Arthur
Rimbaud
1970-01-01 - 1970-01-01
Sortuj według:
Rimbaud Arthur Do mądrości
Wystarczy ci trącić bęben palcami, by wybuchły wszystkie
dźwięki i narodziła się nowa harmonia.
Każdy twój krok to podniesienie się nowych ludzi i
rozpoczęty ich marsz.
Twoja głowa się odwraca: nowa miłość! Twoja głowa
powraca: - nowa miłość!
"Zamień nasze przeznaczenia, uchroń od klęsk, przede
wszystkim od czasu" - śpiewają do ciebie te dzieci.
"Unieś, dokąd tylko zechcesz, treść naszych losów i
życzeń" - proszę cię błagalnie.
Wiecznie przybywająca i zmierzająca wszędzie.
dźwięki i narodziła się nowa harmonia.
Każdy twój krok to podniesienie się nowych ludzi i
rozpoczęty ich marsz.
Twoja głowa się odwraca: nowa miłość! Twoja głowa
powraca: - nowa miłość!
"Zamień nasze przeznaczenia, uchroń od klęsk, przede
wszystkim od czasu" - śpiewają do ciebie te dzieci.
"Unieś, dokąd tylko zechcesz, treść naszych losów i
życzeń" - proszę cię błagalnie.
Wiecznie przybywająca i zmierzająca wszędzie.
Rimbaud Arthur Głowa Fauna
Pośród gąszczy zieleni, okwieconej, wiotkiej,
Jak w szmaragdowym puzdrze nakrapianym złotem,
W bujnym kwieciu, gdzie drzemie pocałunek słodki,
Przez misterną koronkę, tkaną liści splotem,
Wygląda faun zbłąkany, ukryty gęstwiną,
Gryzie czerwone kwiaty białymi zębami,
A wargi ciemnozłote i krwiste jak wino
Parskają pod gałęźmi śmiechem-chichotami.
Potem znikł; jak wiewiórka czmychnął w las zielony
I jeszcze na listowiu drżą jego chichoty,
I widać go, jak zmyka, przez gila spłoszony:
Zadumanego lasu pocałunek złoty.
Jak w szmaragdowym puzdrze nakrapianym złotem,
W bujnym kwieciu, gdzie drzemie pocałunek słodki,
Przez misterną koronkę, tkaną liści splotem,
Wygląda faun zbłąkany, ukryty gęstwiną,
Gryzie czerwone kwiaty białymi zębami,
A wargi ciemnozłote i krwiste jak wino
Parskają pod gałęźmi śmiechem-chichotami.
Potem znikł; jak wiewiórka czmychnął w las zielony
I jeszcze na listowiu drżą jego chichoty,
I widać go, jak zmyka, przez gila spłoszony:
Zadumanego lasu pocałunek złoty.
Rimbaud Arthur Głód
Chęci teraz nabrałem
Tylko na piach i kamienie.
Powietrze jadam codziennie,
żelazo, węgiel i skałę.
Głody, paście się. Głody, w koło
, , , Po dźwięków łące!
Z powojów chłońcie wesoło
, , , Jady trujące.
Jedzcie szutry ziarniste,
Granit kościołów podniebny,
żwir dawnych potopów, chleby
Ciśnięte w doliny mgliste.
Trąbi wilk pod zaroślami
Miał z kurczęcia ucztę w trawie
Słonecznymi pluł piórami:
Jak wilk zjadam się i trawię.
Ta sałata, te owoce
Wyglądają zbioru w sadach,
Ale pająk w żywopłocie
Jedynie fiołki jada.
Niech śpię! Niech zakipię w dymie
Na ołtarzach Salomona.
Po grynszpanie kipiel płynie
W nurt Cedronu przemieniona.
Tylko na piach i kamienie.
Powietrze jadam codziennie,
żelazo, węgiel i skałę.
Głody, paście się. Głody, w koło
, , , Po dźwięków łące!
Z powojów chłońcie wesoło
, , , Jady trujące.
Jedzcie szutry ziarniste,
Granit kościołów podniebny,
żwir dawnych potopów, chleby
Ciśnięte w doliny mgliste.
Trąbi wilk pod zaroślami
Miał z kurczęcia ucztę w trawie
Słonecznymi pluł piórami:
Jak wilk zjadam się i trawię.
Ta sałata, te owoce
Wyglądają zbioru w sadach,
Ale pająk w żywopłocie
Jedynie fiołki jada.
Niech śpię! Niech zakipię w dymie
Na ołtarzach Salomona.
Po grynszpanie kipiel płynie
W nurt Cedronu przemieniona.
Rimbaud Arthur Kredens
Jest to szeroki kredens rzeźbiony. Dąb ciemny,
Jak starodawni ludzie, tak wygląda miło,
Kredens ten jest otwarty - i zapach przyjemny
Płynie z głębi, jak wino, co się ongi piło.
Są w nim różne różności: starzyzna i graty,
Szmatki, zżółkła bielizna, wszystko pomieszane,
Są tam stęchłe koronki i niewieście szaty,
I barwne szale babki, w ptaki malowane.
Medaliony, portrety i pasemka cięte
Włosów siwych lub jasnych, i kwiaty zaschnięte,
Z których, z wonią owoców, aromaty płyną.
O kredensie sprzed laty! Chciałbyś baje swoje
Długo gadać! I tylko skrzypisz, starowino,
Gdy otwiera kto z wolna twe czarne podwoje.
Jak starodawni ludzie, tak wygląda miło,
Kredens ten jest otwarty - i zapach przyjemny
Płynie z głębi, jak wino, co się ongi piło.
Są w nim różne różności: starzyzna i graty,
Szmatki, zżółkła bielizna, wszystko pomieszane,
Są tam stęchłe koronki i niewieście szaty,
I barwne szale babki, w ptaki malowane.
Medaliony, portrety i pasemka cięte
Włosów siwych lub jasnych, i kwiaty zaschnięte,
Z których, z wonią owoców, aromaty płyną.
O kredensie sprzed laty! Chciałbyś baje swoje
Długo gadać! I tylko skrzypisz, starowino,
Gdy otwiera kto z wolna twe czarne podwoje.