Stolat.pl
Życzenia
Wiersze znanych
Cytaty
Dodaj życzenia
Chrystus tak rela...
Osiemnaście mysz...
18 lat marzyłeś...
18 lat skończone...
18 spełnionych m...
18-sty wybił roc...
18-ście lat temu...
Bądź zawsze szc...
Coż by Ci życzy...
Dajmy dzisiaj ost...
Zakochani
Bądź zawsze szc...
Kołysanka dla Jo...
O moim tacie
Motyw biblijny
Niepowodzenie
O prawach dziecka
18 lat marzyłeś...
Chrystus tak rela...
18-sty wybił roc...
Wyślij tekst znajomemu
Wyślij do:
Treść wiadomości:
Widziałem najlepsze umysły mego pokolenia zniszczone szaleństwem,<br />głodne histeryczne nagie,<br /><br />włóczące się o świcie po murzyńskich dzielnicach w poszukiwaniu wściekłej<br />dawki haszu,<br /><br />anielogłowych hipstersów spragnionych pradawnego niebiańskiego<br />podłączenia do gwiezdnej prądnicy w maszynerii nocy,<br /><br />którzy w nędzy łachmanach z zapadniętymi oczyma w transie czuwali<br />paląc w nadnaturalnych ciemnościach tanich mieszkań, płynąc poprzez<br />dachy miast, kontemplując jazz,<br /><br />którzy pod liniami kolejki nadziemnej odsłaniali swe mózgi Niebiosom i<br />objawiały im się natchnione anioły Mahometa rozkołysane na dachach<br />czynszówek,<br /><br />którzy odbyli uniwersytety chłodnym promiennym wzrokiem rojąc<br />Arkansas i Blake'em natchnioną tragedię pośród mędrków wojny,<br /><br />których wylano z uczelni za obłęd i obsceniczne ody rozlepiane w oknach<br />czaszki,<br /><br />którzy trzęśli się w bieliźnie w niegolonych pokojach, paląc w koszach na<br />śmieci swe pieniądze i nasłuchując Terroru za ścianą,<br /><br />których kopano w brodę przyrodzenia, gdy wracali przez Laredo z<br />przemytem marihuany dla Nowego Jorku,<br /><br />którzy łykali ogień w hotelach wypacykowanych farbą albo pili terpentynę<br />w Paradise Alley, marli lub noc w noc umartwiali swe torsy przy pomocy<br />snów, haszu, budzących zmór, wódy, chuja, i nieustających jebań,<br />niezrównanie ślepych ulic drżącego obłoku i błyskawicy umysłu skaczącej<br />ku biegunom Kanady i Paterson, rozświetlającej cały zamarły świat z<br />Czasem pośrodku,<br /><br />trójwymiarowych wizji gmachów po zażyciu peyotlu, świtów podwórzowych<br />zielonych drzew cmentarza, opilstwa winem na szczytach dachów,<br />narkotycznych przejażdżek przez dzielnice witryn wśród migającej<br />sygnalizacji, słońca, księżyca i wibracji drzew, przez grzmiący zimowy<br />zmierzch Brooklynu, łoskot kubłów na śmieci i łagodne światło duszy,<br /><br />którzy przytwierdzali się do kolejek metra by jeździć bez końca na<br />amfetaminie od Battery do świętego Bronksu dopóki hałas kół i dzieciarni<br />nie zagnał ich drżących ze spieczonymi ustami zmaltretowanych z<br />mózgiem wyzutym z jasności w posępne światło zoo,<br /><br />którzy w kafeteriach Bickforda tonęli noc całą pośród imitacji świateł<br />podwodnej łodzi wynurzali się na popołudnia przy zleżałym piwie w<br />zdezelowanej knajpie Fugazziego nasłuchując głosu Anioła Zagłady w<br />wodorowej szafie grającej,<br /><br />którzy gadali bez przerwy siedemdziesiąt godzin od parku do pokoju do<br />baru do szpitala wariatów Bellevue do muzeum do Brooklyńskiego Mostu,<br /><br />stracony batalion platonicznych gadułów skaczących z tarasów ze schodów<br />przeciwpożarowych z parapetów z Empire State z księżyca,<br /><br />którzy pletli trzy po trzy, wrzeszcząc wymiotując szepcząc fakty,<br />wspomnienia i anegdoty, oczy wylazłe z orbit, szok szpitali, więzień i<br />wojen,<br /><br />całe intelekty wyrzygiwane w totalnych wspomnieniach z rozjarzonym<br />wzrokiem przez siedem nocy i dni, mięso dla Synagogi rzucone na bruk,<br /><br />którzy znikali w nicości zenu w New Jersey zostawiając za sobą trop nie<br />wyraźnych widokówek ratusza w Atlantic City,<br /><br />cierpiąc wschodnie poty, reumatyzm Tangeru i migreny Chin w ponurym<br />pokoju w Newark na odwyku,<br /><br />którzy snuli się o północy po nastawniach dworca dumając, dokąd by tu<br />pójść i szli, nie zostawiając złamanych serc,<br /><br />którzy odpalali papierosy w bydlęcych wagonach bydlęcych wagonach<br />bydlęcych wagonach i przez śniegi zmierzali ku samotnym farmom w<br />mrok pierwszych osadników,<br /><br />którzy studiowali Plotyna Poego św. Jana od Krzyża telepatię kabałę bopu<br />gdyż w Kansas kosmos instynktownie wibrował im u stóp,<br /><br />którzy szli samotnie ulicami Idaho wypatrując wizyjnych aniołów<br />indiańskich, którzy byli wizyjnymi aniołami indiańskimi,<br /><br />którzy uważali się jedynie za szaleńców w ów czas gdy Baltimore jaśniało w<br />nadnaturalnej ekstazie,<br /><br />którzy pod wpływem zimowego nocnego deszczu w rozświetlonym<br />miasteczku wskakiwali do limuzyn Chińczyków z Oklahomy,<br /><br />którzy włóczyli się głodni i samotni przez Houston węsząc jazz lub seks<br />lub zupę i szli za wspaniałym Hiszpanem by rozmawiać o Ameryce i<br />Wieczności, beznadziejna sprawa, wsiadali więc na statek do Afryki,<br /><br />którzy zniknęli w wulkanach Meksyku nic zostawiając po sobie nic prócz<br />cienia drelichu lawy i popiołów poezji, rozsianych po kominkach Chicago,<br /><br />którzy wypłynęli ponownie na Zachodnim Wybrzeżu przesłuchując FBI,<br />ciemnoskórzy seksowni brodaci w szortach i o wielkich oczach pacyfistów<br />rozdając niezrozumiałe ulotki,<br /><br />którzy wypalali sobie papierosami dziury w ramionach w proteście przeciw<br />narkotyczno-nikotynowemu otumanieniu Kapitalizmu,<br /><br />którzy na Union Square rozpowszechniali superkomunistyczne pamflety<br />łkając i rozbierając się a opłakiwały ich syreny z Los Alamos i opłakiwały<br />Wall Street a prom ze Staten Island także lamentował,<br /><br />którzy doznawali załamań szlochając w białych gimnazjach nadzy i drżący<br />przed maszynerią innych szkieletów,<br /><br />którzy gryźli detektywów po karkach i wrzeszczeli z uciechy w radiowozach,<br />że jedyna ich zbrodnia to dzika hipowska pederastia i opilstwo, którzy<br />skowyczeli klęcząc w metrze i których zwlekano z dachu powiewających<br />genitaliami i rękopisami,<br /><br />którzy dawali się pieprzyć w zadek świątobliwym motocyklistom i<br />wrzeszczeli z uciechy,<br /><br />którzy ciągnęli druta i dawali sobie ciągnąć owym ludzkim serafinom,<br />żeglarzom, och pieszczoty atlantyckiej i karaibskiej miłości,<br /><br />którzy jebali rankiem wieczorami w różanych ogrodach na trawie parków<br />publicznych i cmentarzy rozpryskując nasienie na każdego kto się pojawił<br />i miał chęć,<br /><br />którzy czkali nieustannie próbując chichotać lecz kończyli szlochem za<br />przepierzeniem łaźni tureckiej gdy jasnowłosy i nagi anioł przychodził<br />przebić ich mieczem,<br /><br />którzy utracili swoich kochanków na rzecz trzech starych megier losu zezo<br />watej megiery za heteroseksualnego dolara zezowatej megiery mrugają<br />cej łonem i zezowatej megiery, która nic nie robi tylko siedzi na dupie i<br />odcina złote intelektualne nici z krosna rzemieślnika,<br /><br />którzy w ekstazie i nienasyceniu kopulowali z butelką piwa, z kochanką,<br />pudełkiem po papierosach, ze świecą, wypadali z łóżka, kontynuowali na<br />podłodze i w przedpokoju i kończyli omdlewając na ścianie z wizją<br />ostatecznej cipy wydając resztkę spermy świadomości,<br /><br />którzy dogadzali milionom dziewcząt roztrzęsieni o zachodzie a rano mieli<br />czerwone oczy lecz byli gotowi dogadzać wschodzącemu słońcu, błyskając<br />przy stodołach pośladkami i nagością w jeziorze,<br /><br />którzy kurwiąc się poszli przez Colorado w miriadzie skradzionych nocnych<br />aut, N.C. sekretny bohater tych wierszy rozpłodowiec i Adonis z Denver -<br />miło wspominać jego niezliczone spanie z dziewczynami na pus tych<br />parcelach i parkingach ciężarówek, w rozchwianych kinowych rzędach, na<br />szczytach gór w jaskiniach lub z wychudłymi kelnerkami w znanych<br />unoszeniach spódnic na odludnych poboczach a szczególnie w sekretnych<br />solipsyzmach sraczy stacji benzynowych a także w zaułkach rodzinnego<br />miasta,<br /><br />którzy znikali w wielkich obskurnych kinach zapędzani w marzenia, budzili<br />się nagle na Manhattanie i wylegali z suteren skacowani bezdusznym<br />tokajem i horrorami żelaznych snów Trzeciej Ulicy i wlekli się cło biur<br />zatrudnienia,<br /><br />którzy chodzili całą noc w butach pełnych krwi po śnieżnych nasypach<br />doków czekając aż w East River otworzą się drzwi do pokoju pełnego<br />ciepłej pary i opium,<br /><br />którzy tworzyli wielkie samobójcze dramaty w apartamencie skalnych<br />brzegów rzeki Hudson pod błękitnym przeciwlotniczym reflektorem<br />księżyca a głowy ich będą uwieńczone laurem w zapomnieniu,<br /><br />którzy jedli jagnięcy gulasz wyobraźni lub trawili kraba na mulistym dnie<br />rzek Bowery,<br /><br />którzy opłakiwali romanse brukowe pchając wózki pełne cebuli i złej<br />muzyki,<br /><br />którzy siedzieli w pudłach oddychając w mroku pod mostem i wstawali by<br />budować klawikord na swoim strychu,<br /><br />którzy kaszleli na piątym piętrze Harlemu zwieńczonego ogniem pod<br />suchotniczym niebem pośród ksiąg o teologii, trzymanych w paczkach po<br />owocach,<br /><br />którzy bazgrali całą noc tańcząc: wokół wzniosłych zaklęć, które żółtym<br />rankiem stawały się strofami bełkotu,<br /><br />którzy gotowali zgniłe zwierzęta płuco racice ogon barszcz i placki<br />kukurydziane marząc o czystym królestwie warzyw,<br /><br />którzy nurkowali pod platformy z mięsem w poszukiwaniu jaja,<br /><br />którzy ciskali z dachu swoimi zegarkami głosując za Wiecznością poza<br />Czasem a budziki spadały im na głowy codziennie przez następnych lat<br />dziesięć,<br /><br />którzy trzykrotnie bez skutku podcinali sobie żyły, rezygnowali i byli<br />zmuszeni otwierać antykwariaty gdzie płakali widząc, że się starzeją,<br />którzy spłonęli żywcem w swych niewinnych flanelowych garniturach na<br /><br />Madison Avenue w podmuchach ciężkawego wersu, wśród sztucznego<br />szczęku żelaznych regimentów mody, nitroglicerynowych pisków pedałów<br />od reklamy i musztardowego gazu złowrogich przebiegłych wydawców lub<br />wpadali pod pijane taksówki Absolutnej Rzeczywistości,<br /><br />którzy skakali z Brooklyńskiego Mostu to się faktycznie zdarzyło, i<br />odchodzili nieznani i zapomniani w upiorne oszołomienie zupy uliczek i<br />wozów strażackich w Chińskiej Dzielnicy, bez jednego darmowego piwa,<br /><br />którzy z rozpaczy śpiewali w oknach, wypadali z okien metra, rzucali się<br />do brudnej Passaic, naskakiwali na Murzynów, darli się na całą ulicę,<br />tańczyli boso na rozbitych szklankach od wina, tłukli nagrania<br />nostalgicznego europejskiego jazzu z Niemiec lat trzydziestych,<br />wypróżniali whisky i jęcząc rzygali do zakrwawionego klozetu, ryk w ich<br />uszach i gwizdy gigantycznych lokomotyw,<br /><br />którzy pruli szosami przeszłości odwiedzać się na wspólnej Golgocie<br />podrasowanych cudacznych aut na warcie więziennej samotności lub w<br />jazzowym wcieleniu Birmingham,<br /><br />którzy jechali przez kraj siedemdziesiąt dwie godziny by stwierdzić czy ja<br />miałem widzenie czy ty miałeś widzenie czy on miał widzenie, by<br />odszukać Wieczność,<br /><br />którzy podróżowali do Denver, którzy zmarli w Denver, którzy wrócili do<br />Denver i czekali na próżno, którzy strzegli Denver i popadali w depresję i<br />samotnieli w Denver a wreszcie odchodzili w poszukiwaniu Czasu i teraz<br />Denver tęskni do swych bohaterów,<br /><br />którzy padali na kolana w katedrach beznadziei modląc się o zbawienie<br />innych, o światło i o piersi, aż dusza na moment rozświetlała włosy,<br /><br />którzy zmagali się ze swymi uwięzionymi umysłami czekając na<br />niezwykłych zbrodniarzy o złotych włosach i sercach pełnych uroku<br />rzeczywistości którzy by śpiewali słodkiego bluesa dla Alcatraz,<br /><br />którzy odeszli do Meksyku kultywować nałóg lub do Rocky Mount do<br />łagodnego Buddy lub do Tangeru do chłopców lub do czarnej lokomotywy<br />Southern Pacific lub do Harvardu do Narcissusa na cmentarz Woodlawn do<br />zabawy w rozetę lub do grobu,<br /><br />którzy domagali się dowodów swego obłąkania oskarżając radio o<br />hipnotyzm i których pozostawiono z ich obłędem, rękami i zawieszonym<br />wyrokiem,<br /><br />którzy obrzucali sałatką z kartofli wykładowców dadaizmu w City College<br />NY a potem zjawiali się na granitowych schodach domu wariatów z<br />wygolonymi głowami i arlekinadą o samobójstwie, żądając<br />natychmiastowej lobotomii,<br /><br />i którym zamiast tego dostała się betonowa próżnia insuliny metrasolu<br />elektryczności hydroterapii psychoterapii terapii wychowawczej ping-ponga<br />i amnezji,<br /><br />którzy w pozbawionym humoru proteście przewracali jeden tylko<br />symboliczny stół pingpongowy, odpoczywając krótko w katatonii,<br /><br />powracali po latach całkiem łysi pod peruką krwi, łez i palców do<br />opętańczego przeznaczenia oddziałów miast obłąkańców Wschodu,<br /><br />zatęchłych sal szpitali wariatów Pilgrim State Rockland i Greystone, kłócąc<br />się z odgłosami duszy, rokendrolując na ławie samotności o północy w<br />dolmenowych obszarach miłości, snu o życiu, zmory nocnej, ciał<br />obróconych w kamień ciężki jak księżyc,<br /><br />wreszcie u matki***** i ostatnia fantastyczna książka wyrzucona z okna<br />czynszówki, ostatnie drzwi zamknięte o 4. rano, ostatni telefon rzucony w<br />odpowiedzi o ścian, ostatni umeblowany dom wypróżniony do ostatniego<br />mentalnego mebla, żółta papierowa róża skręcona na drucianym<br />wieszaku w komórce, a nawet i to urojenie, i tylko nadziei pełna niewielka<br />porcja halucynacji -<br /><br />o, Carl, gdy ty nie jesteś bezpieczny ja nie jestem bezpieczny a teraz ty<br />faktycznie tkwisz w totalnie zwierzęcej zupie czasu -<br /><br />którzy biegli przez oblodzone ulice z obsesją nagłego błysku alchemii<br />stosowania elipsy katalogu metra i wibrującej płaszczyzny,<br /><br />którzy śnili czyniąc wcielone przerwy w Czasie i Przestrzeni przy pomocy<br />zestawienia obrazów a między 2 wzrokowe obrazy chwytali w pułapkę<br />archanioła duszy łącząc razem podstawowe czasowniki kojarząc rzeczownik<br />z błyskiem świadomości i przeczuwając doznanie Pater Omnipotens<br />Aeterni Deus,<br /><br />by odnowić składnię i rytm ubogiej ludzkiej prozy i trzęsąc się ze wstydu<br />stanąć przed tobą niemo i mądrze, odpędzani lecz pełni wiary że dusza<br />podda się rytmowi myśli w swej obnażonej i bezkresnej głowie,<br /><br />szaleniec włóczęga i anioł bitnik wobec Czasu, choć nieznani, świadczący<br />tu to, co można by było odłożyć do czasu po śmierci,<br /><br />powstawali odrodzeni w widmowych szatach jazzu w cieniu złotego rogu<br />jazzbandu wdmuchując miłosne cierpienie nagiego umysłu Ameryki w<br />krzyk saksofonu eli eli lamna lamna sabaktani, który zatrząsł miastami<br />aż po ostatnie radio<br /><br />z wyciętym z ich własnych ciał absolutnym sercem poematu życia godnym<br />spożywania nawet przez lat tysiąc.<br /><br /><br /><br />II<br /><br />Jaki sfinks z cementu i aluminium rozbił im czaszki i wyjadł mózg i<br />wyobraźnię ?<br /><br />Moloch! Samotność! Brud! Brzydota! Kubły na śmieci i nieosiągalne<br />dolary ! Dzieci wrzeszczące poci schodami ! Chłopcy łkający w koszarach !<br />Starcy płaczący w parkach!<br /><br />Moloch ! Moloch ! Zmora Molocha ! Moloch bez miłości ! Moloch<br />mentalny ! Moloch surowy sędzia ludzi !<br /><br />Moloch niepojęte więzienie! Moloch bezduszny karcer skrzyżowanych<br />piszczeli i Kongres płaczu ! Moloch którego budowle są wyrokiem ! Moloch<br />wielki kamień wojny! Moloch ogłuszonych rządów!<br /><br />Moloch o umyśle czystej maszynerii ! Moloch którego krew to krążący<br />pieniądz! Moloch którego palce to dziesięć armii! Moloch którego piersi to<br />ludożercza prądnica! Moloch którego ucho to dymiący grób!<br /><br />Moloch którego oczy to tysiąc ślepych okien ! Moloch którego wieżowce<br />stoją przy długich ulicach jak bezkresne Jehowy! Moloch którego fabryki<br />śnią i kraczą we mgle! Moloch którego kominy i anteny wieńczą miasta!<br /><br />Moloch którego miłość jest bezkresną naftą i kamieniem! Moloch którego<br />dusza to elektryczność i banki! Moloch którego nędza jest widmem<br />geniuszu ! Moloch którego los jest chmurą bezpłciowego wodoru ! Moloch<br />którego imię jest Umysł!<br /><br />Moloch w którym siedzę samotnie! Moloch w którym śnię o Aniołach!<br />Wariat w Molochu! Jebaka w Molochu! W Molochu bez miłości i człowieka!<br /><br />Moloch który tak wcześnie wszedł w mą duszę! Moloch w którym jestem<br />świadomością bez ciała! Moloch który wypłoszył mnie z naturalnej<br />ekstazy! Moloch którego opuszczam! Przebudzenie w Molochu! Światło<br />płynące z nieba!<br /><br />Moloch! Moloch! Apartamenty robotów! Niewidzialne przedmieścia! skarbce<br />szkieletów! ślepe metropolie! demoniczny przemysł! upiorne narody!<br />nieusuwalne domy wariatów! granitowe chuje! monstrualne bomby!<br /><br />Poskręcali karki wynosząc Molocha do Niebios! Bruki, drzewa, radia, tony!<br />podnosząc do Niebios miasto które istnieje i jest wszędzie wokół!<br /><br />Wizje! omeny! halucynacje! cuda! ekstazy! spłynęły rzeką Ameryki!<br /><br />Sny! adoracje! olśnienia! religie! okręty wrażliwego łajna!<br /><br />Przełomy! rzeczne! uniesienia i ukrzyżowania! zmyte powodzią!<br />Odurzenia! Świta Trzech Króli! Rozpacze! Dziesięcioletnie zwierzęce<br />wrzaski i samobójstwa! Umysły! Nowe miłości! Pokolenie szaleńców!<br />osiadłe na skałach Czasu !<br /><br />Prawdziwy święty śmiech w rzece! Widzieli to wszystko! dzikie oczy! święte<br />wycia! żegnali! Skakali z dachu! w samotność! powiewając! niosąc kwiaty !<br />Do rzeki ! na ulicę !<br /><br /><br /><br />III<br /><br />Carlu Solomonie! Jestem z tobą w Rockland<br /><br />gdzie zwariowałeś bardziej niż ja<br /><br />Jestem z tobą w Rockland<br /><br />gdzie musisz czuć się bardzo nieswojo<br /><br />Jestem z tobą w Rockland<br /><br />gdzie udajesz ducha mojej matki<br /><br />Jestem z tobą w Rockland<br /><br />gdzie zamordowałeś dwanaście swych sekretarek<br /><br />Jestem z tobą w Rockland<br /><br />gdzie śmiejesz się z tego ukrytego żartu<br /><br />Jestem z tobą w Rockland<br /><br />gdzie jesteśmy wielkimi pisarzami przy tej samej okropnej maszynie<br /><br />Jestem z tobą w Rockland<br /><br />gdzie twój stan stał się poważny i mówią o nim w radio<br /><br />Jestem z tobą w Rockland<br /><br />gdzie zdolności czaszki nie przyjmują już robactwa zmysłów<br /><br />Jestem z tobą w Rockland<br /><br />gdzie ssiesz herbatę z piersi starych panien z Utica<br /><br />Jestem z tobą w Rockland<br /><br />gdzie napuszczasz na ciała swych pielęgniarek megiery Bronksu<br /><br />Jestem z tobą w Rockland<br /><br />gdzie w kaftanie wrzeszczysz, że omija cię partia ping-ponga nad otchłanią<br /><br />Jestem z tobą w Rockland<br /><br />gdzie rąbiesz w katatoniczne pianino dusza jest niewinna i nieśmiertelna<br />oby nigdy nie umarła bezbożnie w fortecy domu wariatów<br /><br />Jestem z tobą w Rockland<br /><br />gdzie pięćdziesiąt szoków więcej nigdy nie zawróci twej duszy do ciała z<br />pielgrzymki do krzyża na pustkowiu<br /><br />Jestem z tobą w Rockland<br /><br />gdzie oskarżasz swych doktorów o chorobę i planujesz żydowską<br />socjalistyczną rewolucję przeciw narodowo-faszystowskiej Golgocie<br /><br />Jestem z tobą w Rockland<br /><br />gdzie rozszczepisz niebiosa nad Long Island i wskrzesisz swego żywego<br />ludzkiego Jezusa z nadludzkiego grobu<br /><br />Jestem z tobą w Rockland<br /><br />gdzie jest dwadzieścia pięć tysięcy obłąkanych towarzyszy śpiewających<br />razem końcowe zwrotki Międzynarodówki<br /><br />Jestem z tobą w Rockland<br /><br />gdzie pod naszą pościelą ściskamy i całujemy Stany Zjednoczone Stany<br />Zjednoczone które kaszlą całą noc i nie dają nam spać<br /><br />Jestem z tobą w Rockland<br /><br />gdzie budzimy się ze śpiączki elektryzowani przez samoloty naszych dusz<br />ryczące nad dachem przyleciały zrzucić anielskie bomby szpital się<br />rozświetla urojone ściany zapadają O wybiegają chude legiony O<br />gwiazdami usiany szok łaski tu oto trwa wieczna wojna O zwycięstwo<br />zapomnij o swojej bieliźnie jesteśmy wolni<br /><br />Jestem z tobą w Rockland<br /><br />w moich snach idziesz płacząc mokry od morskiej podróży po autostradzie<br />Ameryki do drzwi mej chaty w zachodnią noc<br /><br /><br /><br /><br /><br /><br />PRZYPIS DO "SKOWYTU"<br /><br /><br /><br /><br />Święty! Święty! Święty! Święty! Święty! Święty! Święty! Święty! Święty!<br />Święty! Święty! Święty! Święty! Święty! Święty!<br /><br />Świat jest święty! Dusza jest święta! Skóra jest święta! Nos jest święty!<br />Język i chuj i ręka i otwór w dupie są święte!<br /><br />Wszystko jest święte! każdy jest święty! każde miejsce jest święte! każdy<br />dzień jest wiecznością! każdy jest aniołem!<br /><br />Włóczęga jest równie święty jak serafin! szaleniec jest święty jak święta<br />jesteś ty moja duszo!<br /><br />Maszyna do pisania jest święta wiersz jest święty głos jest święty<br />słuchacze są święci ekstaza jest święta!<br /><br />Święty Piotr święty Allen święty Solomon święty Lucien święty Kerouac<br />święty Huncke święty Burroughs święty Cassady święci nieznani pedałowaci<br />i cierpiący żebracy święci szkaradni ludzcy aniołowie!<br /><br />Święta moja matka w domu wariatów! Święte chuje dziadków z Kansas!<br />Święty jęczący saksofon ! Święta apokalipsa bopu ! Święte jazz-grupy<br />marihuana hipstersi pokój hanz i bębny!<br /><br />Święta samotność wieżowców i bruków! Święte kafejki wypełnione tłumami!<br />Święte tajemnicze rzeki łez pod ulicami !<br /><br />Święty samotny argonauta więzień! Święte wielkie jagnię warstwy średniej!<br />Święci szaleni pasterze rebelii ! Kto wyczuwa Los Angeles ten JEST nim!<br />Święty New York Święte San Francisco Święta Peoria i Seattle Święty Paryż<br /><br />Święty Tanger Święta Moskwa Święty Istambuł!<br /><br />Święty czas w wieczności święta wieczność w czasie święte zegary w<br />przestrzeni święty czwarty wymiar święta piąta Międzynarodówka święty<br />Anioł w Molochu!<br /><br />Święte morze święta pustynia święty kolejowy szlak święta lokomotywa<br />święte wizje święte halucynacje święte cuda święta gałka oczna święta<br />otchłań !<br /><br />Święte wybaczenie! łaska! miłosierdzie! wiara! Święte! Nasze! ciała!<br />cierpienie! wielkoduszność!<br /><br />Święta nadnaturalna niezrównanie jaśniejąca rozumna dobroć duszy!<br /><br /><br /><br /><br />(dla Carla Solomona)<br /><br />
Wykonanie:
SI2.pl
Jak prawie wszystkie strony internetowe również i nasza korzysta z plików cookie. Zapoznaj się z
regulaminem
, aby dowiedzieć się więcej.
Akceptuję