Stolat.pl
Życzenia
Wiersze znanych
Cytaty
Dodaj życzenia
Chrystus tak rela...
Osiemnaście mysz...
18 lat marzyłeś...
18 lat skończone...
18 spełnionych m...
18-sty wybił roc...
18-ście lat temu...
Bądź zawsze szc...
Coż by Ci życzy...
Dajmy dzisiaj ost...
Zakochani
Bądź zawsze szc...
Kołysanka dla Jo...
O moim tacie
Motyw biblijny
Niepowodzenie
O prawach dziecka
18 lat marzyłeś...
Chrystus tak rela...
18-sty wybił roc...
Wyślij tekst znajomemu
Wyślij do:
Treść wiadomości:
Gdy słońce Raka zagrzewa,<br />A słowik więcej nie śpiewa,<br />Sobótkę, jako czas niesie,<br />Zapalono w Czarnym Lesie.<br /><br />Tam goście, tam i domowi<br />Sypali się ku ogniowi;<br />Bąki ""za raz troje grały<br />A sady się sprzeciwiały.<br /><br />Siedli wszyscy na murawie;<br />Potym wstało sześć par prawie<br />Dziewek jednako ubranych<br />I belicą przepasanych.<br /><br />Wszytki spiewać nauczone,<br />W tańcu także niezganione;<br />Więc koleją zaczynały,<br />A pierwszej tak począć dały:<br /><br />Panna I<br />Siostry, ogień napalono<br />I placu nam postąpiono;<br />Czemu sobie rąk nie damy,<br />A społem nie zaspiewamy?<br /><br />Piękna nocy, życz pogody,<br />Broń wiatrów i nagłej wody;<br />Dziś przyszedł czas, że na dworze<br />Mamy czekać ranej zorze.<br /><br />Tak to matki nam podały,<br />Samy także z drugich miały,<br />że na dzień świętego Jana<br />Zawdży sobótka palana.<br /><br />Dzieci, rady mej słuchajcie,<br />Ojcowski rząd zachowajcie:<br />Święto niechaj świętem będzie,<br />Tak bywało przed tym wszędzie.<br /><br />Święta przed tym ludzie czcili,<br />A przedsię wszytko zrobili;<br />A ziemia hojnie rodziła,<br />Bo pobożność Bogu miła.<br /><br />Dziś bez przestanku pracujem<br />I dniom świętym nie folgujem:<br />Więc też tylko zarabiamy,<br />Ale przedsię nic nie mamy.<br /><br />Albo nas grady porażą,<br />Albo zbytnie ciepła każą;<br />Co rok słabsze urodzaje,<br />A zła drogość za tym wstaje.<br /><br />Pracuj we dnie, pracuj w nocy,<br />Prózno bez Pańskiej pomocy;<br />Boga, dzieci, Boga trzeba,<br />Kto chce syt być swego chleba.<br /><br />Na tego my wszytko włóżmy,<br />A z sobą sami nie trwóżmy;<br />Wrócąć się i dobre lata,<br />Jeszczeć nie tu koniec świata.<br /><br />A teraz ten wieczór sławny<br />Święćmy jako zwyczaj dawny,<br />Niecąc ognie do świtania,<br />Nie bez pieśni, nie bez grania!<br /><br />Panna II<br />To moja nawiętsza wada,<br />że tańcuję barzo rada;<br />Powiedzcież mi, me sąsiady,<br />Jest tu która bez tej wady?<br /><br />Wszytki mi się uśmiechacie,<br />Podobno ze mną trzymacie;<br />Postępujmyż tedy krokiem,<br />Aleć nie masz jako skokiem.<br /><br />Skokiem taniec nasnadniejszy,<br />A tym jeszcze pochodniejszy,<br />Kiedy w bęben przybijają,<br />Samy nogi prawie drgają.<br /><br />Teraz masz czas, umiesz li co,<br />Mój nadobny bębennico!<br />Wszytka tu wieś siedzi w koło,<br />A w pośrzodku samo czoło.<br /><br />żeby też tu ta nie była,<br />Która twemu sercu miła?<br />Każesz li, wierzyć będziemy,<br />Aleć insze rozumiemy.<br /><br />Pomóż oto dobrej rzeczy,<br />A nasz taniec miej na pieczy;<br />Owa najdziesz i w tym rzędzie,<br />Coć za wszytki płatna będzie.<br /><br />Ja się nie umiem frasować,<br />Toż radzę drugim zachować;<br />Bo w trosce człowiek zgrzybieje<br />Pierwej, niż się sam spodzieje.<br /><br />Ale gdzie dobra myśl płuży,<br />Tan i zdrowie lepiej służy;<br />A choć drugi zajdzie w lata,<br />I tak on ujdzie za swata.<br /><br />Za mną, za mną, piękne koło,<br />Opiewając mi wesoło!<br />A ty się czuj, czyja kolej,<br />Nie masz li mię wydać wolej !<br /><br />Panna III<br />Za mną, za mną, piękne koło,<br />Opiewając mi wesoło!<br />Czuję się, że moja kolej,<br />A ja nie mam wydać wolej.<br /><br />Sam ze wszytkiego stworzenia<br />Człowiek ma śmiech z przyrodzenia;<br />Inszy wszelaki źwierz niemy<br />Nie śmieje się, jako chcemy.<br /><br />Nie ma w swym szaleństwie miary,<br />Kto gardzi Pańskimi dary;<br />A bodaj miał płakać siła,<br />Komu dobra myśl niemiła.<br /><br />Śmiejmy się! Czy nie masz czemu?<br />Śmiejże się przynamniej temu,<br />że, nie mówiąc nic trefnego,<br />Chcę po was śmiechu śmiesznego.<br /><br />Wystąp ty, coś ciągnął kota,<br />A puść się na chwilę płota !<br />Uchowa cię dziś Bóg szkody,<br />Bo tu opodal do wody.<br /><br />Ciągnie go drugi na suszy,<br />Tobie trzeba aż po uszy;<br />Nieboże mój, kto cię zbłaźnił,<br />żeś tak srogie źwierzę draźnił?<br /><br />Nie znasz ludzi, co przed kotem<br />Pierzchają nawiętszym błotem?<br />A na jego głos straszliwy<br />Ledwe drugi będzie żywy.<br /><br />Głaszcz na nim, jako chcesz, skórę,<br />On przedsię ogonem wzgórę;<br />Zły z nim pokój, gorsza zwada;<br />Jeszcze i dziś strach sąsiada.<br /><br />Czasem też i z dachu spadnie,<br />A przedsię na nogi padnie;<br />I chłop foremniejszy bywa,<br />Gdzie kot we łbie przemieszkiwa.<br /><br />A to jako w nim szacować,<br />że umie i praktykować?<br />A to tak wieszcza bestyja,<br />że się zawżdy na deszcz myją.<br /><br />Więc łowiec niepospolity<br />A w swych sprawach dziwnie skryty.<br />K' temu rzadko uśnie w nocy<br />Ale ufa zawżdy mocy.<br /><br />Kocie, wszytko to do czasu,<br />Strzeż wilka wyszczekać z lasu;<br />A może być i w tym stadzie,<br />Co już myśli o zakładzie.<br /><br />Panna IV<br /><br />Komum ja kwiateczki rwała,<br />A ten wianek gotowała?<br />Tobie, miły, nie inszemu,<br />Któryś sam mił sercu memu.<br /><br />Włóż na piękną głowę twoją<br />Tę rozkwitłą pracą moję;<br />A mnie samę na sercu miej,<br />Toż i o mnie sam rozumiej.<br /><br />żadna chwila ta nie była,<br />żebych cię z myśli spuściła;<br />I sen mię prace nie zbawi,<br />Spię, a myślę, by na jawi.<br /><br />Tę nadzieję mam o tobie,<br />że mię też masz za co sobie:<br />Ani wzgardzisz chucią moją,<br />Ale mi ją oddasz swoją.<br /><br />Tego zataić nie mogę,<br />Co mi w sercu czyni trwogę;<br />Wszytki tu wzrok ostry mają<br />I co piękne, dobrze znają.<br /><br />Prze Bóg, siostry, o to proszę,<br />Niech tej krzywdy nie odnoszę,<br />By mię która w to tknąć miała,<br />O com się ja utroskała.<br /><br />O wszelako inszą szkodę<br />Łacno przyzwolę na zgodę;<br />Ale kto mię w miłość ruszy,<br />Wiecznie będzie krzyw mej duszy!<br /><br />Panna V<br /><br />Zwierzęć się, gromado moja,<br />Nie mam przed Szymkiem pokoja!<br />Za trzewik mi zastępuje,<br />A powiada, że miłuje.<br /><br />Szymku, by to prawda była;<br />Dobrze bych Bogu służyła;<br />Ale ty rad z ludzi szydzisz,<br />Zwłaszcza gdy prostaka widzisz.<br /><br />Tobie to wolno samemu,<br />Ale, wierę, nie inszemu;<br />Bo ty z tym nadobnie umiesz,<br />A gdzie kogo tknąć, rozumiesz.<br /><br />I któraż by nie szła rada<br />Za tak gładkiego sąsiada?<br />Podajże jej kęs nadzieje,<br />Alić się już moja śmieje.<br /><br />I samam tak głupią była,<br />żem ci też kiedy wierzyła;<br />Dziś już nic i pókim żywa,<br />Znam cię, ziółko, żeś pokrzywa.<br /><br />Ze mną sobie rzecz najdujesz,<br />Drugiej nogę przystępujesz;<br />Odpuść mi: silnyś przechyra,<br />A ja z takim nie mam mira.<br /><br />Nie sprawujże się przez miarę,<br />Boć zaś ludzie dadzą wiarę;<br />A mało sobie poprawisz,<br />że mię w nieprawdzie zostawisz.<br /><br />Panna VI<br /><br />Gorące dni nastawają,<br />Suche role się padają;<br />Polny świercz, co głosu sstaje,<br />Gwałtownemu słońcu łaje.<br /><br />Już mdłe bydło szuka cienia<br />I ciekącego strumienia,<br />I pasterze, chodząc za niem,<br />Budzą lasy swoim graniem.<br /><br />żyto się w polu dostawa<br />I swoją barwą znać dawa<br />Iż już niedaleko żniwo:<br />Miej się do sierpa co żywo!<br /><br />Sierpa trzeba oziminie,<br />Kosa się zejdzie jarzynie;<br />A wy, młodszy, noście snopy,<br />Drudzy układajcie w kopy!<br /><br />Gospodarzu nasz wybrany,<br />Ty masz mieć wieniec kłosiany,<br />Gdy w ostatek zboża zatnie<br />Krzywa kosa już ostatnie.<br /><br />A kiedy z pola zbierzemy,<br />Tam dopiero odpoczniemy<br />Dołożywszy z wierzchem broga;<br />Już więc, dzieci, jedno Boga!<br /><br />Wtenczas, gościu, bywaj u mnie,<br />Kiedy wszystko najdziesz w gumnie,<br />A jesli ty rad odkładasz,<br />Mnie do siebie drogę zadasz.<br /><br />Panna VII<br /><br />Prózno cię patrzam w tym kole:<br />Twoja, miły, rozkosz pole;<br />A raczej źwierz leśny bijesz,<br />Niż tańcujesz albo pijesz.<br /><br />Ja też, bym nabarziej chciała,<br />Trudno bym się zdobyĂŠ miała<br />Na lepszą myśl; bo po tobie<br />Serce zawżdy teskni sobĂe.<br /><br />Wolałabym też tym czasem<br />Gdziekolwiek pod gęstym lasem<br />Użyć z tobą towarzystwa,<br />Pomogę ja i myślistwa.<br /><br />Czego miłość nie przywyknie?<br />Już ja trafię, gdy pies krzyknie,<br />Gdzie zajeżdżać zającowi<br />Mając charty pogotowi.<br /><br />A kiedy rzucisz sieć<br />długą,<br />Jeslić się swoją posługą<br />Ni nacz więcej nie przygodzę,<br />Niech za tobą smycz psów wodzę!<br /><br />żadna gęstwa, żadne głogi<br />Nie przekażą mojej drogi;<br />Tak lato jako śrzeżogę<br />Przy tobie ja wytrwać mogę!<br /><br />Albo, mój myśliwcze, tedy<br />Pokwap' się do domu kiedy;<br />Albo mnie ciężko nie będzie<br />Ciebie naszladować wszędzie!<br /><br />Panna VIII<br /><br />Pracowite woły moje,<br />Przy tym lesie chłodne zdroje<br />I łąka nieprzepasiona,<br />Kosą nigdy nie sieczona.<br /><br />Tu wasza dziś pasza będzie;<br />A ja, mając oko wszędzie,<br />Będę nad wami siedziała<br />I tymczasem kwiatki rwała.<br /><br />Kwiatki barwy rozmaitej,<br />Które na łubce obszytej<br />Usadzę nadobne koło<br />I włożę na swoje czoło.<br /><br />Tak dziewka, jako młodzieniec,<br />Nie proś mię nikt o mój wieniec!<br />Samam go swą ręką wiła,<br />Sama go będę nosiła.<br /><br />Dałam wczora taki drugi;<br />Będzie mi go żal czas długi;<br />Bo mię za raz pobrać dano,<br />Czego mi czynić nie miano.<br /><br />Pracowite woły moje,<br />Wam płyną te chłodne zdroje;<br />Wam kwitnie łąka zielona,<br />Kosą nigdy nie sieczona!<br /><br />Panna IX<br /><br />Ja płaczę, a żal zakryty<br />Mnoży we mnie płacz obfity.<br />Spiewa więzień okowany<br />Tając na czas wnętrznej rany.<br /><br />Spiewa żeglarz w cudze strony<br />Nagłym wiatrem zaniesiony;<br />I oracz ubogi śpiewa,<br />Choć od pracej aż omdlewa.<br /><br />Spiewa słowik na topoli,<br />A w sercu go przedsię boli<br />Dawna krzywda; mocny Boże,<br />Iż z człowieka ptak być może!<br /><br />Nadobnać to dziewka była,<br />Póki między ludźmi żyła;<br />Toż niebodze zawadziło,<br />Bo każdemu piękne miło.<br /><br />Zły a niewierny pohańcze,<br />Zbójca własny, nie posłańcze!<br />Miawszy odnieść siostrę żenie<br />Zawiodłeś ją w leśne cienie.<br /><br />Próznoś jej język urzynał,<br />Bo wszytko, coś z nią poczynał,<br />Krwią na rąbku wypisała<br />I smutnej siestrze posłała.<br /><br />Nie wymyślaj przyczyn sobie,<br />Pewnać już sprawa o tobie;<br />Nie składaj nic na źwierz chciwy,<br />Umysł twój krzyw niecnotliwy.<br /><br />Siadaj za stół, jesliś głodzien,<br />Nakarmią cię, czegoś godzien;<br />Już ci żona warzy syna,<br />Nieprzejednanać to wina.<br /><br />Nie wiesz, królu, nie wiesz, jaki<br />Obiad i co za przysmaki<br />Na twym stole; ach, łakomy,<br />Swe ciało jesz, niewiadomy !<br /><br />A gdy go tak uraczono,<br />Głowę na wet przyniesiono;<br />Temu czasza z rąk wypadła,<br />Język zmilknął, a twarz zbladła.<br /><br />A żona powstawszy z ławy:<br />"Coć się zdadzą te potrawy?<br />To za twą niecnotę tobie,<br />Zdrajca mój, synowski grobie!"<br /><br />Porwie się mąż ku niej zatym,<br />Alić nasz dudkiem czubatym;<br />Sama się w jaskółkę wdała,<br />Oknem, łając, poleciała.<br /><br />A ona niewinna córa<br />Obrosła w słowicze pióra;<br />I dziś wdzięcznym głosem cieszy,<br />Kto się kolwiek w drogę śpieszy.<br /><br />Chwała Bogu, że te kraje<br />Niosą insze obyczaje,<br />Ani w Polszcze jako żywy<br />Zjawiły się takie dziwy.<br /><br />Jednak ja mam, co mię boli;<br />A by dziś nie ludziom k'woli,<br />Co spiewam, płakać bych miała,<br />Acz me pieśni płacz bez mała.<br /><br />Panna X<br /><br />Owa u ciebie, mój miły,<br />Me prośby ważne nie były;<br />Próznom ja łzy wylewała<br />I żałosnie narzekała.<br /><br />Przedsięś ty w swą drogę jechał,<br />A mnieś, nieszczęsnej, zaniechał<br />W ciężkim żalu, w którym muszę<br />Wiecznie trapić moję duszę.<br /><br />Bodaj wszytkich mąk skosztował,<br />Kto naprzód wojsko szykował<br />I wynalazł swoją głową<br />Strzelbę srogą, piorunową.<br /><br />Jakie ludzkie głupie sprawy:<br />Szukać śmierci przez bój krwawy!<br />A ona i tak człowieczy<br />Upad ma na dobrej pieczy.<br /><br />Przynamniej by mi w potrzebie<br />Wolno stanąć wedle ciebie;<br />Przywykłabych i ja zbroi,<br />Bodaj przepadł, kto się boi!<br /><br />Jednak ty tak chciej być śmiałym,<br />Jakoby się wrócił całym;<br />A nie daj umrzeć mnie, smutnej,<br />W płaczu i w trosce okrutnej.<br /><br />A wiarę, coś mi ślubował,<br />Pomni, abyś przy tym chował;<br />Tę mi przynieś a sam siebie;<br />Dalej nie chcę nic od ciebie!<br /><br />Panna XI<br /><br />Skrzypku, by w tej pięknej rocie<br />Usłyszeć co o Dorocie,<br />Weźmi gęśle, jakoć miła,<br />A zagraj nie myśląc siła !<br /><br />Nieprzepłacona Doroto,<br />Co między pieniędzmi złoto<br />,<br />Co miesiąc między gwiazdami,<br />Toś ty jest miedzy dziewkami!<br /><br />Twoja kosa rozczosana<br />Jako brzoza przyodziana;<br />Twarz jako kwiatki mieszane<br />Lelijowe i różane.<br /><br />Nos jako sznur upleciony,<br />Czoło jak marmór gładzony;<br />Brwi wyniosłe i czarnawe,<br />A oczy dwa węgla prawe.<br /><br />Usta twoje koralowe,<br />A zęby szczere perłowe;<br />Szyja pełna, okazała,<br />Piersi jawne, ręka biała.<br /><br />Serce mi zakwitnie prawie<br />Przy twej przyjemnej rozprawie;<br />A kiedy cię pocałuję,<br />Trzy dni w gębie cukier czuję.<br /><br />W tańcuś jak jedna bogini,<br />A co się skutniejszą czyni:<br />Nie masz w tobie nic hardości,<br />Co więc rzadko przy gładkości.<br /><br />Tymeś ludziom wszytkim miła<br />I mnieś wiecznie zniewoliła;<br />Przeto cię me głośne strony<br />Będą sławić na wsze strony.<br /><br />Panna XII<br /><br />Wsi spokojna, wsi wesoła,<br />Który głos twej chwale zdoła?<br />Kto twe wczasy, kto pożytki<br />Może wspomnieć za raz wszytki?<br /><br />Człowiek w twej pieczy uczciwie<br />Bez wszelakiej lichwy żywie;<br />Pobożne jego staranie<br />I bezpieczne nabywanie.<br /><br />Inszy się ciągną przy dworze<br />Albo żeglują przez morze,<br />Gdzie człowieka wicher pędzi,<br />A śmierć bliżej niż na piędzi.<br /><br />Najdziesz, kto w płat język dawa,<br />A radę na funt przedawa,<br />Krwią drudzy zysk oblewają,<br />Gardła na to odważają.<br /><br />Oracz pługiem zarznie w ziemię;<br />Stąd i siebie, i swe plemię,<br />Stąd roczną czeladź i wszytek<br />Opatruje swój dobytek.<br /><br />Jemu sady obradzają,<br />Jemu pszczoły miód dawają;<br />Nań przychodzi z owiec wełna<br />I zagroda jagniąt pełna.<br /><br />On łąki, on pola kosi,<br />A do gumna wszytko nosi.<br />Skoro też siew odprawiemy,<br />Komin wkoło obsiędziemy.<br /><br />Tam już pieśni rozmaite<br />Tam będą gadki pokryte<br />Tam trefne plęsy z ukłony,<br />Tam cenar, [tam] i goniony.<br /><br />A gospodarz wziąwszy siatkę<br />Idzie mrokiem na usadkę<br />Albo sidła stawia w lesie;<br />Jednak zawżdy co przyniesie.<br /><br />W rzece ma gęste więcierze,<br />Czasem wędą ryby bierze;<br />A rozliczni ptacy wkoło<br />Ozywają się wesoło.<br /><br />Stada igrają przy wodzie,<br />A sam pasterz, siedząc w chłodzie,<br />Gra<br />w piszczałkę proste pieśni;<br />A faunowie skaczą leśni.<br /><br />Zatym sprzętna gospodyni<br />O wieczerzej pilność czyni,<br />Mając doma ten dostatek,<br />że się obejdzie bez jatek.<br /><br />Ona sama bydło liczy,<br />Kiedy z pola idąc ryczy,<br />Ona i spuszczać pomoże;<br />Męża wzmaga, jako może.<br /><br />A niedorośli wnukowie,<br />Chyląc się ku starszej głowie,<br />Wykną przestawać na male,<br />Wstyd i cnotę chować w cale.<br /><br />Dzień tu, ale jasne zorze<br />Zapadłyby znowu w morze,<br />Niżby mój głos wyrzekł wszytki<br />Wieśne wczasy i pożytki.
Wykonanie:
SI2.pl
Jak prawie wszystkie strony internetowe również i nasza korzysta z plików cookie. Zapoznaj się z
regulaminem
, aby dowiedzieć się więcej.
Akceptuję