
Jerzy
Harasymowicz
1970-01-01 - 1970-01-01
Sortuj według:
Harasymowicz Jerzy Niedźwiedź
Wychodzę na dwór
Huczy przedwiośnie w słupach
Deszcz wyświęca pierwsze zawilce
Poprad brudy zimowe pierze
Dymi kocioł Karpat
Po śniegu lnie niebieskim
Idę ciężko jak niedźwiedź
Mruczę coś do obłoków
Nie wszystkie polowania
Tak się skończyły jak chciałem
Nie każdego wolno
Ciężką swą łapą zabić
Skazany na te góry
Z kilkoma purchawkami cerkwi
Z rezerwatem lip
Drzemię w ich zielonych lochach
Nie przyjmuję radości
Spod śniegu wychodzą łąki
Czarne od trucizny
Skazany na te góry
Idę ciężko jak niedźwiedź
Już dawno obudzony
Z wiary i nadziei
Huczy przedwiośnie w słupach
Deszcz wyświęca pierwsze zawilce
Poprad brudy zimowe pierze
Dymi kocioł Karpat
Po śniegu lnie niebieskim
Idę ciężko jak niedźwiedź
Mruczę coś do obłoków
Nie wszystkie polowania
Tak się skończyły jak chciałem
Nie każdego wolno
Ciężką swą łapą zabić
Skazany na te góry
Z kilkoma purchawkami cerkwi
Z rezerwatem lip
Drzemię w ich zielonych lochach
Nie przyjmuję radości
Spod śniegu wychodzą łąki
Czarne od trucizny
Skazany na te góry
Idę ciężko jak niedźwiedź
Już dawno obudzony
Z wiary i nadziei
Harasymowicz Jerzy Pażdziernik
Jesienna krzątanina drzew
Góra zeszła na brzeg
łapie ryby jak niedźwiedź
Jesienna krzątanina drzew
Poprad unosi białą sukienkę miłości
nie znam już twarzy
opartej kiedyś o góry jak ikona
Jesienna krzątanina sumień
Wiele rzeczy stary nie pojmuję
Błąkam się po świecie jak po domu ciemnym
z oknami usianymi gwiazdami
Gwiazdy wróżyły mi samotność
i to się potwierdza gdyż prócz zwierząt
i ptaków nie mam przyjaciół
prócz swetra który ma jeszcze
bijące serce
I wiesz chciałem ci coś powiedzieć
lecz rozpaliłem jesień na cały horyzont
i wszystko poszło z dymem
I może to lepiej
Zagraj mi tylko na harmonijce
te czerwone lecące liście
daleki gwizd pociągu wśród gór
małą sukienkę miłości
i zagraj mi moją wolność
która rani wszystkich
do krwi jak głóg
Góra zeszła na brzeg
łapie ryby jak niedźwiedź
Jesienna krzątanina drzew
Poprad unosi białą sukienkę miłości
nie znam już twarzy
opartej kiedyś o góry jak ikona
Jesienna krzątanina sumień
Wiele rzeczy stary nie pojmuję
Błąkam się po świecie jak po domu ciemnym
z oknami usianymi gwiazdami
Gwiazdy wróżyły mi samotność
i to się potwierdza gdyż prócz zwierząt
i ptaków nie mam przyjaciół
prócz swetra który ma jeszcze
bijące serce
I wiesz chciałem ci coś powiedzieć
lecz rozpaliłem jesień na cały horyzont
i wszystko poszło z dymem
I może to lepiej
Zagraj mi tylko na harmonijce
te czerwone lecące liście
daleki gwizd pociągu wśród gór
małą sukienkę miłości
i zagraj mi moją wolność
która rani wszystkich
do krwi jak głóg
Harasymowicz Jerzy Rzeczywistość e...
Mam jeden który ubieram
Na wszystkie uroczystości
Na wszystkie pory roku
Wiersz znoszony
Mam jeden parasol
Który zarabia na życie
Udając głosy ptaków
I mam jeden stół
Mały jak kucyk
Na nim podróżuję
Na wszystkie uroczystości
Na wszystkie pory roku
Wiersz znoszony
Mam jeden parasol
Który zarabia na życie
Udając głosy ptaków
I mam jeden stół
Mały jak kucyk
Na nim podróżuję
Harasymowicz Jerzy Znalezione
Tu zostanę
Zanurzam ręce
widzę siebie
wielkiego jak góry
do samego dna Osławy
Chmara rybek ciągnie
do kolebiącej się łuski światła
Wicher kładzie pasmami
złote włosy
na nagie piersi
połonin
W tych górach
w tych drzewach
ubranych jesienią
w wyszywane rękawy
Zostanę
Piszę w buki
Coraz dalej
dopóki czas
Zanurzam ręce
widzę siebie
wielkiego jak góry
do samego dna Osławy
Chmara rybek ciągnie
do kolebiącej się łuski światła
Wicher kładzie pasmami
złote włosy
na nagie piersi
połonin
W tych górach
w tych drzewach
ubranych jesienią
w wyszywane rękawy
Zostanę
Piszę w buki
Coraz dalej
dopóki czas