działo,<br />Jedynie ciałem wstrząsał szloch;<br />Jedynie wzrok mój pilnie śledził<br />Ramiona pełne tkliwych łask,<br />I pieścił włosy barwy miedzi,<br />Na które padał lampy blask.<br /><br />Po chwili rzekła: "To jest ładne,<br />że ci przynoszę chleb i sól,<br />że serce tkliwe, choć bezładne<br />Odczuwa taki rzewny ból.<br />Nas nie rozłączy żadna siła,<br />Ni żaden los, ni żaden czas..."<br />A potem długo mnie pieściła,<br />I rdzawy świt nie zbudził nas.<br /><br />Gdy odjeżdżała, usta blade,<br />Com je na ustach jeszcze czuł,<br />Szepnęły: "Wkrótce znów przyjadę..."<br />I słowa porwał turkot kół.<br />Niech aniołowie snu jej chronią<br />- Dla biednych nawet sen jest zły -<br />Błogosław, Boże, dobrym dłoniom,<br />I dłoń im podaj poprzez mgły.<br /><br /><br />4<br /><br />Adamie! Znów jesteśmy sami,<br />Nadciąga grudzień... Spójrz, to on:<br />Te czarne wrony za oknami,<br />Ten na gałęziach biały szron.<br />Stanęła zima przed oczyma,<br />Najgorsza z wszystkich w życiu zim,<br />A jednak nawet taka zima<br />Przynosi łatwy męski rym!<br /><br />Był czas, żem kochał się w wykwincie<br />Kunsztownych rymów, ale dziś<br />Powiadam rymom: "Same płyńcie,<br />Niech więzów nie zna moja myśl!"<br />Niech forma będzie jak szczeżuja,<br />Co w niej spoczywa treść jak małż:<br />Gdy pieśń na sztucznych skrzydłach buja,<br />Na dnie tej pieśni dźwięczy fałsz.<br /><br />Ja prostym lotem ptaka sunę<br />W kraj wspomnień. Dobrze mi jest tam.<br />Wybrałem sobie jedną strunę,<br />I jednym palcem na niej gram.<br />Już męskich rymów się nie lękam<br />- W najlepszym ziarnie nie brak plew -<br />I prosta moje jest piosenka,<br />Jak bywa prosty ptaków śpiew.<br /><br />Być może z czasem recenzenci<br />W tym poemacie wytkną mi,<br />że mnie zbyt lichy słownik nęci,<br />I że mój wiersz banalnie brzmi.<br />Ja wiem. Bywają liche słowa,<br />Lecz ty, kochana, przyznać chciej,<br />że tak jest piękna polska mowa,<br />Jakby tych słów nie było w niej.<br /><br />Tylko ta mowa, tylko ona<br />Przy życiu trzyma jeszcze mnie,<br />I noc żałobnie zamyślona,<br />Gdy o wolności nocą śnię.<br />Może jak wielu innych ludzi,<br />Nim jeszcze błyśnie wczesny świt,<br />Kopnięcie buta<br />mnie obudzi<br />I łamanego zamku zgrzyt.<br /><br />A może przetrwam i Opacza<br />Zapomnę dzieje. Zły to schron,<br />Gdzie nawet wolny wiatr rozpacza,<br />I gdzie jest wolny tylko on.<br />A może przetrwam i zapomnę<br />Te dni niemocy, chłód i głód,<br />I przyjdą czasy wiekopomne,<br />Gdy wskrzesi muzy wolny lud.
Wykonanie:
SI2.pl
Jak prawie wszystkie strony internetowe również i nasza korzysta z plików cookie. Zapoznaj się z
regulaminem
, aby dowiedzieć się więcej.
Akceptuję