
Maria
Pawlikowska-Jasnorzewska
1970-01-01 - 1970-01-01
Pawlikowska-Jasnorzewska Maria
Dom na modrzewiu
Na niebotycznym modrzewiu,
modrzewiu o lekkich włosach,
który się w światła zarzewiu
kołysze, i w złotych rosach
wisi ptaszęce gniazdko
gniazdko, skorupka orzecha
domek, nad drzwiami strzecha,
strzecha ze słońca gwiazdką.
Wysoko, wysoko, wyżej,
wyżej, niż sięgnie drabina,
niż człowiek sam się wspina,
czerni się domek w mgle ryżej.
Z wierzchołkiem cofa się, stoi,
wraca, kołuje w niebiosach
w niebiosach, skąd blask się roi,
i plącze w modrzewia włosach.
Był modrzew rosą opity
nie wiedząc po co i czemu
włożono ciężar młodemu
i wyniósł ciężar w błękity.
Tam! tam wysoko na drzewie
w poszumach zamieszkać chcę!
Chcę! w mym żałosnym gniewie
pod złoto
skryć się i rdzę!
I w domku pod chmur koroną
przekrzywić na bok głowę,
głowę zatulnie wtuloną
w piórka czerwone i płowe.
I płowe... I nic nie żądać,
lecz w bezpieczeństwie
głębokiem
głupio, o głupio spoglądać
na ziemię, w dół, jednym okiem.
modrzewiu o lekkich włosach,
który się w światła zarzewiu
kołysze, i w złotych rosach
wisi ptaszęce gniazdko
gniazdko, skorupka orzecha
domek, nad drzwiami strzecha,
strzecha ze słońca gwiazdką.
Wysoko, wysoko, wyżej,
wyżej, niż sięgnie drabina,
niż człowiek sam się wspina,
czerni się domek w mgle ryżej.
Z wierzchołkiem cofa się, stoi,
wraca, kołuje w niebiosach
w niebiosach, skąd blask się roi,
i plącze w modrzewia włosach.
Był modrzew rosą opity
nie wiedząc po co i czemu
włożono ciężar młodemu
i wyniósł ciężar w błękity.
Tam! tam wysoko na drzewie
w poszumach zamieszkać chcę!
Chcę! w mym żałosnym gniewie
pod złoto
skryć się i rdzę!
I w domku pod chmur koroną
przekrzywić na bok głowę,
głowę zatulnie wtuloną
w piórka czerwone i płowe.
I płowe... I nic nie żądać,
lecz w bezpieczeństwie
głębokiem
głupio, o głupio spoglądać
na ziemię, w dół, jednym okiem.