Stolat.pl
Życzenia
Wiersze znanych
Cytaty
Dodaj życzenia
Chrystus tak rela...
Osiemnaście mysz...
18 lat marzyłeś...
18 lat skończone...
18 spełnionych m...
18-sty wybił roc...
18-ście lat temu...
Bądź zawsze szc...
Coż by Ci życzy...
Dajmy dzisiaj ost...
Zakochani
Bądź zawsze szc...
Kołysanka dla Jo...
O moim tacie
Motyw biblijny
Niepowodzenie
O prawach dziecka
18 lat marzyłeś...
Chrystus tak rela...
18-sty wybił roc...
Wyślij tekst znajomemu
Wyślij do:
Treść wiadomości:
Pururawa w godzinie, gdy słońce mgły krasi,<br />Ujrzał nimfę wód przaśnych - Indiankę Urwasi.<br /><br />Wynurzyła dłoń z wody, a za dłonią - głowę,<br />A niedługo - popierśną kibici połowę.<br /><br />Górowała rozbieżnej pierścieniami fali,<br />Palcami z lekka pierśnych tykając korali.<br /><br />Pururawa podpatrzył, jak nieśmiertelniało<br />Jej obciśle przywdziane powierzch ducha ciało.<br /><br />Pomiażdżyła mu serce miłości nagłota -<br />Ją się skradać ku bogu ruchem snu i kota.<br /><br />Porwał ją w swe ramiona ku warg swych potrzebie.<br />"Ciebież tulę w objęciu? Odpowiedz, że ciebie!"<br /><br />Bożym wrzaskiem przeczyła rąk jego przemocy,<br />Wyrywała się z ramion aż do późnej nocy!<br /><br />Ale on ją pod leśnym uciszył pagórem,<br />Wtłoczył żywcem do wora i przewiązał sznurem.<br /><br />Jak złodziej, pomykając jarami po jarach,<br />Powrócił do dom z worem wrzeszczącym na barach.<br /><br />Wiedział, co przyniósł w worze - a i po co - wiedział!<br />Stał u progu zdyszany - wór mu u nóg siedział.<br /><br />Świerszcz w chałupie skowronił, jaskólił i brzęczał,<br />A on stał zadumany, a wór nagle klęczał.<br /><br />"Wróć mi wolę ruczajną, wróć stawne bezczasy!<br />Więcej we mnie drga boga, niż dziewczęcej krasy".<br /><br />"Darmo pragniesz się z wora prośbą wyszeleścić!<br />Chcę boga, com go schwytał, raz w życiu popieścić!" -<br /><br />"Cóż ci po tej pieszczocie, co rozkosz przekracza?<br />Cóż ci po tej rozkoszy, co w otchłań się stacza?"<br /><br />"Niech się rozkosz odmieni aż nie do poznania,<br />Już ja nigdy swojego nie wściągnę kochania!"<br /><br />I wyłonił ją z wora na żądz swych bezdroża:<br />"Nie masz wokół nikogo, oprócz nas i łoża!"<br /><br />"Oddam ci wniebowzbitą mych piersi urodę<br />,<br />Warg mych odwilż różaną i ramion dogodę.<br /><br />Jeno ukryj w pieszczocie nagość swego ciała.<br />Abym ludzkich upojeń ja - bóg - nie widziała!"-<br /><br />Po ciemku barwił łoże we kwiaty i liście,<br />W ciemnym łożu do niego polgnęła biodrzyście.<br /><br />Kształt jej wgarniał w objęcia, płonął w jej upale,<br />A ustami wyławiał dwu piersi korale.<br /><br />"Kiedyż ty mnie podpatrzysz, jako w ciebie dyszę?"<br />"Nigdy cię nie podpatrzę! Dość, że dech twój słyszę!"<br /><br />"Czemuż nie chcesz oczyma wyjść szczęściu na drogę?"<br />"Po cóż jeszcze mam widzieć to, co kochać mogę?"<br /><br />"Chciałbym w oczach twych odbić radość, co mózg mroczy!"<br />"Bądźże mi niewidzialny, póki mam te oczy".<br /><br />I czuł, w sobie zamilkły, że bogini ciało,<br />Wieczyściejąc ku niemu, chętnie namdlewało.<br /><br />I namdlewał z nim razem rozkoszy bezsiłą,<br />Aż w namdlał w taki bezświat, że go już nie było.<br /><br />Nie było go na drogach, ni w ukryciu alej,<br />Ani w nim, ni poza nim, ni bliżej, ni dalej!<br /><br />Wezbrany poza łoża miłosnego miedzą,<br />Jeno poił się słodką o sobie niewiedzą.<br /><br />I tak uczył się nie być od nocy do świtu,<br />Aż się zbudził przy gwiazdach - bywalec niebytu.<br /><br />I ujrzał, że bogini, rozkoszą opiła,<br />W mrocznym łożu jaśnistym kształtem się ciemniła.<br /><br />"Ciemnij się w moją miłość, rozum mi odbieraj,<br />Ale w moich objęciach nigdy nie umieraj!"<br /><br />"Jeno tyle umieram, ile miłość każe,<br />A spłodzę tobie syna w mych bioder pożarze".<br /><br />I spłodziła mu syna na polu, w południe,<br />Kiedy zboże ku słońcu złoci się bezludnie.<br /><br />"Bogom w oczy wsmucony jestem od spowicia,<br />A weseli się we mnie życie spoza życia.<br /><br />Pójdźcie ze mną do lasu nie opodal gaju,<br />Pragnę zbadać twarz ojców, odbitą w ruczaju.<br /><br />Jest tam skwar w macierzance i chłód w leśnym dzwońcu,<br />Spróbujemy we troje zanieistnieć w słońcu".<br /><br />Poszli za nim do dziwnie ruczajnego lasu,<br />Gdzie czas szumi wśród liści, a liście wśród czasu.<br /><br />Poszli w skwar macierzanki, rozpełzłej samotnie,<br />I zabrnęli w chłód dzwońców - i już bezpowrotnie.<br /><br />Troje było ich w lesie: dwa i jedno ciało,<br />Nikt nie wie, co się z nimi stało lub nie stało.
Wykonanie:
SI2.pl
Jak prawie wszystkie strony internetowe również i nasza korzysta z plików cookie. Zapoznaj się z
regulaminem
, aby dowiedzieć się więcej.
Akceptuję