Jarosław
Iwaszkiewicz
1970-01-01 - 1970-01-01
Sortuj według:
Iwaszkiewicz Jarosław Patrzyli z oczu o...
Patrzyli z oczu ogromną dziwotą
Pasterze, owiec porzuciwszy straże,
O, trzej królowie, gdyście Panu w darze
Przynieśli mirrę, kadzidło i złoto
Lecz o Melchiorze, Kasprze, Baltazarze,
Tajnej mądrości słynęliście cnotą
I z swych uczonych ksiąg doszliście oto,
że się w Betlejem cud boski ukaże.
Cóż to wielkiego, Magowie ze Wschodu,
żeście odkryli po roku podróży
Pana na sianie, między bydłem, gnojem,
Gdy ja, bez gwiazdy szczególnej przewodu,
Znalazłem Boga, błądząc wiele dłużej
W jeszcze podlejszej stajni: w sercu swojem.
Pasterze, owiec porzuciwszy straże,
O, trzej królowie, gdyście Panu w darze
Przynieśli mirrę, kadzidło i złoto
Lecz o Melchiorze, Kasprze, Baltazarze,
Tajnej mądrości słynęliście cnotą
I z swych uczonych ksiąg doszliście oto,
że się w Betlejem cud boski ukaże.
Cóż to wielkiego, Magowie ze Wschodu,
żeście odkryli po roku podróży
Pana na sianie, między bydłem, gnojem,
Gdy ja, bez gwiazdy szczególnej przewodu,
Znalazłem Boga, błądząc wiele dłużej
W jeszcze podlejszej stajni: w sercu swojem.
Iwaszkiewicz Jarosław Amore profano
Kotara da nam światło zielone jak woda.
Smuga słońca nam powie, że jest nieskończoność,
Spokojnego odblasku twardawa łagoda
Spłynie na twoje ciało jak jasna zieloność.
Na sinym aksamicie będziesz jak morela,
Wyłuskana z szat wszelkich, spokojnie okrągła.
Przyłożę do twych piersi gestem menestrela Rękę,
a pierś twa zadrży jak struna pociągła.
Gdy palcem znajdę ust twych jedwabną oponę,
Gołębie złotych blasków przelecą sufitem
I roztopią się w oknie - pachnącym błękitem.
Zielenią zadumaną i żółcią karmione.
Wreszcie na bladych okien wodniste zasłony
Upadnie siny wieczór w czarną noc zmieniony.
Smuga słońca nam powie, że jest nieskończoność,
Spokojnego odblasku twardawa łagoda
Spłynie na twoje ciało jak jasna zieloność.
Na sinym aksamicie będziesz jak morela,
Wyłuskana z szat wszelkich, spokojnie okrągła.
Przyłożę do twych piersi gestem menestrela Rękę,
a pierś twa zadrży jak struna pociągła.
Gdy palcem znajdę ust twych jedwabną oponę,
Gołębie złotych blasków przelecą sufitem
I roztopią się w oknie - pachnącym błękitem.
Zielenią zadumaną i żółcią karmione.
Wreszcie na bladych okien wodniste zasłony
Upadnie siny wieczór w czarną noc zmieniony.
Iwaszkiewicz Jarosław Lilith
Cichy o marmur sandału zgrzyt,
Kadzidła welon i ambry woń.
Drży w siny płomień świecznika dłoń
Idzie Lilith... idzie Lilith...
O serce moje zgłodniałe, cyt!
To płatków kwietnych opada rój,
To kadzidlany ściele się zwój,
Idzie Lilith... idzie Lilith...
To wschodni śni się duszy mej myt
To płacze tęskny i zwiędły kwiat.
O czarny marmur sandału zgrzyt
Kroki tajemnic i szepty zdrad.
Rodzi się wonny i słodki byt,
Idzie Lilith... idzie Lilith...
Kadzidła welon i ambry woń.
Drży w siny płomień świecznika dłoń
Idzie Lilith... idzie Lilith...
O serce moje zgłodniałe, cyt!
To płatków kwietnych opada rój,
To kadzidlany ściele się zwój,
Idzie Lilith... idzie Lilith...
To wschodni śni się duszy mej myt
To płacze tęskny i zwiędły kwiat.
O czarny marmur sandału zgrzyt
Kroki tajemnic i szepty zdrad.
Rodzi się wonny i słodki byt,
Idzie Lilith... idzie Lilith...
Iwaszkiewicz Jarosław * * * [Za tysiąc...
Za tysiąc lat
wszystkie kopuły czas wyrówna
i nikt nie będzie znał już naszych imion
dzisiaj na gwiazdy patrząc i na fale
oddech taimy przed świętym obrazem
ale już w naszym oddechu się czai
nicość
wstrzymany oddech to tylko jest próba
czasu gdy oddech w nas zaniknie wcale
i kiedy z lasem i gwiazdami razem
będziemy kroplą na skrzydłach cheruba
śmierci
wszystko czym żyjesz - a podobno pięknem
żyjesz - tak mówią - nic nie będzie znaczyć
okowy wieczności pękną
więc póki jeszcze możesz na to patrzyć
na szafirowe głębokości nieba
to patrz ty próchno
- i tylko tego ci trzeba
wszystkie kopuły czas wyrówna
i nikt nie będzie znał już naszych imion
dzisiaj na gwiazdy patrząc i na fale
oddech taimy przed świętym obrazem
ale już w naszym oddechu się czai
nicość
wstrzymany oddech to tylko jest próba
czasu gdy oddech w nas zaniknie wcale
i kiedy z lasem i gwiazdami razem
będziemy kroplą na skrzydłach cheruba
śmierci
wszystko czym żyjesz - a podobno pięknem
żyjesz - tak mówią - nic nie będzie znaczyć
okowy wieczności pękną
więc póki jeszcze możesz na to patrzyć
na szafirowe głębokości nieba
to patrz ty próchno
- i tylko tego ci trzeba