Guillaume
Apollinaire
1970-01-01 - 1970-01-01
Sortuj według:
Apollinaire Guillaume LORELEY
W Bacharach czarownica była jasnowłosa
Co wszystkim dookoła śmierć z miłości niosła
Kiedy biskup ją kazał przywlec przed swój sąd
Dla przyczyny piękności uniewinnił ją
O piękna Loreley w której oczach klejnoty jaśnieją
Jakim gusła zawdzięczasz swoje czarodziejom
Jestem zmęczona życiem i moje oczy są przeklęte
Tych którzy w nie spojrzeli biskupie śmierć chwyciła
, , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , w pęta
Moje oczy to są ognie nie drogie kamienie
Rzućcie rzućcie to czarnoksięstwo w prawdziwe płomienie
Sam płonę w twych płomieniach o piękna Loreley
Niechaj inny cię skaże Zaczarowałaś mnie
Biskupie ty się śmiejesz Poleć mię Dziewicy
Pozwól mi umrzeć i niech cię Bóg łaską zaszczyca
Mój kochanek do krajów dalekich wyruszył
Już nic nie kocham Pozwól mi umrzeć
Moje serce tak boli będzie lepiej gdy skonam
Jeśli na siebie spojrzę to na pewno skonam
Moje serce tak boli, od kiedy nie wrócił
Moje serce tak boli od dnia gdy mnie porzucił
Biskup wezwał rycerzy trzech w kopie uzbrojonych
Prowadzcie do klasztoru kobietę szaloną
Idz Loro wariatko idz z okiem biegającym Loro
Będziesz mniszką na czarno i biało cię ubiorą
Potem się oddalili we czworo po drodze
Lora ich błaga jak gwiazdy jej oczy migocą
Rycerze pozwólcie mi wspiąć się na tę skałę wysoką
żeby mogło raz jeszcze piękny mój zamek ogarnąć mogło oko
żeby raz jescze mogła rzekę swym okiem przemierzyć
Potem pójdę do klasztoru dla wdów i dla dziewic
Wysoko wiatr jej włosy poszarpane wieje
Rycerze krzyczeli Loreley Loreley
Tam na Renie łódeczka zbliża się nieduża
Mój kochanek jest na niej przywołuje ujrzał
Mój kochanek nadchodzi już sercem nie władam
Przechyliła się z brzegu i do Renu wpada
Bo w wodzie zobaczyła piękna Loreley
Włosy koloru słońca jej oczy jak Ren
Apollinaire Guillaume MARZIBILL
Na ulicy Wysokiej w Kolonii
Przechadzała się tam i z powrotem
Dla każdego kto zbliżał się do niej
Była miła i słodka a potem
Popijała i w ciemnej szynkowni
Gdzieś na słomie się kładła z alfonsem
Twarz rumianą i rude miał włosy
Był to żyd zalatywał czosnkiem
On ją przywiózł wracając z Formozy
Znalezioną w burdelu szanghajskim
Znam ja ludzi różnego pokroju
Nie potrafią się oprzeć swym losom
Są bezwolni jak liście powoju
W oczach ogień zduszony niosą
Serca chwieją się jak drzwi w pokoju
Przechadzała się tam i z powrotem
Dla każdego kto zbliżał się do niej
Była miła i słodka a potem
Popijała i w ciemnej szynkowni
Gdzieś na słomie się kładła z alfonsem
Twarz rumianą i rude miał włosy
Był to żyd zalatywał czosnkiem
On ją przywiózł wracając z Formozy
Znalezioną w burdelu szanghajskim
Znam ja ludzi różnego pokroju
Nie potrafią się oprzeć swym losom
Są bezwolni jak liście powoju
W oczach ogień zduszony niosą
Serca chwieją się jak drzwi w pokoju
Apollinaire Guillaume MOST MIRABEU
Pod mostem Mirabeu płynie Sekwana
, , , I nie jedna miłość
Czy nie dość wspominana
Po bólu zawsze radość niespodziana
, , Zegar niech dzwoni noc niech nastaje
, , Dni ulatują ja pozostaję
Z twarzą do twarzy [połączmy ramiona
, , Nieruchomi kiedy
Pod mostem ramion kona
Fala odwiecznych spojrzeń umęczona
, , Zegar niech dzwoni noc niech nastaje
, , Dni ulatują ja pozostaję
Miłość jak woda bieżąca odpływa
, , I odpływa życie
Woda jakże leniwa
Nadzieja nasza jakże natarczywa
, , Zegar niech dzwoni noc niech nastaje
, , Dni ulatują ja pozostaję
Niech dni się toczą jak rzeka wezbrana
, , Ni czas nie zawraca
Ni miłość pożegnana
Pod mostem Mirabeu płynie Sekwana
, , Zegar niech dzwoni noc niech nastaje
, , Dni ulatują ja pozostaję
, , , I nie jedna miłość
Czy nie dość wspominana
Po bólu zawsze radość niespodziana
, , Zegar niech dzwoni noc niech nastaje
, , Dni ulatują ja pozostaję
Z twarzą do twarzy [połączmy ramiona
, , Nieruchomi kiedy
Pod mostem ramion kona
Fala odwiecznych spojrzeń umęczona
, , Zegar niech dzwoni noc niech nastaje
, , Dni ulatują ja pozostaję
Miłość jak woda bieżąca odpływa
, , I odpływa życie
Woda jakże leniwa
Nadzieja nasza jakże natarczywa
, , Zegar niech dzwoni noc niech nastaje
, , Dni ulatują ja pozostaję
Niech dni się toczą jak rzeka wezbrana
, , Ni czas nie zawraca
Ni miłość pożegnana
Pod mostem Mirabeu płynie Sekwana
, , Zegar niech dzwoni noc niech nastaje
, , Dni ulatują ja pozostaję
Apollinaire Guillaume NA POŁUDNIE
Zenit Cały ten żal
I te ogrody wszędzie
żaba tu moduluje czuły pokrzyk nieba
Łania ciszy spłoszonej znika w bystrym pędzie
Słowik w męce miłosnej na różanym śpiewa
Krzaku twojego ciała gdzie zrywałem róże
Nasze serca kołyszą się na pniu granatu
Po drodze w naszych oczach rozkwitłe i duże
Spadały z pnia ścielące się kielichy kwiatu
I te ogrody wszędzie
żaba tu moduluje czuły pokrzyk nieba
Łania ciszy spłoszonej znika w bystrym pędzie
Słowik w męce miłosnej na różanym śpiewa
Krzaku twojego ciała gdzie zrywałem róże
Nasze serca kołyszą się na pniu granatu
Po drodze w naszych oczach rozkwitłe i duże
Spadały z pnia ścielące się kielichy kwiatu