
Michaił Jurjewicz
Lermontow
1970-01-01 - 1970-01-01
Sortuj według:
Lermontow Michaił Jurjewicz Arfa
I
Gdy grób mój darni okryją zielenie
I krótkie życie moje już przeminie,
W twej wyobraźni będę tylko cieniem
I ust twych szeptem o wspomnień godzinie.
Gdy o mnie głuche zapadnie milczenie
Śród ucztujących przyjaciół przy winie,
Wtedy ty w ręce swe weź arfę prostą,
Co była marzeń mych i moją siostrą.
II
I w domu ją naprzeciw okna powieś...
A gdy jesienny wiatr po strunach wionie,
To echem pieśni minionej opowie,
Gdyż dawna miłość zaklęta w jej tonie.
Lecz niech na strun tych dźwięczącej osnowie
Nie spoczną nigdy białe twe dłonie,
Gdyż ten, co w pieśni jej zaklął swe kochanie,
Wiecznie spać będzie i nigdy nie wstanie.
Gdy grób mój darni okryją zielenie
I krótkie życie moje już przeminie,
W twej wyobraźni będę tylko cieniem
I ust twych szeptem o wspomnień godzinie.
Gdy o mnie głuche zapadnie milczenie
Śród ucztujących przyjaciół przy winie,
Wtedy ty w ręce swe weź arfę prostą,
Co była marzeń mych i moją siostrą.
II
I w domu ją naprzeciw okna powieś...
A gdy jesienny wiatr po strunach wionie,
To echem pieśni minionej opowie,
Gdyż dawna miłość zaklęta w jej tonie.
Lecz niech na strun tych dźwięczącej osnowie
Nie spoczną nigdy białe twe dłonie,
Gdyż ten, co w pieśni jej zaklął swe kochanie,
Wiecznie spać będzie i nigdy nie wstanie.
Lermontow Michaił Jurjewicz Jesienne słońce
Lubię jesienne słońce, wtedy
Gdy przez tłum chmurek i mgieł się przedziera
I rzuca blady swój umarły promień
Na drzewo, co sie od wiatru kołysze,
I na wilgotny step. Lubię słońce,
Jest coś takiego w żegnalnym spojrzeniu
Ogromnej gwiazdy, co w tajemnym smutku
Miłości oszukanej. Nie ostygła
Ona sama przez siebie, lecz natura,
Wszytsko, co umie i czuć i dostrzegać,
Nie może ogrzać się w niej; podobnie
Serce: płonie w nim jeszcze ogień, ale ludzie
Niegdyś go pojąć czuciem nie umieli,
I odtąd w blasku źrenic juz nie błyśnie,
Policzków żarem więcej nie obejmie.
Po co raz jeszcze serce swe poddawać
Drwinie i słowom pełnym powątpienia?
Gdy przez tłum chmurek i mgieł się przedziera
I rzuca blady swój umarły promień
Na drzewo, co sie od wiatru kołysze,
I na wilgotny step. Lubię słońce,
Jest coś takiego w żegnalnym spojrzeniu
Ogromnej gwiazdy, co w tajemnym smutku
Miłości oszukanej. Nie ostygła
Ona sama przez siebie, lecz natura,
Wszytsko, co umie i czuć i dostrzegać,
Nie może ogrzać się w niej; podobnie
Serce: płonie w nim jeszcze ogień, ale ludzie
Niegdyś go pojąć czuciem nie umieli,
I odtąd w blasku źrenic juz nie błyśnie,
Policzków żarem więcej nie obejmie.
Po co raz jeszcze serce swe poddawać
Drwinie i słowom pełnym powątpienia?
Lermontow Michaił Jurjewicz * * * [Dusza ma w...
Dusza ma wkrótce ziemskie odrzuci kajdany.
Może już twego wzroku ujrzeć mi nie dane,
Miłego wzroku, w którym jak gwiazda nadziei
Dla mych rywali czułość twoja promienieje.
życzę im szczęścia. Grzechem byłoby cię winić
że mi wzbronione wszytsko, co dostają inni.
Lecz jesli miłość do mnie chciałaś skryć głęboko,
Kochać w milczeniu, łudząc mnie chłodu powłoką,
Jeśli mnie drwiącym uśmiechem pragnęłaś poruszyć,
żal i tęsknotę tłumiąc w przepełnionej duszy,
Niechaj ci moje mroczne ukaże spojrzenie,
Czyja wina jest większa i większe cierpienie.
Może już twego wzroku ujrzeć mi nie dane,
Miłego wzroku, w którym jak gwiazda nadziei
Dla mych rywali czułość twoja promienieje.
życzę im szczęścia. Grzechem byłoby cię winić
że mi wzbronione wszytsko, co dostają inni.
Lecz jesli miłość do mnie chciałaś skryć głęboko,
Kochać w milczeniu, łudząc mnie chłodu powłoką,
Jeśli mnie drwiącym uśmiechem pragnęłaś poruszyć,
żal i tęsknotę tłumiąc w przepełnionej duszy,
Niechaj ci moje mroczne ukaże spojrzenie,
Czyja wina jest większa i większe cierpienie.
Lermontow Michaił Jurjewicz Słońce
Jakże jest piękne w zimie słońce,
Gdy, brodząc w szarych chmur gromadzie,
Próżno na śniegi bielejące
Z wysoka słaby blask swój kładzie...
Tak własnie obraz twój uroczy,
Dziewczyno młoda, wciąż mi świeci:
Choć szczęście wieszczą mi twe oczy -
Czy blask ich zycie w duszy wznieci?
Gdy, brodząc w szarych chmur gromadzie,
Próżno na śniegi bielejące
Z wysoka słaby blask swój kładzie...
Tak własnie obraz twój uroczy,
Dziewczyno młoda, wciąż mi świeci:
Choć szczęście wieszczą mi twe oczy -
Czy blask ich zycie w duszy wznieci?