
Agnieszka
Osiecka
1970-01-01 - 1970-01-01
Sortuj według:
Osiecka Agnieszka Zesłowiczenie
Nie przychodź do mnie, życie, zbyt często,
do serca jak do drzwi nie łomocz,
nie zmieniaj fantazji w szaleństwo
i Boga nie wzywaj na pomoc.
Nie snuj się za mną, nie pętaj,
w zmyślonych paryżach mnie zgub,
niech zasnę jak żaba zaklęta
ze studnią rozpaczy u stóp.
Ty nie budź mnie, życie, jak kapral,
po nocach pod oknem mi nie wyj,
niech srebrna śpiewa mi harfa
i złoty depce mnie trzewik.
Ucieknę, gdzie czary, gdzie mary,
przebiegnę ci drogę jak kot,
pochowam się w stare zegary
i w śpiewki - przelewki wśród psot.
Ja wolę, jak rentier, na tyłach
podmiejską cepelią w dal kwilić,
niż frunąć na ciężkich skrzydłach
i ginąć na pierwszej linii.
Zbuduję ci, życie, psią budę,
a sama się rzucę w łan baź,
niech drapie mnie w sztuczny podbródek
z cukierków zrobiony mój paź.
Ty nie strój mnie, życie, w koronę,
do ręki nie dawaj mi berła,
nie wciskaj swej mordy skrwawionej
w to miejsce po starych perłach.
Ty przyjdź do mnie kiedyś nad ranem,
ze śmiercią jak z panną pod rękę,
i podaj mi czarny atrament
na śmieszną ostatnią piosenkę
Staniemy tak sobie jak w lustrach
ty - moje życie, i ja,
i może to będzie szósta -
a może przejedzie sto dwa...
"Niebrzydka z was dwojga jest para" -
śmierć powie ścierając z nas kurz.
Ja na to powiem: "Sen, mara"...
A życie: "już".
do serca jak do drzwi nie łomocz,
nie zmieniaj fantazji w szaleństwo
i Boga nie wzywaj na pomoc.
Nie snuj się za mną, nie pętaj,
w zmyślonych paryżach mnie zgub,
niech zasnę jak żaba zaklęta
ze studnią rozpaczy u stóp.
Ty nie budź mnie, życie, jak kapral,
po nocach pod oknem mi nie wyj,
niech srebrna śpiewa mi harfa
i złoty depce mnie trzewik.
Ucieknę, gdzie czary, gdzie mary,
przebiegnę ci drogę jak kot,
pochowam się w stare zegary
i w śpiewki - przelewki wśród psot.
Ja wolę, jak rentier, na tyłach
podmiejską cepelią w dal kwilić,
niż frunąć na ciężkich skrzydłach
i ginąć na pierwszej linii.
Zbuduję ci, życie, psią budę,
a sama się rzucę w łan baź,
niech drapie mnie w sztuczny podbródek
z cukierków zrobiony mój paź.
Ty nie strój mnie, życie, w koronę,
do ręki nie dawaj mi berła,
nie wciskaj swej mordy skrwawionej
w to miejsce po starych perłach.
Ty przyjdź do mnie kiedyś nad ranem,
ze śmiercią jak z panną pod rękę,
i podaj mi czarny atrament
na śmieszną ostatnią piosenkę
Staniemy tak sobie jak w lustrach
ty - moje życie, i ja,
i może to będzie szósta -
a może przejedzie sto dwa...
"Niebrzydka z was dwojga jest para" -
śmierć powie ścierając z nas kurz.
Ja na to powiem: "Sen, mara"...
A życie: "już".
Osiecka Agnieszka Zielony walc
Sny się prześniły,
tańce wytańczyły,
oczy wypłakały,
serca wykochały,
ognie już nie płoną,
byłam tobie żoną
jedną noc szaloną,
kiedy śpiewał nam ten
walc natchniony,
kiedy szumiał walc,
walc zielony,
młody walc! Ach, młody:
tak się bardzo śpieszył,
tak uparcie grzeszył,
taki był magiczny,
taki był muzyczny
i liryczny
tak mu było żal,
że odpłynie
tamten walc.... że minie...
Gdybym ci uwierzyła,
gdybym nie marzyła,
gdybym nie goniła,
nocą nie błądziła,
wody nie mąciła,
tu na ziemi żyła,
to ty byś mnie kochał
jeszcze dziś! - i - :
Chmury za oknami,
gwiazdy za chmurami,
góry z dolinami,
owce z barankami,
wszystko by tańczyło,
wszystko by mówiło,
że to miłość, miłość
trwa.
Gdybym nie płakała,
gdybym nie szalała,
w oczy się nie śmiała,
róż nie wyrzucała,
tylko się starała,
płomień osłaniała,
to ty byś mnie kochał
jeszcze dziś...
Damy z waletami,
Króle z królikami,
noce z porankami,
czyny ze słowami,
wszystko by tańczyło,
wszystko by mówiło,
że to miłość, miłość
trwa!
To był
dla mnie
tylko
bal,
a ty
ze mną
chciałeś
nocy śpiewnej,
a ty
chciałeś
w życie
biec,
byłeś gotów,
a ja nie,
jeszcze nie,
a więc:
Niebo się skończyło,
szczęście się wyśniło,
sny się przebudziły,
tańce wytańczyły,
ognie już nie płoną,
serca już nie toną,
byłam tobie żoną,
kiedy śpiewał nam ten
walc zielony,
kiedy szumiał walc,
walc szalony,
młody walc! Ach, młody!
Tak się bardzo śpieszył,
tak uparcie grzeszył,
tak mnie chciał rozpalić,
tak nas chciał ocalić,
wszystko w nim tańczyło,
wszystko mi mówiło,
że to miłość, miłość
trwa!
Gdybym ci wierzyła,
gdybym nie marzyła,
gdybym nie goniła,
nocą nie błądziła,
tu na ziemi żyła,
wody nie mąciła,
to ty byś mnie kochał
jeszcze dziś.
Chmury za oknami,
gwiazdy za chmurami,
góry z dolinami,
owce z barankami,
wszystko by się śmiało,
wszystko by śpiewało,
że to znowu ty - i -
ja., , , , , , , , ,
tańce wytańczyły,
oczy wypłakały,
serca wykochały,
ognie już nie płoną,
byłam tobie żoną
jedną noc szaloną,
kiedy śpiewał nam ten
walc natchniony,
kiedy szumiał walc,
walc zielony,
młody walc! Ach, młody:
tak się bardzo śpieszył,
tak uparcie grzeszył,
taki był magiczny,
taki był muzyczny
i liryczny
tak mu było żal,
że odpłynie
tamten walc.... że minie...
Gdybym ci uwierzyła,
gdybym nie marzyła,
gdybym nie goniła,
nocą nie błądziła,
wody nie mąciła,
tu na ziemi żyła,
to ty byś mnie kochał
jeszcze dziś! - i - :
Chmury za oknami,
gwiazdy za chmurami,
góry z dolinami,
owce z barankami,
wszystko by tańczyło,
wszystko by mówiło,
że to miłość, miłość
trwa.
Gdybym nie płakała,
gdybym nie szalała,
w oczy się nie śmiała,
róż nie wyrzucała,
tylko się starała,
płomień osłaniała,
to ty byś mnie kochał
jeszcze dziś...
Damy z waletami,
Króle z królikami,
noce z porankami,
czyny ze słowami,
wszystko by tańczyło,
wszystko by mówiło,
że to miłość, miłość
trwa!
To był
dla mnie
tylko
bal,
a ty
ze mną
chciałeś
nocy śpiewnej,
a ty
chciałeś
w życie
biec,
byłeś gotów,
a ja nie,
jeszcze nie,
a więc:
Niebo się skończyło,
szczęście się wyśniło,
sny się przebudziły,
tańce wytańczyły,
ognie już nie płoną,
serca już nie toną,
byłam tobie żoną,
kiedy śpiewał nam ten
walc zielony,
kiedy szumiał walc,
walc szalony,
młody walc! Ach, młody!
Tak się bardzo śpieszył,
tak uparcie grzeszył,
tak mnie chciał rozpalić,
tak nas chciał ocalić,
wszystko w nim tańczyło,
wszystko mi mówiło,
że to miłość, miłość
trwa!
Gdybym ci wierzyła,
gdybym nie marzyła,
gdybym nie goniła,
nocą nie błądziła,
tu na ziemi żyła,
wody nie mąciła,
to ty byś mnie kochał
jeszcze dziś.
Chmury za oknami,
gwiazdy za chmurami,
góry z dolinami,
owce z barankami,
wszystko by się śmiało,
wszystko by śpiewało,
że to znowu ty - i -
ja., , , , , , , , ,
Osiecka Agnieszka Zły księżyc
Bój się, księżycu, bój,
bój się tej nocy tak samo jak ja,
płyńmy bezsenni po kocich łbach,
po czarnym asfalcie przestrzeni...
Będziemy się kolebali,
bardzo będziemy się bali,
coś obejrzymy, coś wypijemy,
może dotrwamy do rana, które się w końcu rozbieli,
jeżeli, jeżeli, jeżeli...
A jeżeli nie, a jeżeli nie,
to trudno, to bęc,
do widzenia,
żegnajcie miastka i wioski,
żegnajcie kochanki, i żony, i piękne wspomnienia,
a także - wolne wnioski.
Bój się, księżycu, bój,
bój się tej nocy tak samo jak ja,
Pan Bóg wymyślił nas w ciemnych snach,
po czarnym koncercie jesieni...
Musimy płynąć wciąż dalej,
w pętlach wąwozów i alej,
coś zaśpiewamy, coś przemilczymy,
może dotrwamy do jutra,
które się w końcu rozbieli,
jeżeli, jeżeli, jeżeli..
bój się tej nocy tak samo jak ja,
płyńmy bezsenni po kocich łbach,
po czarnym asfalcie przestrzeni...
Będziemy się kolebali,
bardzo będziemy się bali,
coś obejrzymy, coś wypijemy,
może dotrwamy do rana, które się w końcu rozbieli,
jeżeli, jeżeli, jeżeli...
A jeżeli nie, a jeżeli nie,
to trudno, to bęc,
do widzenia,
żegnajcie miastka i wioski,
żegnajcie kochanki, i żony, i piękne wspomnienia,
a także - wolne wnioski.
Bój się, księżycu, bój,
bój się tej nocy tak samo jak ja,
Pan Bóg wymyślił nas w ciemnych snach,
po czarnym koncercie jesieni...
Musimy płynąć wciąż dalej,
w pętlach wąwozów i alej,
coś zaśpiewamy, coś przemilczymy,
może dotrwamy do jutra,
które się w końcu rozbieli,
jeżeli, jeżeli, jeżeli..
Osiecka Agnieszka żegluga wielka
Chybotliwe te moje
oceany powszednie.
Od brzegu do brzegu zaledwie -
dwie anginy.
Prosto z Zatoki Tranu,
zwanej inaczej Zatoką Dzieciństwa,
przywiodło mnie na te
bezdroża wodne.
Łódź moja,
ranna,
sunie pod kątem jak skorupa.
Dyszy.
Ja dyszę.
Czasem odpoczywam na egzotycznych wyspach,
skąd wysyłam ci w listach suszone łzy
jak ekspresową herbatę w białych woreczkach.
Czasem śpię.
Miewam proste sny o tym,
że jest odwrotnie,
że to ty płyniesz ku mnie,
na wpół uduszony solą,
a ja czekam wśród zabawy,
ubrana w koronę talentu,
śmiała,
złożona z niejednej.
oceany powszednie.
Od brzegu do brzegu zaledwie -
dwie anginy.
Prosto z Zatoki Tranu,
zwanej inaczej Zatoką Dzieciństwa,
przywiodło mnie na te
bezdroża wodne.
Łódź moja,
ranna,
sunie pod kątem jak skorupa.
Dyszy.
Ja dyszę.
Czasem odpoczywam na egzotycznych wyspach,
skąd wysyłam ci w listach suszone łzy
jak ekspresową herbatę w białych woreczkach.
Czasem śpię.
Miewam proste sny o tym,
że jest odwrotnie,
że to ty płyniesz ku mnie,
na wpół uduszony solą,
a ja czekam wśród zabawy,
ubrana w koronę talentu,
śmiała,
złożona z niejednej.