Wiersze znanych
Sortuj według:
Lermontow Michaił Jurjewicz Pieśń
1
Ty na krwawe idziesz boje,
Lecz wysłuchaj prośby mojej,
Miły, wspomnij mnie!
Gdy zawiodą cię nadzije,
Druh cię zdradzi i wyśmieje,
Kiedy dusza twa zwątleje
I będzie ci źle,
Miły, wspomnij mnie!
2
Kiedy nocą przy ognisku
Wskażą ci mogiłę bliską,
Niech twe serce drgnie,
Gdy powiedzą o zhańbionej,
Zapomnianej i wzgardzonej,
Niech myśl twoja z obcej strony
Do mnie wtedy mknie,
Miły, wspomnij mnie!
Może ciebie w noc złowrogą
Dni minione przejmą trwogą
W mrocznym, ciężkim śnie.
Dojdą cię tęsknoty jęki,
Pieśń miłości, okrzyk męki
Lub podobne do nich dźwieki,
Ale choćby w śnie,
Miły, wspomnij mnie!
Ty na krwawe idziesz boje,
Lecz wysłuchaj prośby mojej,
Miły, wspomnij mnie!
Gdy zawiodą cię nadzije,
Druh cię zdradzi i wyśmieje,
Kiedy dusza twa zwątleje
I będzie ci źle,
Miły, wspomnij mnie!
2
Kiedy nocą przy ognisku
Wskażą ci mogiłę bliską,
Niech twe serce drgnie,
Gdy powiedzą o zhańbionej,
Zapomnianej i wzgardzonej,
Niech myśl twoja z obcej strony
Do mnie wtedy mknie,
Miły, wspomnij mnie!
Może ciebie w noc złowrogą
Dni minione przejmą trwogą
W mrocznym, ciężkim śnie.
Dojdą cię tęsknoty jęki,
Pieśń miłości, okrzyk męki
Lub podobne do nich dźwieki,
Ale choćby w śnie,
Miły, wspomnij mnie!
Lermontow Michaił Jurjewicz
Pocałunków rozkoszą mierzyłem
Swoją młodość szczęśliwą i błogą -
Ale szczęściem się dzisiaj zmęczyłem,
Ale dzisiaj nie kocham nikogo.
Łez goryczą przed laty mierzyłem
Swoją młodość burzliwą i srogą -
Ale wtedy kochałem, tęskniłem,
Dzisiaj zaś juz nie kocham nikogo.
Lat minionych rachunek
zgubiłem...
Skrzydeł chcę, co pamiętać nie mogą:
Dać im serce swe unieść! mieć siłę
Swoją wieczność im cisnąć złowrogą!
Swoją młodość szczęśliwą i błogą -
Ale szczęściem się dzisiaj zmęczyłem,
Ale dzisiaj nie kocham nikogo.
Łez goryczą przed laty mierzyłem
Swoją młodość burzliwą i srogą -
Ale wtedy kochałem, tęskniłem,
Dzisiaj zaś juz nie kocham nikogo.
Lat minionych rachunek
zgubiłem...
Skrzydeł chcę, co pamiętać nie mogą:
Dać im serce swe unieść! mieć siłę
Swoją wieczność im cisnąć złowrogą!
Lermontow Michaił Jurjewicz * * * [Ona urody ...
Ona urody majestatem
Młodzieńców nie przynęca śmiałych
I nie prowadza swoim śladem
Tłumu wzdychaczy oniemiałych.
W jej kształtach nie ma nic z bogini,
Jej pierś nie wznosi się jak fala,
Nikt jej świętością swą nie czyni
I nie upada na twarz z dala.
Ale we wszystkich jej spojrzeniach,
W uśmiechu, w rysach, w każdym geście
Tyle jest życia i natchnienia
I tyle wdzięku
w nich się mieści.
Ale jej głos gdzieś w duszy dźwięczy
Jak echo pięknych dni przeszłości
I serce kocha się, i męczy,
Wstydząc się prawie swej miłości.
Młodzieńców nie przynęca śmiałych
I nie prowadza swoim śladem
Tłumu wzdychaczy oniemiałych.
W jej kształtach nie ma nic z bogini,
Jej pierś nie wznosi się jak fala,
Nikt jej świętością swą nie czyni
I nie upada na twarz z dala.
Ale we wszystkich jej spojrzeniach,
W uśmiechu, w rysach, w każdym geście
Tyle jest życia i natchnienia
I tyle wdzięku
w nich się mieści.
Ale jej głos gdzieś w duszy dźwięczy
Jak echo pięknych dni przeszłości
I serce kocha się, i męczy,
Wstydząc się prawie swej miłości.
Lermontow Michaił Jurjewicz Huzar
Huzarze! radość lśni w twym oku,
Gdy twój czerwony dołman wdziejesz;
Lecz wiedz - przeminie duszy spokój,
A szczęście się jak mgła rozwieje.
Wąs kręcisz rad, gdy cię ogarną
Wspomnienia szumnych biesiad, pląsów;
Lecz chroń się przed zadumą czarną -
Czarniejsza jest od twoich wąsów.
Niechaj cię pieści dola płocha
I żądza nierozumna śmieszy;
Ale i ciebie nikt nie kocha,
Nikt na twój widok się nie cieszy.
Kiedy w rozwianej pelerynie
Na koniu siwym gnasz co siły,
żadnej nie przemknie myśl dziewczynie:
Dla mnie przejeżdża tędy miły!
Lecisz, nieczuły bohaterze -
Z niczyich ust błogosławieństwo
Przed ciosem wroga cię nie strzeże.
Powiedz: nie tęsknisz i miłości
Nie pragniesz duszą znieczuloną?
Huzarze! gdzie twój anioł gości?
Gdzie oczy sercu miłe płoną?
Milczysz - im wina lejesz więcej,
Silniej cie gnębi rozpacz głucha...
Czemuś dla życia stracił serce?
Dlaczego zgasła twa otucha?...
Taki jak dziś nie zawsze byłeś,
żyłeś, głęboko żyć umiałeś...
Ale ostatnią grzebiąc miłość
I płomień serca pogrzebałeś.
Gdy twój czerwony dołman wdziejesz;
Lecz wiedz - przeminie duszy spokój,
A szczęście się jak mgła rozwieje.
Wąs kręcisz rad, gdy cię ogarną
Wspomnienia szumnych biesiad, pląsów;
Lecz chroń się przed zadumą czarną -
Czarniejsza jest od twoich wąsów.
Niechaj cię pieści dola płocha
I żądza nierozumna śmieszy;
Ale i ciebie nikt nie kocha,
Nikt na twój widok się nie cieszy.
Kiedy w rozwianej pelerynie
Na koniu siwym gnasz co siły,
żadnej nie przemknie myśl dziewczynie:
Dla mnie przejeżdża tędy miły!
Lecisz, nieczuły bohaterze -
Z niczyich ust błogosławieństwo
Przed ciosem wroga cię nie strzeże.
Powiedz: nie tęsknisz i miłości
Nie pragniesz duszą znieczuloną?
Huzarze! gdzie twój anioł gości?
Gdzie oczy sercu miłe płoną?
Milczysz - im wina lejesz więcej,
Silniej cie gnębi rozpacz głucha...
Czemuś dla życia stracił serce?
Dlaczego zgasła twa otucha?...
Taki jak dziś nie zawsze byłeś,
żyłeś, głęboko żyć umiałeś...
Ale ostatnią grzebiąc miłość
I płomień serca pogrzebałeś.