Wiersze znanych
Sortuj według:
Brzechwa Jan Jest nas troje
Jest nas troje: ja i oczy moje,
Spoglądamy ku sobie samotrzeć;
Tak się chłodu twego serca boję,
Nie wiem, jak do ciebie dotrzeć.
Zawładnęły życiem moim zmory
I trucizny mieszkają w mym chlebie;
Jestem chory, jestem bardzo chory
Na istnienie bez ciebie.
Dzień się za dnia między nami mroczy,
Noc nie dnieje nigdy między nami,
Siedzę obok, patrzę w twoje oczy,
A ty jesteś za górami, za lasami!
Spoglądamy ku sobie samotrzeć;
Tak się chłodu twego serca boję,
Nie wiem, jak do ciebie dotrzeć.
Zawładnęły życiem moim zmory
I trucizny mieszkają w mym chlebie;
Jestem chory, jestem bardzo chory
Na istnienie bez ciebie.
Dzień się za dnia między nami mroczy,
Noc nie dnieje nigdy między nami,
Siedzę obok, patrzę w twoje oczy,
A ty jesteś za górami, za lasami!
Brzechwa Jan Słowa proste
Moje serce pełne ciemnych zawiłości
Zapragnęło odpoczynku i miłości,
Zapragnęło słów zwyczajnych, sercu miłych,
Rymów prostych, nie wymyślnych, nie zawiłych.
Jest na świecie tyle ładnych smutnych dziewcząt,
Co oczami stęsknionymi patrzą zewsząd -
Może wezmę sobie jedną i ukoję
Dwa samotne popołudnia: jej i moje.
Powiem tylko: "To jest nasze popołudnie."
Ona tuląc się odpowie: "Ach, jak cudnie!"
Oto słowa takie proste, nie zawiłe,
Sam je sobie właśnie dzisiaj wymyśliłem.
Zapragnęło odpoczynku i miłości,
Zapragnęło słów zwyczajnych, sercu miłych,
Rymów prostych, nie wymyślnych, nie zawiłych.
Jest na świecie tyle ładnych smutnych dziewcząt,
Co oczami stęsknionymi patrzą zewsząd -
Może wezmę sobie jedną i ukoję
Dwa samotne popołudnia: jej i moje.
Powiem tylko: "To jest nasze popołudnie."
Ona tuląc się odpowie: "Ach, jak cudnie!"
Oto słowa takie proste, nie zawiłe,
Sam je sobie właśnie dzisiaj wymyśliłem.
Brzechwa Jan Różpasterz
Wicher zaczął się w głowie,
A oszalał we włosach,
Cały świat zdmuchnął z powiek
Człowiekowi sprzed nosa,
I już nic nie pomogło,
Kiedy leciał na oślep,
Kto go słyszał, ten ogłuchł,
Kto go widział, ten oślepł,
Komu do ust się dostał,
Temu usta oniemił,
I pustoszył, i chłostał
Ciało ludzkie na ziemi.
A ja stoję na wichrze,
I spoglądam, i milczę,
I mam życie najcichsze,
I mam życie najmilsze.
A wam wszystkim być musi
Coraz gorzej, nie lepiej,
Boście niemi i głusi,
Boście głusi i ślepi,
Bo i nas was już czas też,
Dmie już wicher za wami,
A przede mną Różpasterz
Świat zamiata różami.
A oszalał we włosach,
Cały świat zdmuchnął z powiek
Człowiekowi sprzed nosa,
I już nic nie pomogło,
Kiedy leciał na oślep,
Kto go słyszał, ten ogłuchł,
Kto go widział, ten oślepł,
Komu do ust się dostał,
Temu usta oniemił,
I pustoszył, i chłostał
Ciało ludzkie na ziemi.
A ja stoję na wichrze,
I spoglądam, i milczę,
I mam życie najcichsze,
I mam życie najmilsze.
A wam wszystkim być musi
Coraz gorzej, nie lepiej,
Boście niemi i głusi,
Boście głusi i ślepi,
Bo i nas was już czas też,
Dmie już wicher za wami,
A przede mną Różpasterz
Świat zamiata różami.
Brzechwa Jan Bratowa
żona mego brata nie bardzo szczęśliwa,
Chodzi po ogrodzie, tulipany zrywa,
Pyta się obłoków żeglujących w poprzek,
Kiedy wreszcie na nich smutne czoło oprze.
Furtka nie domknięta, klucz zgubiony w stawie,
A za furtką ścieżka niewidoczna prawie...
Do mojego domu nie ma kroków trzystu,
Można przyjść nie pisząc pachnącego listu;
Mieszkam niewesoło w akacjowym chłodzie,
Milczą okiennice zamykane co dzień,
I w ramionach moich miękko odpoczywa
żona mego brata nie bardzo szczęśliwa.
Chodzi po ogrodzie, tulipany zrywa,
Pyta się obłoków żeglujących w poprzek,
Kiedy wreszcie na nich smutne czoło oprze.
Furtka nie domknięta, klucz zgubiony w stawie,
A za furtką ścieżka niewidoczna prawie...
Do mojego domu nie ma kroków trzystu,
Można przyjść nie pisząc pachnącego listu;
Mieszkam niewesoło w akacjowym chłodzie,
Milczą okiennice zamykane co dzień,
I w ramionach moich miękko odpoczywa
żona mego brata nie bardzo szczęśliwa.