
Agnieszka
Osiecka
1970-01-01 - 1970-01-01
Sortuj według:
Osiecka Agnieszka Tramwajowi ludzie
Tramwajowi ludzie
są bardziej zmęczeni, znudzeni
niż ludzie z liliowych lotnisk.
Tramwajowi ludzie
podobni do cieni,
tylko że bardziej samotni
Bo na końcowych przystankach
ranek ma szary smak,
noce są zawsze za zimne,
a łzy za gorące - tak, tak.
Tramwajowi ludzie
wytrwali jak sosny i klony,
stłoczeni wędrują do nieba.
Tramwajowi ludzie,
mężowie i żony,
którym brak słońca do chleba.
Bo na końcowych przystankach
ranek ma szary smak,
noce są zawsze za zimne,
a łzy za gorące - tak, tak.
Są też takie pętle...
Są pętle piękniejsze niż inne,
gdzie szumi z daleka rzeka...
Tam zajeżdża tramwaj
nadziei niewinnej
i na ten tramwaj ktoś tam czeka.
są bardziej zmęczeni, znudzeni
niż ludzie z liliowych lotnisk.
Tramwajowi ludzie
podobni do cieni,
tylko że bardziej samotni
Bo na końcowych przystankach
ranek ma szary smak,
noce są zawsze za zimne,
a łzy za gorące - tak, tak.
Tramwajowi ludzie
wytrwali jak sosny i klony,
stłoczeni wędrują do nieba.
Tramwajowi ludzie,
mężowie i żony,
którym brak słońca do chleba.
Bo na końcowych przystankach
ranek ma szary smak,
noce są zawsze za zimne,
a łzy za gorące - tak, tak.
Są też takie pętle...
Są pętle piękniejsze niż inne,
gdzie szumi z daleka rzeka...
Tam zajeżdża tramwaj
nadziei niewinnej
i na ten tramwaj ktoś tam czeka.
Osiecka Agnieszka Umrzeć z miłoś...
Chociaż raz
warto umrzeć z miłości.
Chociaż raz.
A to choćby po to,
żeby się później chwalić znajomym,
że to bywa.
że to jest.
...Umrzeć.
Leżeć w cmentarzu czyjejś szuflady
obok innych nieboszczków listów
i nieboszczek pamiątek
i cierpieć...
Cierpieć tak bosko
i z takim patosem,
jakby się było Toscą
lub Witosem.
...I nie mieć już żadnych spraw
i do nikogo złości.
I tylko błagać Boga, by choć raz,
choć jeszcze jeden raz
umrzeć z miłości.
warto umrzeć z miłości.
Chociaż raz.
A to choćby po to,
żeby się później chwalić znajomym,
że to bywa.
że to jest.
...Umrzeć.
Leżeć w cmentarzu czyjejś szuflady
obok innych nieboszczków listów
i nieboszczek pamiątek
i cierpieć...
Cierpieć tak bosko
i z takim patosem,
jakby się było Toscą
lub Witosem.
...I nie mieć już żadnych spraw
i do nikogo złości.
I tylko błagać Boga, by choć raz,
choć jeszcze jeden raz
umrzeć z miłości.
Osiecka Agnieszka Umarł Polak
Zimę, po pierwsze, mamy ciężką,
możeśmy też zanadto cwani,
coś nam ładnego bardzo - przeszło,
jak gdybyśmy odczarowani...
Ale to wróci, wrócić musi,
gdzież chytra minka do Polaka,
możeśmy trochę sercem głusi,
lecz dusza wciąż nie byle jaka,
oberek, obereczek, kujawiaczek...
Umarł Polak, umarł
i leży na desce,
umarł prostym chamem,
a ożyje wieszczem,
bo w Polaku - taki zwyczaj,
że nie żyje się za zycia,
ale potem, hej, po śmierci,
to się Polak mocno wierci,
kipi, rośnie niby twaróg...
gdzie jest drugi taki naród?
Stoi otwarta Puszcza Piska,
sarny na serce w boru mrą,
niby siedzimy na walizkach,
a stare domy nam się śnią.
Każdy z nas - piechur i wędrowiec,
na pamięć kursy walut zna,
a do kierdelu białych owiec
rzewną pamięcią co dzień gna.
Umarł Polak, umarł
i leży jak w kinie
jak po niego przyjdą,
to się im wywinie,
bo w Polaku taka szkoła,
gdy wołają - on nie woła,
kiedy tańczą - on nie tańczy,
i czy z tarczą, czy na tarczy,
kipi, rośnie niby twaróg...
gdzie jest drugi taki naród?
Kiedy się lubi - no to do dna,
kiedy się czubi - to do pełna,
do tego jesień jest pogodna,
choć duży wiatr, a słaba wełna.
Trudno pokochać po trzeźwemu,
dlatego mało trzeźwych dzieci
i może właśnie dzięki temu
nam się ta Polska nie rozleci.
Umarł Polak, umarł
i leży na tacy,
głoszą przemówienia
żałobni rodacy,
aż tu nagle - kur zapieje,
Polak wstaje i trzeźwieje,
kipi, rośnie niczym twaróg...
gdzie jest drugi taki naród?,
możeśmy też zanadto cwani,
coś nam ładnego bardzo - przeszło,
jak gdybyśmy odczarowani...
Ale to wróci, wrócić musi,
gdzież chytra minka do Polaka,
możeśmy trochę sercem głusi,
lecz dusza wciąż nie byle jaka,
oberek, obereczek, kujawiaczek...
Umarł Polak, umarł
i leży na desce,
umarł prostym chamem,
a ożyje wieszczem,
bo w Polaku - taki zwyczaj,
że nie żyje się za zycia,
ale potem, hej, po śmierci,
to się Polak mocno wierci,
kipi, rośnie niby twaróg...
gdzie jest drugi taki naród?
Stoi otwarta Puszcza Piska,
sarny na serce w boru mrą,
niby siedzimy na walizkach,
a stare domy nam się śnią.
Każdy z nas - piechur i wędrowiec,
na pamięć kursy walut zna,
a do kierdelu białych owiec
rzewną pamięcią co dzień gna.
Umarł Polak, umarł
i leży jak w kinie
jak po niego przyjdą,
to się im wywinie,
bo w Polaku taka szkoła,
gdy wołają - on nie woła,
kiedy tańczą - on nie tańczy,
i czy z tarczą, czy na tarczy,
kipi, rośnie niby twaróg...
gdzie jest drugi taki naród?
Kiedy się lubi - no to do dna,
kiedy się czubi - to do pełna,
do tego jesień jest pogodna,
choć duży wiatr, a słaba wełna.
Trudno pokochać po trzeźwemu,
dlatego mało trzeźwych dzieci
i może właśnie dzięki temu
nam się ta Polska nie rozleci.
Umarł Polak, umarł
i leży na tacy,
głoszą przemówienia
żałobni rodacy,
aż tu nagle - kur zapieje,
Polak wstaje i trzeźwieje,
kipi, rośnie niczym twaróg...
gdzie jest drugi taki naród?,
Osiecka Agnieszka W Białymstoku
W Białymstoku byłam, kiedy umierałeś.
W Białymstoku, którego nigdy już nie zobaczysz.
Spotkamy się za parę lat,
gdy milszy będzie ład
i lepszy będzie świat,
i pomarańcze słodsze,
i nasze żony młodsze,
spotkamy się za parę lat.
żywi albo umarli. Teraz, to już zależy tylko ode mnie...
W Białymstoku, którego nigdy już nie zobaczysz.
Spotkamy się za parę lat,
gdy milszy będzie ład
i lepszy będzie świat,
i pomarańcze słodsze,
i nasze żony młodsze,
spotkamy się za parę lat.
żywi albo umarli. Teraz, to już zależy tylko ode mnie...