
Paul
Verlaine
1970-01-01 - 1970-01-01
Verlaine Paul
* * * (Nieba widać przez dachu kąt..)
Nieba widać, przez dachu kąt,
, , , Modrość i ciszę.
Drzewo jakieś, przez dachu kąt,
, , , Liście kołysze.
Dzwonek w niebie widocznym stąd
, , , Dzwoni cichutki.
Ptak na drzewie widocznym stąd
, , , Śpiewa swe smutki.
Boże, Boże, życie jest tam,
, , , Proste, spokojne.
Ten łagodny pogwar, ot tam,
, , , To miasto rojne.
Cóżeś zrobił, ty, co - tak sam! -
, , , Szlochasz w żałości,
Cóżeś zrobił, ty, coś tak sam,
, , , Ze swej młodości?
, , , Modrość i ciszę.
Drzewo jakieś, przez dachu kąt,
, , , Liście kołysze.
Dzwonek w niebie widocznym stąd
, , , Dzwoni cichutki.
Ptak na drzewie widocznym stąd
, , , Śpiewa swe smutki.
Boże, Boże, życie jest tam,
, , , Proste, spokojne.
Ten łagodny pogwar, ot tam,
, , , To miasto rojne.
Cóżeś zrobił, ty, co - tak sam! -
, , , Szlochasz w żałości,
Cóżeś zrobił, ty, coś tak sam,
, , , Ze swej młodości?