
Michaił Jurjewicz
Lermontow
1970-01-01 - 1970-01-01
Sortuj według:
Lermontow Michaił Jurjewicz Usprawiedliwienie
Gdy twój przyjaciel miast imienia,
Którego sławie tłum zazdrości,
Same zostawi mu wspomnienia
O błędach swoich namiętności
I cichym snem się w ziemi zdrzemie
To serce, w którym krew kipiała,
Gdzie tak szalenie, tak daremnie
Miłość z wrogością się zmagała,
Kiedy przez ogół potępiona,
Pochylisz głowę swą milcząco
I tłum orzeknie, żeś zhańbiona
Miłością, grzechu nie znającą -
Tego, co zasnuł żądz swych cieniem
Młodości twojej dni niewinne,
Błagam: nie wskrzeszaj złym wspomnieniem,
Nie złorzecz w ową mu godzinę.
Lecz oświadcz przed świętoszków ławą,
że sędzia inny jes nad nami,
I wybaczania święte prawo
Kupiłaś męką swą i łzami.
Którego sławie tłum zazdrości,
Same zostawi mu wspomnienia
O błędach swoich namiętności
I cichym snem się w ziemi zdrzemie
To serce, w którym krew kipiała,
Gdzie tak szalenie, tak daremnie
Miłość z wrogością się zmagała,
Kiedy przez ogół potępiona,
Pochylisz głowę swą milcząco
I tłum orzeknie, żeś zhańbiona
Miłością, grzechu nie znającą -
Tego, co zasnuł żądz swych cieniem
Młodości twojej dni niewinne,
Błagam: nie wskrzeszaj złym wspomnieniem,
Nie złorzecz w ową mu godzinę.
Lecz oświadcz przed świętoszków ławą,
że sędzia inny jes nad nami,
I wybaczania święte prawo
Kupiłaś męką swą i łzami.
Lermontow Michaił Jurjewicz Zza grobu
Choć bryła ziemi przywaliła
Mnie w ciemnym grobie,
To dusza moja zawsze, miła,
Będzie przy tobie.
Miłość i w grobie nie oszczędzi
Mi ślepych wzruszeń,
O tobie w kraju niepamięci
Pamiętać muszę.
Kiedy żegnała ziemskie słońce
Ma dusza niema,
Kładłem nadzieję mą w rozłące -
Rozłąki nie ma.
Ujrzałem piekno duchów czystych
I zapłakałem,
Twarzy twej w rysach promienistych
Nie rozpoznałem.
Cóż dla mnie blask nieskończoności
I szczęście raju?
Ze mna są ziemskie namiętności
W nieziemskim raju.
Tą samą ciągle śnię i roję
Myślą jedyną,
Zazdroszczę, tęsknię i łzy moje
Jak dawniej płyną.
Kiedy muśnięta obcym tchnieniem
Twarz ci zapała,
Dusza ma ruszy z posad ziemię,
Tak będzie drżała.
Gdy zasypiając westchniesz może
Cudzym imieniem,
To we mnie od tych słów rozgorze
Ogień płomieniem.
Wara innego ci miłować!
O, wara tobie!
Tyś, zaślubiona mocą słowa,
Jest ze mną w grobie.
Po cóż mi lęk twój i westchnienia
Słane do nieba?
Spokoju ani zapomnienia
Mnie nie potrzeba!
Mnie w ciemnym grobie,
To dusza moja zawsze, miła,
Będzie przy tobie.
Miłość i w grobie nie oszczędzi
Mi ślepych wzruszeń,
O tobie w kraju niepamięci
Pamiętać muszę.
Kiedy żegnała ziemskie słońce
Ma dusza niema,
Kładłem nadzieję mą w rozłące -
Rozłąki nie ma.
Ujrzałem piekno duchów czystych
I zapłakałem,
Twarzy twej w rysach promienistych
Nie rozpoznałem.
Cóż dla mnie blask nieskończoności
I szczęście raju?
Ze mna są ziemskie namiętności
W nieziemskim raju.
Tą samą ciągle śnię i roję
Myślą jedyną,
Zazdroszczę, tęsknię i łzy moje
Jak dawniej płyną.
Kiedy muśnięta obcym tchnieniem
Twarz ci zapała,
Dusza ma ruszy z posad ziemię,
Tak będzie drżała.
Gdy zasypiając westchniesz może
Cudzym imieniem,
To we mnie od tych słów rozgorze
Ogień płomieniem.
Wara innego ci miłować!
O, wara tobie!
Tyś, zaślubiona mocą słowa,
Jest ze mną w grobie.
Po cóż mi lęk twój i westchnienia
Słane do nieba?
Spokoju ani zapomnienia
Mnie nie potrzeba!
Lermontow Michaił Jurjewicz * * * [Spod tajem...
Spod tajemniczej i chłodnej półmaski
Dźwięczał mi głos twój, ciesząc jak sen złoty,
Świeciły ocząt czarujące blaski
I usta drgały w uśmiechu pustoty.
Przez lekki woal twe lico dziewicze
I biel twej szyi dostrzegłem niechcący,
I co za szczęście! niesforny kosmyczek,
Co sie od fali kędziorów odłączył.
Wtedy w fantazji mej te znaki wszystkie
Stworzyły obraz kobiecej piekności:
I od tej chwili z nieziemskim zjawiskiem
Noszę sie w duszy, pieszczę je w miłości.
Wciąż mi się zdaje, że każde twe słowo
Słyszałem dawnej, gdzieś w latach minionych,
I ktoś mi szepcze, że ujrzym sie znowu
Jak dwoje starych serdecznych znajomych.
Dźwięczał mi głos twój, ciesząc jak sen złoty,
Świeciły ocząt czarujące blaski
I usta drgały w uśmiechu pustoty.
Przez lekki woal twe lico dziewicze
I biel twej szyi dostrzegłem niechcący,
I co za szczęście! niesforny kosmyczek,
Co sie od fali kędziorów odłączył.
Wtedy w fantazji mej te znaki wszystkie
Stworzyły obraz kobiecej piekności:
I od tej chwili z nieziemskim zjawiskiem
Noszę sie w duszy, pieszczę je w miłości.
Wciąż mi się zdaje, że każde twe słowo
Słyszałem dawnej, gdzieś w latach minionych,
I ktoś mi szepcze, że ujrzym sie znowu
Jak dwoje starych serdecznych znajomych.
Lermontow Michaił Jurjewicz Umowa
Choć związek nasz nieodgadniony
Piętnuje tłum z pogardą w oku
I chociaz ludzkie zabobony
Zburzyła ci rodzinny spokój,
Przed bożyszczami świata tego
żadne z nas nie chce zginać grzbietu;
Nie ma tu dla nas nic godnego
Ani uwielbień, ani wstrętu.
Jak ty, wirując w uciech gwarze,
Dzielę sie z głupcem, dzielę się z mędrcem
I nie wyróżniam żadnej twarzy,
I żyje tylko własnym sercem.
Ziemskiego szczęścia nie cenimy,
Aleśmy ludzi cenić radzi,
Gdy sami siebie nie zdradzimy,
To nikt i nas nie może zdradzić.
Poznalismy sie w tłumie gości,
A gdy rozłąki czas nastanie,
Bez smutku będzie pożegnanie,
Jak miłość była bez radości.
Piętnuje tłum z pogardą w oku
I chociaz ludzkie zabobony
Zburzyła ci rodzinny spokój,
Przed bożyszczami świata tego
żadne z nas nie chce zginać grzbietu;
Nie ma tu dla nas nic godnego
Ani uwielbień, ani wstrętu.
Jak ty, wirując w uciech gwarze,
Dzielę sie z głupcem, dzielę się z mędrcem
I nie wyróżniam żadnej twarzy,
I żyje tylko własnym sercem.
Ziemskiego szczęścia nie cenimy,
Aleśmy ludzi cenić radzi,
Gdy sami siebie nie zdradzimy,
To nikt i nas nie może zdradzić.
Poznalismy sie w tłumie gości,
A gdy rozłąki czas nastanie,
Bez smutku będzie pożegnanie,
Jak miłość była bez radości.