Stolat.pl
Życzenia
Wiersze znanych
Cytaty
Dodaj życzenia
Chrystus tak rela...
Osiemnaście mysz...
18 lat marzyłeś...
18 lat skończone...
18 spełnionych m...
18-sty wybił roc...
18-ście lat temu...
Bądź zawsze szc...
Coż by Ci życzy...
Dajmy dzisiaj ost...
Zakochani
Bądź zawsze szc...
Kołysanka dla Jo...
O moim tacie
Motyw biblijny
Niepowodzenie
O prawach dziecka
18 lat marzyłeś...
Chrystus tak rela...
18-sty wybił roc...
Wyślij tekst znajomemu
Wyślij do:
Treść wiadomości:
Ponad tym wszystkim, co początek bierze<br />W ciężkiej i dusznej życia atmosferze,<br />Ponad tym wszystkim, co się ćmi i wichrzy<br />W prochu tej ziemi, jak owad najlichszy,<br />Ponad tym wszystkim, co z niesforną wrzawą<br />Goni za chlebem, miłością lub sławą,<br />I świecąc chwilę, znowu w mroku ginie,<br />W łez, krwi i błota dziwnej mieszaninie,<br />Ponad tym wszystkim - jest jaśniejsza sfera,<br />Będąca ziemskiej tęczowym odbiciem.<br />Ta zmienne kształty w wieczny blask ubiera<br />I jak posągi stawia ponad życiem,<br />I każdą miłość, co się w proch rozwiała,<br />Uwiecznia w krasie dziewiczego ciała,<br />I każdą sławę podejmuje z zgliszcza,<br />I ze rdzy ziemskiej ogniem ją oczyszcza.<br />Ta sfera jasna, sfera ideału,<br />W którą świat żywych wsiąka wciąż pomału<br />I gdzie przenosi swoje łzy i nędzę<br />Na rajskich marzeń nieśmiertelną przędzę,<br />Ta sfera sztuki, jak ją tłum nazywa,<br />Wieczyście piękna, wieczyście prawdziwa,<br />Ma swoje sługi, którym jest zlecone<br />Ukrytych cudów odchylać zasłonę.<br />Ma swoje sługi wierne niewolniczo,<br />Co wdzięcznym marom, zrodzony m w błękicie,<br />Własnego ducha na chwilę użyczą<br />I mglistym kształtom własne dadzą życie,<br />I całą swoje roztrwonią istotę<br />Na ich nadziemską walkę i tęsknotę,<br />I trwają, błyszczą i lecą... dopóki<br />Nie strawi ducha boski płomień sztuki!<br /><br />Biedne ofiary! Im nie wolno w locie<br />Opuścić skrzydeł w jakiej cichej grocie<br />Ani ugasić ognia, co je pali,<br />Jako jaskółkom gdzie na modrej fali;<br />Im w ideału jarzmie, bez wytchnienia,<br />Wszystkie łzy, skargi, krzywdy i cierpienia<br />Potrzeba zbierać, każdą ludzką ranę<br />Przejmując na swe serce skołatane;<br />Trzeba im chodzić w królewskiej purpurze,<br />W koronie z szychu i nie giąć się pod nią,<br />Odczuć w swych piersiach wszystkie ziemskie burze,<br />I dyszeć dumą, nienawiścią, zbrodnią,<br />Umarłych plemion żywym być wyrazem,<br />Kochać, żyć, walczyć, ginąć z nimi razem...<br />I wszystkie piękne widma, co się roją,<br />Aby ożyły, krwią napoić swoją.<br /><br />Biedne ofiary! Tłum, co patrzy na nie,<br />Widzi ułudę tylko i udanie -<br />I gdy się ogniem tęczowym zachwyca,<br />Nie pyta, czym go niewolnik podsyca.<br />Nie pyta, czemu mieści posąg Nioby<br />Tyle kamiennej grozy i żałoby,<br />Czemu pieśń, co się w powietrzu roztrąca,<br />Jest tyle śpiewna, spłakana i drżąca.<br />Czemu ta postać jasna, czysta, biała,<br />Spoczywająca dotąd w zapomnieniu,<br />Nagle przed okiem widza zmartwychwstała<br />I w czarodziejskim zakwitła promieniu?<br />Skąd płynie fala tych uczuć obfita,<br />Co go rwie z sobą? O to tłum nie pyta...<br />Pewny, że wzruszeń tajemniczych tęcza<br />Bengalskim ogniom początek zawdzięcza.<br /><br />Nikt nie przeczuwa owej wielkiej rany,<br />Skąd krwi upływa strumień nieprzebrany,<br />Ani tej walki, co trwa życiem całem<br />Z nieuchwyconym nigdy ideałem -<br />Ani też nie ma współczujących świadków<br />Dla tych porażek, zwątpień i upadków,<br />Gdy niewidzialne wyższej mocy ramię<br />Słonecznym gońcom skrzydła i lot łamie.<br />O! tych wewnętrznych konań ponad światem<br />Nie dojrzą nawet oczy najciekawsze -<br />Ĺšródło, co było w twórcze łzy bogatem,<br />Zostanie ciemną zagadką na zawsze;<br />I gdy duch w prochu szermierza powali,<br />Na śmierć zadepcze i uleci dalej...<br />Tłum się nie troszczy o los zapaśnika,<br />Ale do domu powraca... i syka.<br /><br />Strwonione życie! komedia skończona!<br />Nad zwyciężonym zapadła zasłona -<br />I głucha cisza zaległa bezzwłocznie,<br />Wprzód zanim w ziemi naprawdę odpocznie;<br />Serdecznych natchnień błyski drogocenne,<br />Te uleciały ponad prądy zmienne,<br />Unosząc z sobą w kraj przyszłości mglisty<br />Serce człowieka i duszę artysty.<br />Więc pozostaje tylko marą błędną,<br />Rozdawszy z siebie wszystko, co najlepsze -<br />Zebrane laury do wieczora zwiędną,<br />I nikt go piersią swoją nie podeprze.<br />Dopiero wtedy, gdy z nędzy człowieczej<br />Chłodna go ziemia na zawsze wyleczy,<br />Nad grobem miga błędny ognik sławy,<br />Przed którym staje przechodzień ciekawy.<br /><br />A jednak, mimo że ten ból, ta praca,<br />W której się własną istotę zatraca,<br />Zdaje się niknąć, atom po atomie,<br />W wiecznej piękności blasku i ogromie,<br />Jak rosa w słońcu... jednak przecież warto<br />Chociaż na chwilę dać swą pierś rozdartą<br />Tym, którzy łakną i tęsknią za niebem,<br />I głodnych karmić ideału chlebem.<br />Warto chociażby raz, na chwilę jedną,<br />Położyć palec na dusz ludzkich ranie<br />I w lepsze światy zawieść rzeszę biedną,<br />Prawdy i piękna dać jej pożądanie.<br />Bo chociaż dzieło i twórca przeminie,<br />Rzucone ziarno zejdzie kiedyś w czynie<br />I w przyszłych czynów rycerskiej postaci<br />Zapomnianemu sprawcy się wypłaci.<br />
Wykonanie:
SI2.pl
Jak prawie wszystkie strony internetowe również i nasza korzysta z plików cookie. Zapoznaj się z
regulaminem
, aby dowiedzieć się więcej.
Akceptuję