Stolat.pl
Życzenia
Wiersze znanych
Cytaty
Dodaj życzenia
Chrystus tak rela...
Osiemnaście mysz...
18 lat marzyłeś...
18 lat skończone...
18 spełnionych m...
18-sty wybił roc...
18-ście lat temu...
Bądź zawsze szc...
Coż by Ci życzy...
Dajmy dzisiaj ost...
Zakochani
Bądź zawsze szc...
Kołysanka dla Jo...
O moim tacie
Motyw biblijny
Niepowodzenie
O prawach dziecka
18 lat marzyłeś...
Chrystus tak rela...
18-sty wybił roc...
Wyślij tekst znajomemu
Wyślij do:
Treść wiadomości:
I<br /><br />Czy pamiętasz, jak głowę wynurzyłeś z boru,<br />Aby nazwać mnie Łąką pewnego wieczoru?<br />Zawołana po imieniu<br />Raz przejrzałam się w strumieniu -<br />I odtąd poznam siebie wśród reszty przestworu.<br /><br />Przyszły do mnie motyle, utrudzone lotem,<br />Przyszły pszczoły z kadzidłem i mirrą i złotem<br />,<br />Przyszła sama Nieskończoność,<br />By popatrzeć w mą zieloność -<br />Popatrzyła i odejść nie chciała z powrotem...<br /><br />Kto całował mak w zbożu - nie zazna niedoli!<br />Trawa z ziemi wyrwana pachnie, lecz nie boli...<br />Kocham stopy twoje bose,<br />że deptały kruchą rosę,<br />Rozróżniając na oślep chabry od kąkoli.<br /><br />Niechże sen twój wędrowny zielenią poprzedzę!<br />Weź kwiaty w jedną rękę, a w drugą weź miedzę,<br />Połóż kwiaty na rozstaju,<br />Zwilżyj miedzę w tym ruczaju,<br />Co wie o mnie, że trawą brzeg jego nawiedzę.<br /><br />Już słońce mimochodem do rowu napływa,<br />Skrzy się łopuch kosmaty i bujna pokrzywa -<br />Jeno pomyśl, że ci wolno<br />Kochać łątkę i mysz polną,<br />I przepiórkę, co z głuchym trzepotem się zrywa!<br /><br />Idzie miłość po kwiatach - wadzi o twe ciało,<br />Zważaj, by ci przed czasem w słońcu nie zemdlało.<br />W mojej rosie, w moim znoju<br />Pod dostatkiem masz napoju<br />Dla wargi, przeciążonej purpurą dojrzałą.<br /><br />Cień twej głowy do moich przybłąkał się cieni.<br />Wiem, że w oczach nie zdzierżysz tej wszystkiej zieleni,<br />A co w oku się nie zmieści,<br />To się w duszy rozszeleści!<br />Jeszcze dusza ci nieraz żywcem się odmieni.<br /><br />Parna ziemia przez kwiaty żar dzienny wydycha,<br />Uschły motyl zesztywniał wśród jaskrów kielicha -<br />Oczarujmy się nawzajem,<br />Zaskoczeni nagłym Majem -<br />Maj się chyli ku nocy i miłość nacicha...<br /><br />II<br /><br />Nie nacicha ta miłość, co nie zna rozłąki !<br />Usta moje i piersi spragnione są Łąki!<br />Tam mój obłęd i ostoja,<br />Gdzie ty szumisz, Łąko moja!<br />Jakże pachną rozprute według ściegów pąki!<br /><br />Rosą zwilżyj mi rzęsy, skostniałe od skwaru,<br />Zgłuchłe uszy orzeźwij falą twego gwaru,<br />A ja w kwiatach spodem dłoni<br />Nauzbieram różnej woni<br />I omyję twarz spiekłą w źródłach twego czaru.<br /><br />Nie przeciwiąc się trawom, obnażę się cały,<br />Aby mnie tchnienia twoje; jak wierzbę, przewiały,<br />A ty paruj tym oparem,<br />Co pokłębił się nad jarem,<br />Niby przed snem zrzucony twój przyodziew biały.<br /><br />Ucałować mi rąbki tego przyodziewu,<br />że pełen twojej woni i twego przewiewu,<br />I zawiesić mi go potem<br />Na tej brzozie popod płotem<br />I zamierać pod brzozą od własnego śpiewu.<br /><br />Dzisiaj chatę zamiotłem w jedno oka mgnienie,<br />Z czworga kątów różami wypłoszyłem cienie,<br />A próg, zdobny pajęczyną,<br />Namaściłem suto gliną<br />I wodą moje pylne skropiłem przedsienie.<br /><br />Jużem sobie nie szczędził radosnych zabiegów,<br />Wypiekając chleb z mąki, srebrzystszej od śniegów,<br />A tę ławę, tę - dębową<br />Przesłoniłem chustą nową,<br />Co się cała zieleni, krom czerwonych brzegów.<br /><br />Będą czekał na ciebie z dłonią na zasuwie,<br />Zasłyszawszy twój szelest, z nóg zdejmę obuwie,<br />Wyjdę bosy na spotkanie,<br />Śpiewający niespodzianie.<br />A śpiewając, pomyślę, że pacierze mówię.<br /><br />Wyślij pierwej z nowiną co najlichsze ziele,<br />Potem sama się przybliż z kwiatami na czele -<br />Pędząc przed się wonne kwiaty,<br />Wnijdź do wnętrza mojej chaty,<br />Bo chcę tobie sam na sam opowiedzieć wiele.<br /><br />III<br /><br />Weszłabym do twej chaty, gdy mgły się postronią,<br />Lecz nie wiem, czy się zmieszczę wraz z rosą i błonią.<br />Pierwej z niebem posąsiaduj,<br />Wszystkie cuda poobgaduj,<br />Nim napełnisz tę chatę miłością i wonią!<br /><br />Jeszczem ja w żadnej chacie dotąd nie bywała,<br />Wiem tylko, że przez szyby widnieję - niecała.<br />Jakże cała poprzez drogę<br />Do twej chaty wbiegnąć mogę?<br />Od naporu zieleni runie ściana biała!<br /><br />Nie umawiaj się ze mną pod żadnym jaworem,<br />Bym ciebie nie dosięgła szumem a przestworem -<br />To, co szum wyśpiewa gwarnie,<br />Przestwór znajdzie i ogarnie!<br />A chata twoja stoi przede mną - otworem...<br /><br />Mocniej zioła zapachną w cztery świata strony,<br />Gdy zbliżywszy je do ust, spojrzysz w nieboskłony...<br />Czy ta sama noc na niebie<br />Osłoniła mnie i ciebie,<br />Czy dwie noce odmienne, dwie różne zasłony?<br /><br />A jeżeli dwie różne o różnym przezroczu,<br />Nie pokładźmy ich przeto w rosie - na uboczu,<br />Odmiennymi zasłonami<br />Powiewajmy nad drzewami,<br />Byśmy siebie nawzajem nie stracili z oczu!<br /><br />Ja tu - na dnie zieleni, pod powierzchnią rosy,<br />A ty tam, kędy dla mnie kończą się niebiosy,<br />Czy się kończą, czy nie kończą -<br />Śpiewaj zowąd pieśń skowrończą,<br />Podzwaniając mi ostrzem rozbłyskanej kosy.<br /><br />Kosą grozi twa miłość, co pożera kwiaty,<br />Sierpem zgarniasz do duszy mych maków szkarłaty,<br />Lecz miłości się nie boję,<br />Jeno w zgrozie ci dostoję,<br />Bo i Bogu jest słodki powiew mojej szaty!<br /><br />Porwijże mnie ku sobie, jeślić starczy mocy!<br />Lecz co pocznie beze mnie ten wicher sierocy?<br />Chyba wstrzymam dla poznaki<br />Popod chatą wszystkie maki,<br />Aby mógł mnie, gdy zechce, odnaleźć po nocy.<br /><br />IV<br /><br />Nie odnajdzie cię wicher, mrokiem ociemniały!<br />Rozweselił się błękit, gwiazdy pomłodniały!<br />Opętały moją głowę<br />Przywidzenia kalinowe,<br />że rozkwitam tej nocy, niby krzew zuchwały.<br /><br />A nie było na ziemi tak zmyślnego krzewu,<br />Noc się chwieje na strony od jego zachwiewu -<br />Wonna liściem i żywicą<br />Stańże, duszo, nad krynicą,<br />Spójrz, czyś dosyć podobna zielonemu drzewu?<br /><br />Przystroimy się wzajem! Śpi w tumanie rzeka,<br />Śpi kałuża pod płotem, śpi sad i pasieka,<br />Baczmyż przez ten wieczór cały,<br />By się okna nie pospały<br />I drzwi chaty znużonej, co na radość czeka.<br /><br />Przyjdzie radość tym szlakiem, który jej się zdarzy -<br />Bądźmy zawsze gotowi i zawsze na straży.<br />Księżyc utkwi ponad studnią,<br />Gwiazdy w mroku się zaludnią<br />Snem, co jeszcze daleki, choć się z bliska marzy.<br /><br />Za daleka mi byłaś wpośród kwiatów cienia,<br />Łąko - zielona Łąko, szumna od istnienia!<br />Chcę, byś była taka bliska,<br />Jak ta łza, co gardło ściska,<br />Kiedy w nim się zapóźni śpiew twego imienia !<br /><br />Zapóźniła się miłość, szukająca łona,<br />A któż taką spóźnioną na rosach pokona?<br />Straszno łodzią w świat popłynąć<br />I z miłości nie zaginąć<br />W tych falach, gdzie się tężą piersi i ramiona!<br /><br />I w północnej ochłodzie dość dla mnie upału!<br />Idę, Łąko, ku tobie brzegiem mego szału.<br />Ani zbrojny, ani konny,<br />Z ramion twoich wyjdę - wonny<br />I duchem zroszonemu uśmiechnięty ciału!<br /><br />Sama chata rozwarła drzwi oścież ku wiośnie,<br />Wnijdźże teraz po ciemku - nagle i zazdrośnie!<br />Drzwi klonowe zamknę szczelnie<br />I zaśpiewam nieśmiertelnie,<br />A potem spojrzę w ciebie na wskroś i bezgłośnie!<br /><br />V<br /><br />Byłoż owo, nie było? Opowiedz nam, bracie,<br />Co się nocy dzisiejszej działo w twojej chacie?<br />Widzieliśmy, ludzie prości,<br />Niepojętość Zieloności<br />Za oknami - na ścianach i na twojej szacie.<br /><br />Mówimy śpiewający, bo łatwiej przy śpiewie<br />Mówić o tym, co było, a czego się nie wie...<br />Psy, poległe nad potokiem,<br />Poglądały ludzkim wzrokiem,<br />I wzrok ludzki był w gwiazdach i w tym ślepym drzewie.<br /><br />A zasię w naszych oczach były gwiezdne znaki,<br />I nie mogliśmy poznać, gdzie ludzie, gdzie maki.<br />Wszystko wokół było - gwiezdne<br />I odlotne i odjezdne,<br />Gromadzące się w białe nad ziemią orszaki.<br /><br />I zdawało się wszystkim, że coś w niebie woła,<br />A zielona się światłość jarzyła dokoła,<br />Sny się wzajem pobudziły,<br />Ludzkie ciała opuściły<br />I pobiegły śnić w kwiaty i w najmniejsze zioła.<br /><br />W nagłym pląsie skrzypnęły wszystkie kołowroty,<br />Zahuczały te groble, śpiewne od niemoty,<br />I w powietrzu było cudno,<br />Niby ludno, choć bezludno,<br />Jakby w nim się roiło od świąt i tęsknoty.<br /><br />A na przeciąg tej nocy za sennym zrządzeniem<br />Każdy przezwał się innym wobec gwiazd imieniem,<br />Więc gdy świt ozłocił dymy,<br />Ujrzeliśmy, że klęczymy,<br />Nie wiedząc, jak i kiedy zdjęci zapatrzeniem.<br /><br />Powiedz nam, co się stało w tym polu czy w lesie,<br />że się dotąd czujemy, jakoby w bezkresie,<br />A wyjednaj nam u kwiatów<br />Rozszerzenie ziemskich światów<br />Aż po owe oddale, dokąd oczom chce się...<br /><br />I objaśnij nam potem słów śpiewną wspomogą,<br />Co rozbłysło w twej chacie ponad ciemną drogą?<br />Czy ją naszła piękna zmora,<br />Wykrzesana z wód jeziora,<br />Czy sen owy, co śni się w polu bez nikogo?<br /><br />VI<br /><br />Ani zmora z jeziora, ani sen skrzydlaty,<br />Lecz Łąka nawiedziła wnętrze mojej chaty!<br />Trwała ze mną na tej ławie,<br />Rozmawiając głośno prawie -<br />Na ścianach moich - rosa, na podłodze - kwiaty...<br /><br />Nie grążyłem ja w niebie ni steru, ni wiosła,<br />Lecz mnie radość swym prądem zmiotła i uniosła.<br />Wieczność ku nam znikąd zbiegła,<br />U stóp naszych, warcząc, legła,<br />A pierś moja tej nocy chabrami porosła.<br /><br />I było już wiadomo, że pułap sosnowy<br />Wonnym deszczem, jak obłok, pokropi nam głowy,<br />Bo nie snem się sny płomienią,<br />Jeno deszczem i zielenią -<br />Duch mi zbłąkał się w ciele, jak wpośród dąbrowy.<br /><br />Przeto Bóg, co mnie stworzył, zbladł podziwem zdjęty,<br />żem uszedł jego dłoniom w tych pokus odmęty!<br />W kształt mię ludzki rozżałobnił,<br />A jam znów się upodobnił<br />Kwiatom i wszelkim trawom i źdźbłom gorzkiej mięty.<br /><br />Nawołujcie się ludzie, pod jasnym lazurem,<br />Chórem w światy spojrzyjcie, zatrwóżcie się chórem!<br />Miłość, wichrem rozpędzona,<br />Wszystko złamie i pokona,<br />Zaś tych, co się sprzeciwią, w śnie skrępuje sznurem!<br /><br />A opaszcie świat cały ścisłym korowodem,<br />Aby wam się nie wymknął, schwytany niewodem...<br />Zapląsajcie, zaśpiewajcie,<br />Pieśnią siebie wspomagajcie,<br />Toć wejdziemy w świat - próżnią, aby wyjść - ogrodem!<br /><br />Niechaj dusza wam będzie błękitami czynna,<br />Stoi przed nią otworem ta jasność gościnna,<br />Czegokolwiek zażądacie,<br />To się zjawi w waszej chacie,<br />Bo nastała godzina taka, a nie inna...<br /><br />Ludzie - mgły, ludzie - jaskry i ludzie - jabłonie,<br />Rozwidnijcie się w słońcu, boć na pewno płonie!<br />Dla mnie - rosa, dla mnie - zieleń,<br />Dla was - nagłość rozweseleń,<br />A kto pieśni wysłuchał - niech mi poda dłonie!<br />
Wykonanie:
SI2.pl
Jak prawie wszystkie strony internetowe również i nasza korzysta z plików cookie. Zapoznaj się z
regulaminem
, aby dowiedzieć się więcej.
Akceptuję