nieznany
1970-01-01 -
nieznany
Apokryf, o Świętej Rodzinie
Do małej chatki drewnianej na pograniczu lasu
I jeziora słodkiego zdobnego nenufarami
Przychodziła Ona poranka każdego ze świeżym
Mlekiem w garnuszku i bochenkami białego chleba
On budził się wcześnie również, zmawiał pacierz srogi
Pole zasiewał samotnie błogosławiąc Boga
Przy wieczorze zaś żegnał żyzną wierną mu ziemię
I w zaciszu domostwa ciosał ławy, stoły i urabiał koła
Ona synaczka puszczała by hasał po łąkach
Zapoznawał się z ptactwem, dzikim zwierzem,, biedronką
A gdy podrosło Chłopięcie do chatki pustelnika
Oddalało się często, tam chłonąc mądrość życia
Ona była piękna przez moc swej miłości
On wytrwałością dobiegał pokornej świętości
Ono im tajemnicą było i czasu wypełnieniem
Bo prawdziwie, było Wypełnieniem Czasu
I jeziora słodkiego zdobnego nenufarami
Przychodziła Ona poranka każdego ze świeżym
Mlekiem w garnuszku i bochenkami białego chleba
On budził się wcześnie również, zmawiał pacierz srogi
Pole zasiewał samotnie błogosławiąc Boga
Przy wieczorze zaś żegnał żyzną wierną mu ziemię
I w zaciszu domostwa ciosał ławy, stoły i urabiał koła
Ona synaczka puszczała by hasał po łąkach
Zapoznawał się z ptactwem, dzikim zwierzem,, biedronką
A gdy podrosło Chłopięcie do chatki pustelnika
Oddalało się często, tam chłonąc mądrość życia
Ona była piękna przez moc swej miłości
On wytrwałością dobiegał pokornej świętości
Ono im tajemnicą było i czasu wypełnieniem
Bo prawdziwie, było Wypełnieniem Czasu