Stolat.pl
Życzenia
Wiersze znanych
Cytaty
Dodaj życzenia
Chrystus tak rela...
Osiemnaście mysz...
18 lat marzyłeś...
18 lat skończone...
18 spełnionych m...
18-sty wybił roc...
18-ście lat temu...
Bądź zawsze szc...
Coż by Ci życzy...
Dajmy dzisiaj ost...
Zakochani
Bądź zawsze szc...
Kołysanka dla Jo...
O moim tacie
Motyw biblijny
Niepowodzenie
O prawach dziecka
18 lat marzyłeś...
Chrystus tak rela...
18-sty wybił roc...
Wyślij tekst znajomemu
Wyślij do:
Treść wiadomości:
Kazimierzowi i Julii Stabrowskim<br /><br /><br /><br /><br /><br />Mrok Wichru Halnego opowiem tym, w których serca Wola Potęgi wyrzuciła<br />strzały mroczne i wieczne ze swego kołczanu; na obszarach tej<br />bezmiernej Ruiny, którą jest Polska - takim, którzy rozumieją Tytanizm<br />Narodowej Rozpaczy.<br />Ten ponury poemat nie jest bajroniczny, nie jest już nawet dantejski: nie<br />zstępuje on do Hadesu z miejsca wiary i modlitwy, jakim jest Ziemia:<br />miejscem jego narodzin jest Inferno - stanowi on dokument Grozy, jaka<br />trwa w głębinach podświadomych ludzkiego serca.<br />Kosmiczne te melodie, poczęte u bram żelaznych Sfinksa<br />Warszawskiego -<br />[jedynym Sfinksem Warszawy jest Cytadela]<br />że więc melodie Kosmiczno-Narodowej Męki na wałach Cytadeli śpiewane<br />być nie mogą -<br />dlatego aż w Tatrach szukają swego wyrazu wśród skał.<br />I<br /><br /><br />Narodowe mroczne dzwony, jak z spiżu otchłanie -<br />nie mogę ich poruszyć, aby zagrały zmartwychwstanie!<br />Jestem Szatan, z wnętrzem swych wężów rozpełzłych w jaskini,<br />gromami strącam świat nadziej, i w mroku rządzę z tobą, Śmiertelna<br />bogini!<br />Tu na gwiaździstych górach pośród jodeł - my we dwoje,<br />błękitne meteory kapią z gromnic w oczy Twoje!<br />Tobie jednej zrozumiałą Wichrów Pieśń ponura:<br />porywam Cię i niosę na koniu spadającym z nieba -<br />na wierzchołki Czarnego Hawrania u śnieżnego żleba.<br />Zniszczyłem ziemi raj<br />: w pustyni lśni gwiazda Ahura,<br />rozsiewa mżenia snów - ja pogubione zbieram nieszczęść krucze pióra!...<br />Nieszczęście nigdy nie idzie samo, lecz wchodzi zawsze Wielką Bramą:<br />powoli ją odmyka w mroku, jak ognik błotny się skrada...<br />W dziedzińcu Myśli nagle znika -<br />schodząc w podziemia, gdzie serce marznie w aureoli.<br />Z gór pełzną chmury - moich dworzan mrowie -<br />na mózg się kładną ciężkie ołowie.<br />Lasy w trumnach uśpione; grobowych jaskiń kurytarze<br />tęczują zbrojami hetmanów - mgły zmarłych idą w rajskie wirydarze.<br />Pioruny warczą u nóg mych... W milczeniu wchodzę na Łomnicy wieżę -<br />nagłymi susy dopędza mię, wbiega na głazy nieznane zwierzę.<br />W jaskini, gdzie Walkirio, łkałaś co dzień -<br />ból podziemny mgli się - tuż za jodłami się skrada Morze - ciemny<br />zbrodzień.<br />Mówią, iż zamek Czorsztyn od mgły tej się kruszy<br />i przechyla ku moczarom.<br />Mnóstwo ziół trujących: tojady, szalej i belladonny -<br />u stóp jodeł olbrzymich prastarych i gonnych.<br />Jeszcze są wielkie na nizinach sady,<br />jeszcze jest wieś, gdzie ujrzeć mogę ducha - tatrzańskiej Lizy Monny!. 201<br />W kolumnadzie mych biesiadnych sal jeszcze gwarno -<br />w zagwiezdne sfery patrzy towarzysz Merlina -<br />wśród murów katedry Kezmarskiej milczy - nie przeklina -<br />jakby świat był mu już rzeczą minioną i marną!<br />Zmącił ciszę podziemny cmentarzowy gong -<br />o, jak straszny jego jęk, jak ponurych pełen mąk!...<br />Wdziera się tłum zamaskowanych z Los Caprichos Goi!<br />Kardynał-Księżyc wschodzi, za nim nawałnica.<br />Nagie tańczą widma, kandelabr na ziemi<br />oświetla głębiny Tatr i Wenus, jak na murach Troi.<br />W jeziorze Gehenniczne lica.<br />Tańczą upiory z kasztelankami zimnemi.<br />Wino chmur krwawi się - ryk Minotaura -<br />jakby nie wino to było, lecz wina!<br />Jawory tysiącletnie wśród gromów już brzęczą, srebrem<br />zakwitają. Kardynał-Księżyc, starszy od gór,<br />idzie z pięknym gwebrem,<br />który przyniósł indyjską naukę: kręgi czynią na lazurach<br />wody, trójkąty przeciw nieszczęściu na górze i w chmurach.<br />Umarli spoglądają za horyzont ku morzu -<br />skąd ma się zjawić - Walkiria! ta znad Morskiego<br />Oka wyśniona Ondyna!<br />Katedra Lodowców rozwarta - i w całym Zaniku szykują turnieje:<br />moja żona z Walkirii Wolnej ma być!...<br />Jak cicho się zaśmiał ten wariat!...<br />"Błogosławieństwo Czarta z Wami!..."<br />znika na wzgórzach, gdzie limby z długimi igłami<br />pachną jak włosy mej Walkirii - rudo złe.<br />W pucharze krysztalnym dałem wino kapitanowi -<br />mój druh Wiatr Wschodni, który ją przywiózł na chmury okręcie!<br />Padł w męczarni, konając, rzekł:<br />- Niechaj Niewiadome cię ukarze!<br />niż Aquatoffana, co zabija papieżów, gorszą jest miłość<br />z głębin upiornych wyzwana! -<br />Wśród milczenia wlatuje czarny cień:<br />rozpoznawszy go, widzę, że to jest olbrzymi kruk.<br />Wzrokiem z Antarktycznego Morza<br />mrozi piorunów rycerstwo i powichry sług.<br />Ukryli się wszyscy, tylko Kardynał Mag<br />rozmawia<br />z ptakiem w języku nieznanym.<br />Kiedy ukończył Mszę do Bafometa w niebiosach tej sali biesiadnej -<br />rozległ się trzask piorunowej iskry!<br />Ciemność potopu! zostałem tylko ja przy Zmarłej i ten kruk wszechwładny.<br />Spod chmur jął się wybijać zmierzch: świst w rokicinach,<br />zimny wiew - trupie palce coś w głębinach przędą.<br />Na mój honor, piękny gobelin, godny Lucifera:<br />w morzu chmur, gromami nabitem,<br />lśniło miasto demonów Ragnarok. Katedra zwieszona<br />jest ku otchłani gorejącym szczytem.<br />Potępieńczy słyszę jęk: - Maledictus in beneficiendo! -. 202<br />Idę po górach w mroku, pośród antycznych kolumnad w za ćmionym<br />ogrodzie.<br />Wokół zamku mojego kraina zgłodzona:<br />jakby sobótki jarzą się wioski: krzyki morderców tam jeszcze dalekie,<br />ale już po ugorach i manowcach idą widma kalekie, w gęste zapadają lasy<br />Za mną w ślad kroczy obłęd - i chmury, jakby szatańskie kolasy.<br />- Nie trwóż się, Duchu, mury tu wysokie, masz zawsze dla wyjścia furtę<br />potajemną.<br />- Nie trwóż się, że Wolność, jak wielkiej kolumny nieśmiertelny złom -<br />- przyzywa grom! -<br />Zawarkło niebo, Morze u skał moich szumi -<br />Morze Ja zarówno kryjemy swe winy!<br />Z leśnej ponurej głuszy wyleciał śpiew maleńkiej ptaszyny -<br />wtem zamilkł, jak przed wzrokiem gadu - runął zabity mą męką tajemną!<br />Kłębią się chmury w ciemnościach złe; wrony wyleciały z lasu, jakby z<br />miejsca niewidzial-<br />nych zbrodni, nad rzeki upiornym gorejącym łukiem.<br />Na szczycie gór modlą się głazy wieczne, beznadziejne.<br />Rozmawiam, jak z Horeba wirchu.<br />Ktoś w bezmiarze wysokości rzekł:<br />[Nic więcej, prócz:] - Jestem! - na mękę mą przysięgam, wiem już<br />bezgranicznie!<br />Idę wśród mroku fal morskich - łamią się spektry Miesiąca.<br />Na Skałach Przeznaczeń symfonią huczy miłość nie ginąca.<br />Któż o głębiach wie? życie zawiera się w wielkim wykuciu gromem dwóch<br />słów: Tak - i Nie!<br />Wracam do zamku: - zda się, inna okolica,<br />mgła owinęła mój pałac; na furtach ukrzyżowane ciała i rządzi Magia<br />ciemna, trupiolica.<br />żyjących nie ma... Któż światła zapalił?<br />w mroku jarzy oknami krwawymi Zamek.<br />Wielkie lasy, ciemne pola, z niewiadomych gór płynące rzeki.<br />Wśród mokradeł ognik się rozjarza -<br />tam Kometa chce mi wróżyć, mówi... żem Daleki,<br />że mam szczęście niezgadnione, jak na górach żarza...<br />Wróżebne przywtórzyły w obłokach pioruny!<br />Wstań, mężna Duszo, wszechświat minie, jak głos z naderwanej struny -<br />lecz w otchłaniach przetrwa Miłość i Duma wiecznego Korsarza!<br />Znów słyszę Twój głos: "Jestem!"<br />z wyżyn minionych, z głębin nie wyjawionych -<br />nic więcej, prócz: "Jestem!" - na mękę mą, przysięgam,<br />wiem już bezgranicznie!<br />W jaskini grobowej tli się lampka: na żałobnym łożu<br />Miłość moja miniona - Mesjaniczna Polska:<br />twarz łuską krasną okryta, ramiona - jak u szkieletu, co konał w bezdrożu.<br />Wzrok zalepiony ropą nagle się rozwiera:<br />w mą Jaźń najgłębszą patrzy modra sfera tych oczu.<br />Milczeniem dziecka zabitego mówi, żem ją opuścił, idąc w straszne tajnie<br />złego.<br />Nigdy nie ujrzym się już - -<br />Mrok, w górze nade mną, zagryzł moje serce.<br />Wola moja zabija! Nikt nie ujmie męki!. 203<br />Idę, w ogniu milczenia, w mogile kamiennej udręki!...<br />Wśród zwątpienia słucham trującej Szatanów nauki.<br />Zamek duszy w ruinie! Jeszcze w podziemia iść muszę -<br />tak morderca przygląda się miejscu...<br />Nagły krzyk - męczonego na torturach wariata?<br />nie, zagrzebanej żywcem Miłości.<br />Myśl się ma oniemia...<br />wrzask, śmiech straszliwy - bicie głową na murach więzienia w ciemności -<br />milczenie mogił: bluźnierstwo wszechświata!<br />Tłum zamaskowanych idzie przez cmentarze w mroku,<br />niosą pochodnie jarzące ku wielkiej przedpogrzebnej wieży.<br />Ktoś za mną szepcze: - "Ciebie On z łowczych wyzwoli obieży - !"<br />Obróciłem się nagle - widmo znikło. Padam w zarosły trawą grobowiec i<br />twarz kryję.<br />Głoskami Baltazarowymi tu milczenie wyje.<br />Taras nad morzem. Huczący orkan złowieszczego mroku.<br />Zmurszałe drżą wieże, palą się krużganki...<br />Z wyżyn piekła runąłem -<br />w mrok, w mrok! w czeluście Ananki!
Wykonanie:
SI2.pl
Jak prawie wszystkie strony internetowe również i nasza korzysta z plików cookie. Zapoznaj się z
regulaminem
, aby dowiedzieć się więcej.
Akceptuję