Wiersze znanych
Sortuj według:
Verlaine Paul PRZECHADZKA SENTY...
Gasnące słońce blaski swe kładło
Na lilie wodne i fal zwierciadło;
I blade lilie w nadbrzeżnej trzcinie
Jaśniały smutnie na fal głębinie.
Brzegiem zarosłym brzozą płaczącą
8łądziłem z raną w sercu krwawiącą.
A ponad stawem, gdzie mgły się kłębią,
Powstało widmo nad cichą głębią,
Mleczysto-białe, rozpaczą tchnące,
Krzykiem zbłąkanych kaczek jęczące,
Ich skrzydeł biciem drżące stokrotnie,
Między brzozami, kędy samotnie
Błądziłem z raną; a zmierzchu cienie
Gasiły z wolna blade promienie,
I noc już gęsty całun swój kładła
Na lilie wodne i fal zwierciadła.
Na lilie wodne i fal zwierciadło;
I blade lilie w nadbrzeżnej trzcinie
Jaśniały smutnie na fal głębinie.
Brzegiem zarosłym brzozą płaczącą
8łądziłem z raną w sercu krwawiącą.
A ponad stawem, gdzie mgły się kłębią,
Powstało widmo nad cichą głębią,
Mleczysto-białe, rozpaczą tchnące,
Krzykiem zbłąkanych kaczek jęczące,
Ich skrzydeł biciem drżące stokrotnie,
Między brzozami, kędy samotnie
Błądziłem z raną; a zmierzchu cienie
Gasiły z wolna blade promienie,
I noc już gęsty całun swój kładła
Na lilie wodne i fal zwierciadła.
Verlaine Paul MALINES
Wiatr od łak swarzy się, kłótliwy,
A chorągiewką, co skrzypi drżąca
Gdy on o szczyt pałacu trąca;
Cegła czerwona, łupek siwy,
Wiatr od łąk jasnych, łąk bez końca...
Niby z feerii jakiejś drzewa
Rzędy jesionów, mgliste wstęgi,
Tysięczne kreślą widnokręgi
Saharze łąk, co się rozlewa,
Łubiny, konicz, białe łęgi.
Pośród pejzaży uciszonych
Wagony w dal w milczeniu jadą.
Śpij, krówko! Śpij, łagodne stado
Byków wśród równin niezmierzonych,
Pod niebios twych poświatą bladą!
Pociąg się bezszelestnie toczy,
I w każdym snuje się wagonie
Cicha rozmowa, jak w salonie,
I lubią tę naturę oczy -
W sam raz w twym guście, Fenelonie!
Verlaine Paul GREEN
Voici des fruits, des fleurs, des feuilles et des branches
Et puis voici mon ćoeur qui ne bat que pour vous.
Ne le dechirez pas avec vos deux mains blanches
Et qua vos yeux si beaux humble piesent soit doux.
J'arrive tout couvert encore de rosee
Que le vent du matin vient glacer a mon front.
Souffrez que ma fatigue a vos pieds reposee
Reve des chers instants qui la delasseront.
Sur votre jeune sein laissez rouler ma tete
Toute sonore encor de vos derniers baisers;
Laissez-la s'apaiser de la bonne tempete, '
Et que je dorme un peu puisque vous reposez.
Et puis voici mon ćoeur qui ne bat que pour vous.
Ne le dechirez pas avec vos deux mains blanches
Et qua vos yeux si beaux humble piesent soit doux.
J'arrive tout couvert encore de rosee
Que le vent du matin vient glacer a mon front.
Souffrez que ma fatigue a vos pieds reposee
Reve des chers instants qui la delasseront.
Sur votre jeune sein laissez rouler ma tete
Toute sonore encor de vos derniers baisers;
Laissez-la s'apaiser de la bonne tempete, '
Et que je dorme un peu puisque vous reposez.
Verlaine Paul
Oto jest święto zboża, oto jest święto chleba
W mej wiosce, którą dzisiaj oglądam na nowo!
Dokoła gwar radosny, a blask spływa z nieba
Tak biały, że cień każdy barwi się różowo.
Ze świstem sierp raz po raz w fali złotych kłosów
Zanurza się i miga błyskawicą lśnienia;
Dolina pełna ludzi, snopów i pokosów,
I z każdą niemal chwilą obraz pól się zmienia.
Uwijają się żeńce, wszędzie ruch i życie,
A słońce, sprawca żniwa spokojny, wciąż płonie
I pracuje bez przerwy, ażeby obficie
Sok i słodycz we winnym nagromadzić gronie,
O pracuj, stare słońce, na chleb i na wino,
Karm człeka mlekiem ziemi i podaj mu czaszę,
Z której zbroje boskiego zapomnienia płyną.
żniwiarze, winobrańcy! o szczęsne dni wasze!
Albowiem z winogradów plonu, z plonu zboża,
Z owoców, które zbiera wasza praca cicha,
Wedle swoich zamiarów czyni mądrość Boża
Ciało dla hostii świętej i Krew dla kielicha.
W mej wiosce, którą dzisiaj oglądam na nowo!
Dokoła gwar radosny, a blask spływa z nieba
Tak biały, że cień każdy barwi się różowo.
Ze świstem sierp raz po raz w fali złotych kłosów
Zanurza się i miga błyskawicą lśnienia;
Dolina pełna ludzi, snopów i pokosów,
I z każdą niemal chwilą obraz pól się zmienia.
Uwijają się żeńce, wszędzie ruch i życie,
A słońce, sprawca żniwa spokojny, wciąż płonie
I pracuje bez przerwy, ażeby obficie
Sok i słodycz we winnym nagromadzić gronie,
O pracuj, stare słońce, na chleb i na wino,
Karm człeka mlekiem ziemi i podaj mu czaszę,
Z której zbroje boskiego zapomnienia płyną.
żniwiarze, winobrańcy! o szczęsne dni wasze!
Albowiem z winogradów plonu, z plonu zboża,
Z owoców, które zbiera wasza praca cicha,
Wedle swoich zamiarów czyni mądrość Boża
Ciało dla hostii świętej i Krew dla kielicha.