Stolat.pl

Wiersze znanych

Sortuj według:

Boy- Żeleński Tadeusz Jestem niby macic...

Jestem niby macica
(Nie damska, lecz perłowa):
Przedziwna tajemnica
W skorupce mej się chowa;
Kiedy mnie coś skaleczy
(O, śliczna metaforo! ),
Naówczas "w samej rzeczy"
Perełkę lęgnę chorą...
Ach, niech się lęże cała
Kolia dla mojej damy,
Iżby pamiątkę miała,
że troszkę się kochamy;
żeśmy się wraz zdybali
Na tym padole smutku,
Zanim ruszymy dalej
Westchnąwszy po cichutku...
Niech drobne słówka brzęczą,
Snując półuśmiechami
Niteczkę tę pajęczą
Rzuconą między nami...


więcej

Boy- Żeleński Tadeusz Jeszcze jedna "fi...

Felix Mangha w swych podróżach zwiedził cały świat
I niejeden przywiózł z sobą osobliwy grat;
I przysięgą klął się wielką na Kopery grób,
że z Krakowem jego graty wieczny wzięły ślub!

Mangha zbiory ma,
Lecz ich nie chce dać:
Jeśli chcesz zbiory mieć,
To, Krakowie, płać!
Mangha zbiory ma,
Lecz ich nie chce dać:
Gdy chcesz
zbiory mieć -
pensję płać!

Wnet powstaje wielka "filia" muzealnych sal,
Na początek wydał Mangha w filii wielki bal;
W filii sypia, w filii jada, w filii w karty gra,
Kustosz filii buty czyści, po serdelki gna.

Mangha filię ma,
Lecz jej nie chce dać:
Serce miej, pojąć chciej,
że gdzieś musi spać;
Mangha filię ma,
Lecz jej nie chce dać;
Człeku,
pojąć chciej,
gdzież ma spać?

Mangha chciał, prócz spania w filii, opierunek, wikt,
Lecz na taki podarunek nie zgodził się nikt;
Dziś do Manghi już prywatny, nie filialny wchód!
Kustosz został pucybutem, takim jak był wprzód!

Mangha głowę ma,
Bóg mu rozum dał;
Sypia dalej tam prywatnie,
Gdzie publicznie spał;
Mangha głowę ma,
Bóg mu rozum dał,
W rezul -
tacie śpi
tam, gdzie spał.
więcej

Boy- Żeleński Tadeusz Spowiedź poety

Kiedy za oknem śnieg prószy
Lub szemrzą jesienne deszcze,
Naówczas w głąb własnej duszy
Chmurni wpatrują się wieszcze.

Myśl ich szybuje skrzydlata
Hen, nad wszechbytu gdzieś progiem,
A duch wyniosły się brata
Z sobą jedynie i z Bogiem.

Rozwiej się jakaś otwiera
Nad niebios błękity szersza -
A skutek: u Gebethnera,
Po kop. pięćdziesiąt od wiersza.

I mnie, choć biorę mniej siono,
Zdarza się w nocy czy za dnia,
Ze lica żarem mi spłoną,
Gdy duch sam siebie zapładnia;

Ze lecę w nieziemskie kraje
Ze skrzydeł dwojgiem u ramion,
I krótko mówiąc, doznaję
Natchnienia klasycznych znamion.

Lecz, ach, gdy pruję powietrze,
W sferyczną wsłuchany ciszę,
I duch mój zwolna na wietrze
Nad jaźnią mą się kołysze,

Gdy spojrzę z kresów wieczności
Na moją nędzę przyziemną,
Gorzki żal w piersi mej gości
I w oczach od łez mi ciemno.

Im bliżej mi już do granic
Przelotnej ziemskiej pielgrzymki,
Tym bardziej w sercu mam za nic
Te moje mizerne rymki;

Młodości rozmach bezczelny
W chłodną rozwagę się zmienia
I w duszy, przedtem tak dzielnej,
Lęgną się hydry zwątpienia;

Myśli w pytajnik się piętą
I w głowie zamęt mi czynią,
Czy jestem bożym poetą,
Czy tylko zwyczajną świnią?...

Czy jestem tańczącym faunem
Na gaju świętego zrębie,
Czy tylko cyrkowym klaunem,
Co sam się pierze po gębie?...

Czym owoc duszy mej rodził
W żywota pobożnych mękach,
Czym tylko figlarnie chodził
Po jasnym świecie na rękach?...

Czy, jak mi radził pan Galie,
Byłem jak Byron i Dante,
Czy tylko w pustoty szale
Składałem śpiwki galante?...

I duch mój sztywne ramiona
Pręży w mrok szary i mglisty,
I w piersiach łka coś i kona,
I chwytam za papier czysty.

Po głowie mi się coś roi,
W sercu coś kwili, coś gęga,
I śnię już w tęsknocie mojej,
Ze się coś "serio" wylęga.

Ale na próżno się silę,
Czas trawię na wzlotów próbę,
Na papier płyną co chwilę
Słowa niechlujne i grube.

Wdzięczą się do mnie tak świeże,
Jak piersi młodych dziewczątek,
I chęć obłędna mnie bierze
W mych natchnień wcielić je wątek.

Szeregiem mienią się długim,
Niby błyszczące klejnoty,
I chciałbym, jedno po drugim,
Na łańcuch niżąc je zloty.

Kuszą mnie czarem niezdrowym:
Im które z nich jest plugawsze,
Tym bardziej w kształcie spiżowym
Chciałbym je zakuć na zawsze.

I patrzę na swoje płody,
I żądzą przewrotną płonę,
I ryczę jak Orang młody,
Gdy gwałci polską matronę.

Próżno się kajam i bronię,
Dręczony pokus torturą,
Próżno w dróg mlecznych ogonie
Oczyścić chciałbym me pióro,

Archanioł, co z mieczem stoi
Przy świętym poezji chramie,
Nie wpuszcza piosenki mojej
I mówi: "Pójdziesz, ty chamie!"

I tak się tułam po świecie,
I żal, i smutek mnie dławią,
żem jest jak nieślubne dziecię,
Z którym się grzeczne nie bawią...

Trudno, choć dola ma twarda,
W bezsilnej miotać się złości:
Zostaje dumna pogarda
Lub apel do potomności;

A jeślim gwary ojczystej
Choć jeden przysporzył klawisz,
Ty mnie od hańby wieczystej,
O mowo polska, wybawisz!
więcej

Boy- Żeleński Tadeusz Z nastrojów wios...

Nie masz nic milszego ponad
Ciągnący żeński pensjonat.

Sunie sznurkiem przez plantację,
W ciszy, z wolna, uroczyście --
Zielono, pachną akacje,
Słońce gzi się poprzez liście -- --

Ciągnie podwójny sznureczek
Takich przemiłych owieczek.

Cieplutko, wiosna, południe,
Ławeczka, próżniactwo boskie,
Myśli rozigrane cudnie
W jakieś koziołki szelmoskie -- --

Idą: duża, mniejsza, mała,
Kobiecości gama cała.

Ptaszek ćwierka gdzieś tam z góry
Swoich liryk "pierwszą serię",
Zapoznanych serc tortury
I celibatu mizerie -- --

Pod kapotką granatowa
Rysuje się to i owo.

"W rytm melodii jakiejś sennej
Kołyszą się stare drzewa,
Płynie falą dech wiosenny,
W sercu puka coś, coś śpiewa -- --"

Ta mała mogłaby troszkę
Obciągnąć sobie pończoszkę...

Jakiś czar nie znany jeszcze,
Jakieś czucia wiotkie, śliczne --
Jakieś dziwne w piersiach dreszcze,
Pan i pani-teistyczne -- --

. . . . . . . . .
Czy to nie znaczy przypadkiem,
że czas mi już zostać dziadkiem?...
więcej
Wykonanie: SI2.pl
Jak prawie wszystkie strony internetowe również i nasza korzysta z plików cookie. Zapoznaj się z regulaminem, aby dowiedzieć się więcej. Akceptuję