Wiersze znanych
Sortuj według:
Herbert Zbigniew Ryby
Nie można wyobrazić sobie snu ryb. Nawet w najciemniejszym
kącie stawu, wśród trzcin, ich spoczynek jest czuwaniem:
wiecznie ta sama pozycja i absolutna niemożność powiedzenia
o nich: złożyły głowę.
Takie ich Izy są jak krzyk w pustce - niepoliczone. Ryby nie
mogą gestykulować swojej rozpaczy. To usprawiedliwia tępy nóż,
który skacze po grzbiecie zdzierając cekiny łusek.
kącie stawu, wśród trzcin, ich spoczynek jest czuwaniem:
wiecznie ta sama pozycja i absolutna niemożność powiedzenia
o nich: złożyły głowę.
Takie ich Izy są jak krzyk w pustce - niepoliczone. Ryby nie
mogą gestykulować swojej rozpaczy. To usprawiedliwia tępy nóż,
który skacze po grzbiecie zdzierając cekiny łusek.
Herbert Zbigniew Cesarz
Był sobie raz cesarz. Miał żółte oczy i drapieżną szczękę. Mieszkał
w pałacu pełnym marmurów i policjantów. Sam.
Budził się w nocy i krzyczał. Nikt go nie kochał. Najbardziej lubił
polowania i terror. Ale fotografował się z dziećmi wśród kwiatów.
Kiedy umarł, nikt nie śmiał zdjąć jego portretów. Zobaczcie, może
jest jeszcze u was w domu jego maska.
w pałacu pełnym marmurów i policjantów. Sam.
Budził się w nocy i krzyczał. Nikt go nie kochał. Najbardziej lubił
polowania i terror. Ale fotografował się z dziećmi wśród kwiatów.
Kiedy umarł, nikt nie śmiał zdjąć jego portretów. Zobaczcie, może
jest jeszcze u was w domu jego maska.
Herbert Zbigniew Pejzaże kolejowe
Na żelaznych gałęziach dojrzewają czerwone i zielone owoce sygnałów.
Są tu takie ciche perony z wiszącymi w skrzynkach miniaturowymi
ogrodami Semiramidy.
Ale na nic nasturcje i zabłąkana pszczoła. Kiedy okrągła gilotyna minut
wskaże 1231, połknie to wszystko czarny potwór, który zbliża się
właśnie w syku białych atmosfer.
Są tu takie ciche perony z wiszącymi w skrzynkach miniaturowymi
ogrodami Semiramidy.
Ale na nic nasturcje i zabłąkana pszczoła. Kiedy okrągła gilotyna minut
wskaże 1231, połknie to wszystko czarny potwór, który zbliża się
właśnie w syku białych atmosfer.
Hillar Małgorzata Moje oczy
Już od rana
moje oczy zbierają
żółte słońca
rude kretowiska
białe plamy gęsi
Moje oczy
bez twych oczu
nieuważnie roztargnione
gubią po drodze
uzbierany świat
Wieczorem
są jak puste koszyki
które zawieszam
na księżycu
moje oczy zbierają
żółte słońca
rude kretowiska
białe plamy gęsi
Moje oczy
bez twych oczu
nieuważnie roztargnione
gubią po drodze
uzbierany świat
Wieczorem
są jak puste koszyki
które zawieszam
na księżycu