
Tadeusz
Różewicz
1970-01-01 -
Sortuj według:
Różewicz Tadeusz Gwiazda żywa
Jakie dni mnie oplatają
miekkie pachnące
jak brody kupców asyryjskich
tyle dni tyle dni
misternie ułożonych
jakie noce mnie połykają
ciemne jak przewód pokarmowy
wymoszczone śluzową błona z różu
tyle nocy tyle nocy
w brzuchu wieloryba
Przyszedł mój przyjaciel
z dziurą w czole
i obdarł brody misterne
rozpruł brzuch rozkoszy
wyciągnął ze mnie
wiotki kregosłup płaza
i wszczepił nowy biały mlecz
jak gwiazdę z żywego srebra.
miekkie pachnące
jak brody kupców asyryjskich
tyle dni tyle dni
misternie ułożonych
jakie noce mnie połykają
ciemne jak przewód pokarmowy
wymoszczone śluzową błona z różu
tyle nocy tyle nocy
w brzuchu wieloryba
Przyszedł mój przyjaciel
z dziurą w czole
i obdarł brody misterne
rozpruł brzuch rozkoszy
wyciągnął ze mnie
wiotki kregosłup płaza
i wszczepił nowy biały mlecz
jak gwiazdę z żywego srebra.
Różewicz Tadeusz Pożegnanie
Myślała
że świat jest smutny
dokoła
że kwiaty sż smutne i deszcz
że smutek się zagnieździł
w szorstkiej wełnie
pachnącej rezeda
że smutne są głosy
odjeżdżających
że smutny jest wesoły dorożkarz
który pali z bicza
myślała
niebo i ziemia
smucą się nad miarę
a
to kręcily się koła
szybsze i dalsze
Szerokie bezbrzeżne
że świat jest smutny
dokoła
że kwiaty sż smutne i deszcz
że smutek się zagnieździł
w szorstkiej wełnie
pachnącej rezeda
że smutne są głosy
odjeżdżających
że smutny jest wesoły dorożkarz
który pali z bicza
myślała
niebo i ziemia
smucą się nad miarę
a
to kręcily się koła
szybsze i dalsze
Szerokie bezbrzeżne
Różewicz Tadeusz Rok 1939
Oszukany tak że możecie
mi wręczyć białą laskę ślepca
bo nienawidzę
was
uchodzę
z wczorajszego siebie
szukam cmentarza
gdzie nie powstanę z martwych
tu złożę niepotrzebne śmieszne rekwizyty:
Boga tak malutkiego jak lipowy światek
orła bialego który jest ptaszkiem
na gałązce
człowieka którym nie będę
mi wręczyć białą laskę ślepca
bo nienawidzę
was
uchodzę
z wczorajszego siebie
szukam cmentarza
gdzie nie powstanę z martwych
tu złożę niepotrzebne śmieszne rekwizyty:
Boga tak malutkiego jak lipowy światek
orła bialego który jest ptaszkiem
na gałązce
człowieka którym nie będę
Różewicz Tadeusz * * * [Wygaśnię...
Wygaśnięcie Absolutu niszczy
sferę jego przejawiania się
marnieje religia filozofia sztuka
maleją naturalne zasoby
języka
to co zostało
wystarczy jeszcze
dla felietonistów
z "Tygodnika Powszechnego" i "Polityki"
dla dziennikarzy
kapłanów
urzędników
wymierają pewne gatunki
motyli ptaków
poetów
o imionach dziwnych i pięknych
Miriam Staff Leśmian
Tuwim Lechoń Jastrun
Norwid
nasze sieci
są puste
wiersze wydobyte z dna
milczą
rozsypują się
są jak kurz
tańczący na promieniu słońca
który wpadł do pustego
wnętrza
świątyni
sferę jego przejawiania się
marnieje religia filozofia sztuka
maleją naturalne zasoby
języka
to co zostało
wystarczy jeszcze
dla felietonistów
z "Tygodnika Powszechnego" i "Polityki"
dla dziennikarzy
kapłanów
urzędników
wymierają pewne gatunki
motyli ptaków
poetów
o imionach dziwnych i pięknych
Miriam Staff Leśmian
Tuwim Lechoń Jastrun
Norwid
nasze sieci
są puste
wiersze wydobyte z dna
milczą
rozsypują się
są jak kurz
tańczący na promieniu słońca
który wpadł do pustego
wnętrza
świątyni