Stolat.pl
Życzenia
Wiersze znanych
Cytaty
Dodaj życzenia
Chrystus tak rela...
Osiemnaście mysz...
18 lat marzyłeś...
18 lat skończone...
18 spełnionych m...
18-sty wybił roc...
18-ście lat temu...
Bądź zawsze szc...
Coż by Ci życzy...
Dajmy dzisiaj ost...
Zakochani
Bądź zawsze szc...
Kołysanka dla Jo...
O moim tacie
Motyw biblijny
Niepowodzenie
O prawach dziecka
18 lat marzyłeś...
Chrystus tak rela...
18-sty wybił roc...
Wyślij tekst znajomemu
Wyślij do:
Treść wiadomości:
I<br /><br />Wywołany z przestrzeni ciasnej,<br />gdzie głuche czoło chmur, a na nim słońca bruzda -<br />wspominam ziemię świetlną: był<br />pienisty nieba ślad nad głową prący płasko,<br />wiatr jak mozaika różny w jeziorze się zanurzał,<br />na rzekach ryb dzwonienie, a nocą ryba gwiazd<br />wygiętą niosła płetwę poprzez roślinny czas.<br />Człowieczych głosów drzewo szumiało snom mym prędkim:<br />był ogród, a w nim dom o dachu niby miedziak,<br />w ogrodzie stały kwiaty w kolorach jak kredki<br />i często tęczy gmach jak pióro lekki leciał<br />i często snom przychylny puszysty śniegu las.<br /><br />Pytałem wiele razy jasności, co nade mną,<br />o żywot wszystkich rzeczy, które w wspomnieniu są.<br />- Ten dom - mówiła jasność - o dachu jak pieniądz<br /><br />i drzwiach jak płomień rudych przy ścianie, ten dom<br />zamyka twe bogactwo<br />pod cieniem obłoku,<br />zdobyte trudnym słowem i oddane śnieniu.<br />Więc mowa jego jest prosta i pełna milczenia<br />jak światło szyb złotawych i ciężkich jak z miodu.<br /><br />A ogród? - Ogród - powiedz - czy pozostał tam<br />ten sam, gdzie dzieje moich roślinnych przyjaciół<br />stawały w ogniach wrących o śpiewnych imionach.<br />- Pozostał nadal wierny, a gdzie kwietnik stał,<br />przemawia dłonie wznosząc, dzwoniąc jak łańcuch<br />twój klon - o twarzy smutnej i wiatrem spienionej.<br />Nie pytaj, dziecko światła, bo daremne jest<br />wołanie ust sczerniałych, wygiętych jak krzyżyk<br />ku ziemi tej, ku drugiej ziemi, gdzie nie liczą łez<br />i włos jak z rtęci żywy za most starczy stopie.<br />Nie pytaj. Wśród błyskawic zapomnisz szczęśliwy<br />i tu spojrzeniom lekki wzniesiesz tęczy gmach,<br />i sny pomieścisz łatwo, choćby w dłonie obie.<br /><br />Niewdzięczny - w domu twoim królestwo nietrwałe<br />obrazków, gdzie księżyce i stołów, i krzeseł.<br />Tu słońce pulsujące jak skroń twa spotkałeś<br />i ziemię cienia. Na niej - do nóg twoich przęseł<br />podchodzi on łagodny i skrzydłem przyzywa,<br />językiem, co muzyczny - po oczach ci wodzi.<br />Zapomnij tamtych imion. Szeleści igliwie<br />nocy rozległej bardzo i prąd<br />ptaków lecących ku gniazdom przez niebo ruchome i grom<br />w świergocie gwiezdnym przechodzi.<br /><br />- Jasności mocna nade mną - mówiłem - wyrzekłaś: zwierz<br />i skrzydło, i język, i jeszcze - oko i gniazdo, i ptak.<br />Nie, nie zapomnę tych imion; wszak i tam dane są: więc<br />zwierz był domowy i leśny, groźny lub cichy; a płacz<br />ptaka poznałem najwcześniej i skrzydeł białych sierp lotny<br />w powietrzu bardzo przejrzystym, jak błysk lusterka lub<br />kruszcu,<br />jasności jedna jest pamięć, daremna pamięć mych kroków<br />wciąż wracających uparcie, stopy raniących o muszle<br />drzew nad stawami - o ścieżki puchem powietrza znaczone,<br />łąkę rzuconą ostrymi kwiatami do góry jak bronę,<br />o echo orkiestr chłopięcych, słowo człowieka, o uśmiech...<br /><br />II<br /><br />Słychać wołania z przestrzeni, która się Ziemią nazywa,<br />lecz wiele słychać posępnych.<br />Smutny przechodzi nad nimi jak kondukt ciemny krajobraz<br />i wtedy krzyk się podnosi ciężko jak ramię wiatraka:<br />o nocy, nocy niedobra,<br />oto zamiera w nas tętno,<br />daj zmiłowanie. O słońce<br />święte - żegnamy cię - w ptaków porannych kołatkach.<br />I drugie głosy nieznanych drżą nad świetlistym oparem.<br />W nim to zarysy kształtów, usta płomienia wypukłe<br />i sierść pagórków zjeżona, księżyc o twarzy zatartej,<br />profil nizinnych mgieł, pługi malutkich miast,<br />i las szeroki na łunie, i wiatr brzęczący jak drucik.<br /><br />W nim to - nieprzenikniony - zegary huczą okrągłe,<br />parska wagonik pękaty, gwiżdże oliwa i para,<br />biegną stłoczone ku niebu domy ogromne jak stogi,<br />rzeka barwiona niebiesko mosty wygina na barkach,<br />ślepe maszyny kołami toczą przed sobą przestrzeń<br />i ta opada na wzgórzach lub drogą w ramionach kaskad<br />drzewnych przystaje. Białe wychodzą procesje<br />z jaskiń gotyckich o wieżach ze śpiewu, woni i światła.<br /><br />Nie tutaj - jasności obca - gdzie żal mój nie zbawia, a snu<br />nie znają twoi synowie z innych poczęci brył,<br />nie tutaj - chłodzić ramiona wieczne a ziemskie na pół<br />o kwiaty jakich t a m nie ma... Był ogród, w ogrodzie był<br />dom mój jak trawa spokojny i co dzień otwarty wołaniu<br />czterech stron świata. Lekki<br />podnosił rano go opar, że świecił silnie jak diament<br />pod tęczą rzuconą niedbale na kwiaty w kolorach jak kredki.<br />Tam czas pomarszczył groźny bezsilnej dłoni dno<br />i owoc ziemski podał głodowi ciemnych warg,<br />jak liść znalazłem serce w mej piersi - i ten głos<br />przyzywa znowu ostry i woła mi: to kraj<br />ojczysty twoich źrenic, w których pomieścisz pamięć<br />czerwonych dłoni brzasku i czarnych dłoni nocy.<br /><br />Tu śpiew ci był poduszką, kołyska na kolanie -<br />O, tyle już spadło niechętnych, suchych powiek<br />na obraz ten: wychodzi<br />nieśmiała drobna postać, a drzwi są ramą barwną<br />i suchy srebrny włos, i srebrny wiatr u głowy,<br />i szara kropla smutku na uchylonych wargach,<br />i ręka ucząc syna prawd ciemnych i prostych<br />opada nagłym pluskiem bezsilna na włosy,<br />na czoło otworzone jak niebo zdarzeniom<br />i drży, gdy czas wskazówką cios wymierza ostry.<br />Przypomnij, jeszcze ciepłe na oczach spojrzenie<br />i spływa po powietrzu miękka lilia głosu,<br />wodnistą smugę znaczy i imię układa.<br />Niewdzięczny, ach, niewdzięczny - to była twa matka.<br /><br />Są dźwięki, których nie znasz, a które ukryte<br />dla uszu twoich wyschłych o miłości uczą.<br />Pochyla się nad kartą zapisaną czarno<br />pochmurna krucha ręka i wśród ciężkich liter<br />wpisuje wiedzę życia i nietrwałość ludzką.<br />A głowa niczym ptaku zwisła wątło w barkach<br />jak gwiazda zawieszona ku nocy się skłania,<br />gdzie krawędź odpoczynku, zapomnienia pieśń.<br />Pamiętaj - jedna tylko jest pamięć kochania,<br />bez niego oczom pusto i na piersi lęk.<br /><br />Lecz znasz go, synu. Pusty dzwon w kopule<br />jak język najboleśniej na sznurze się zwijał,<br />gdy miejsce twych umarłych uderzone kulą<br />słoneczną kulą wyszło naprzeciw powitać<br />jak gałąź obłamaną rękę ranną w locie,<br />co płomień miała w sobie i chłód nocy wartki;<br />jak drzewa gięte stoją i plamią złe kartki<br />litery opuszczone. Tak, to był twój ojciec.<br /><br />Jasności - zawołałem - nienawistny dzień<br />przechyla wagę słońca ku sercu mojemu.<br />Bez trwogi żywot skąpy. Tu - nie chodzi śmierć<br />w jaskiniach żółtej trawy, pod konarem grzmiącym<br />i śpi spokojnie gwiazda z szponami na oczach,<br />i z domów płynie cisza okrągła jak dźwięk.<br /><br />Jasności - niech się chwila straszliwa powtórzy,<br />bom słyszał koci pomruk rzeki, którą tam<br />wpatrzeni w stare książki nazywają Styksem.<br />Słuchajcie, o szczęśliwi. W powrotnej podróży<br />pójdziecie bez witania, bez anioła nawet,<br />choć mówią: uzbrojony blaskiem będzie stał<br />o skrzydłach niby z zawias ciężkich i uściśnie<br />radosnego wybranego. - Przebyłem, poznałem<br />noc tak pustą jak serce trwożliwych,<br />gdy dzwon jak usta Boga nad snami ich krąży;<br />i w pianie mego ciała chodziłem jak w grzybie<br />po zboczach pustych winnic bez serca i głosu.<br /><br />III<br /><br />Ponad marzeniem, ponad trwogą<br />tu skronie rosną w piórach krętych<br />i ponad chmurą niosą nogi<br />znieruchomiałą obcą strefą.<br />Przestrzeń ogarnąć, może zgubić,<br />ciszę pozyskać, stracić ciszę -<br />już nie usłyszę śpiewu ludzi,<br />jeśli śpiewają - to na przyjście.<br /><br />Falują gaje snu wiecznego,<br />zwierz na pół anioł, na pół ptak<br />schyla źrenice nad przejrzystą<br />wodą pamięci. Z dalekiego<br />fletu, co zgięty w księżyc łka<br />odchodzą nuty jak postacie<br />i odwrócone twarzy liście<br />świecą w ciemności niby kra.<br /><br />I zostawiony lśnieniu temu,<br />które jest grot, ale i sen,<br />nie wiem, com zyskał, a com stracił.<br />To tylko: dom mój jak spod hełmu<br />ze słońca patrzy w ogród, gdzie<br />na palcach wspięte stoją strome<br />kwiaty poczęte z barwnych brył -<br />I znowu pamięć otworzona.<br />Wspominam ziemię świetlną: Był...<br />
Wykonanie:
SI2.pl
Jak prawie wszystkie strony internetowe również i nasza korzysta z plików cookie. Zapoznaj się z
regulaminem
, aby dowiedzieć się więcej.
Akceptuję