
Marian
Piechal
1970-01-01 - 1970-01-01
Sortuj według:
Piechal Marian Nigdzie cię nie ...
Nigdzie Cię nie ma nigdzie
na całym okręgu ziemi
nie ma cię na dnie wody
nie ma cię w łonie kamieni
gonią cię sny wspomnienia
pamięć
mgławicy daleką
nigdzie cię nie odnajdę
wessały cię w siebie drzewa
z ziemi powietrza ale
niech korę z pni ich zwleką
i tam cię nie ma nie ma
w pogodzie i w deszczu nie ma
i w środku liści nie ma
i nie ma w środku korzeni
nigdzie cię nie ma nigdzie
jesteś pod moją powieką
na całym okręgu ziemi
nie ma cię na dnie wody
nie ma cię w łonie kamieni
gonią cię sny wspomnienia
pamięć
mgławicy daleką
nigdzie cię nie odnajdę
wessały cię w siebie drzewa
z ziemi powietrza ale
niech korę z pni ich zwleką
i tam cię nie ma nie ma
w pogodzie i w deszczu nie ma
i w środku liści nie ma
i nie ma w środku korzeni
nigdzie cię nie ma nigdzie
jesteś pod moją powieką
Piechal Marian O rybie głębino...
Nikt jej w tę ciemność nie wtrącił.
Tam zaistniała, w żywiole
swym przyrodzonym. Ani jej
w głowie, by mogło być światło.
Jej świat to otchłań wieczystej
ciemności. Jednak w niej i z niej
stworzona, zrodziła w sobie
ideę światła, odkryła jej
istność, którą sama z siebie
wypromieniła. I oto
rozbłysła światłość, ta ryba,
w odwiecznej ciemności. A im
gęstsza ta ciemność, tym jaśniej
świeci ta ryba, jedna
światłość w tym jądrze ciemności,
ta ryba, moje drugie ja.
Tam zaistniała, w żywiole
swym przyrodzonym. Ani jej
w głowie, by mogło być światło.
Jej świat to otchłań wieczystej
ciemności. Jednak w niej i z niej
stworzona, zrodziła w sobie
ideę światła, odkryła jej
istność, którą sama z siebie
wypromieniła. I oto
rozbłysła światłość, ta ryba,
w odwiecznej ciemności. A im
gęstsza ta ciemność, tym jaśniej
świeci ta ryba, jedna
światłość w tym jądrze ciemności,
ta ryba, moje drugie ja.
Piechal Marian Maski
Zdjąć maskę, którą? Mam ich na twarzy
jak cebula łusek. Ileż trzeba
ich zedrzeć, by się dobrać do właściwej
twarzy? Pod każdą następną
kolejna. A każda zmiana to śmiech
podobny do płaczu. Niejedna
od wewnątrz ma ciernie, poniektóra
korzeniami wrosła w twarz, wyssała
ją wszystką, stała się jej drugą
naturą. I wtedy spod zrywanej
maski nie łza nie łza wytryska.
Nasz wiek, wiek mimikry pod grozą
być lub nie być. Przypadkowy grymas
na twarzy jak zmarszczka na wodzie
może się zmienić w złowieszczy paragraf
kodeksu. Od trafnego wyboru
maski zależy nasz los. Kto nas widzi
od jej wklęsłej strony? Nie lico,
lecz podszewkę, odkształt twarzy?
Zdjąć maskę, po co? By ujrzeć upiora?
zgliwiałą larwę? trupi orzech czaszki
z kiełkującym jądrem---czego?
jak cebula łusek. Ileż trzeba
ich zedrzeć, by się dobrać do właściwej
twarzy? Pod każdą następną
kolejna. A każda zmiana to śmiech
podobny do płaczu. Niejedna
od wewnątrz ma ciernie, poniektóra
korzeniami wrosła w twarz, wyssała
ją wszystką, stała się jej drugą
naturą. I wtedy spod zrywanej
maski nie łza nie łza wytryska.
Nasz wiek, wiek mimikry pod grozą
być lub nie być. Przypadkowy grymas
na twarzy jak zmarszczka na wodzie
może się zmienić w złowieszczy paragraf
kodeksu. Od trafnego wyboru
maski zależy nasz los. Kto nas widzi
od jej wklęsłej strony? Nie lico,
lecz podszewkę, odkształt twarzy?
Zdjąć maskę, po co? By ujrzeć upiora?
zgliwiałą larwę? trupi orzech czaszki
z kiełkującym jądrem---czego?
Piechal Marian Muzyka
Sen płynny, światło słyszalne,
żywiołem w zmysłach rozlane.
Duch, który z piasku palmę
wyprowadza pod obłoki same.
Wątek niedocieczony
w czasie bez przestrzeni --
pozamaterialną istotą stworzony,
nie rzucającą cieni.
Sam nagi sens, obnażone sedno,
ostateczna racja wszystkich rzeczy --
to właśnie jedyne jedno
za trudne na rozum człowieczy.
Niedotykalne poruszy
religia czysta, muzyka,
wewnętrzny krajobraz duszy,
przed którym się oczy zamyka.
żywiołem w zmysłach rozlane.
Duch, który z piasku palmę
wyprowadza pod obłoki same.
Wątek niedocieczony
w czasie bez przestrzeni --
pozamaterialną istotą stworzony,
nie rzucającą cieni.
Sam nagi sens, obnażone sedno,
ostateczna racja wszystkich rzeczy --
to właśnie jedyne jedno
za trudne na rozum człowieczy.
Niedotykalne poruszy
religia czysta, muzyka,
wewnętrzny krajobraz duszy,
przed którym się oczy zamyka.