
Ludmiła
Marjańska
1970-01-01 - 1970-01-01
Marjańska Ludmiła
Pętla
A więc już do nich należę,
do tych starych kobiet
pochylonych nad cudzym życiem jak nad zlewem,
w którym szklanki po winie i szklanki po mleku
czekają, żeby zmyć z nich lepkość, brud, konieczność.
Nasze starania mają nadać sens
martwym minutom
i żółwim godzinom,
latom pędzącym jak stado ogierów.
Ucieczka starych kobiet w mroczny chłód kościoła,
gdzie obowiązkiem jest bezruch, milczenie,
i poruszanie wargami w modlitwie,
która ma zbawić od świata, od dzieci,
od sznurów przywiązania zaciśniętych mocno
na kruchej szyi.
do tych starych kobiet
pochylonych nad cudzym życiem jak nad zlewem,
w którym szklanki po winie i szklanki po mleku
czekają, żeby zmyć z nich lepkość, brud, konieczność.
Nasze starania mają nadać sens
martwym minutom
i żółwim godzinom,
latom pędzącym jak stado ogierów.
Ucieczka starych kobiet w mroczny chłód kościoła,
gdzie obowiązkiem jest bezruch, milczenie,
i poruszanie wargami w modlitwie,
która ma zbawić od świata, od dzieci,
od sznurów przywiązania zaciśniętych mocno
na kruchej szyi.