
Julian
Tuwim
1970-01-01 - 1970-01-01
Sortuj według:
Tuwim Julian Powiedzieć ci ni...
Powiedzieć ci nie mogę, jaki to żal bezbrzeżny:
dzień dzisiaj taki biały i taki bardzo śnieżny
Powiedzieć ci nie mogę, jak mi ogromnie smutno:
ale ty pewno nie wiesz, co znaczy słowo "smutno".
Ach, pewno nie wiesz także, co znaczy żal bezbrzeżny:
to nic....to nic nie znaczy....dzień tki cichy, śnieżny.
To takie moje słowa, co ciebie mi zabrały...
a może i przyniosły....dzień cichy dzisiaj, biały.
dzień dzisiaj taki biały i taki bardzo śnieżny
Powiedzieć ci nie mogę, jak mi ogromnie smutno:
ale ty pewno nie wiesz, co znaczy słowo "smutno".
Ach, pewno nie wiesz także, co znaczy żal bezbrzeżny:
to nic....to nic nie znaczy....dzień tki cichy, śnieżny.
To takie moje słowa, co ciebie mi zabrały...
a może i przyniosły....dzień cichy dzisiaj, biały.
Tuwim Julian A ja tak sobie wi...
A ja tak sobie wieczorem po ulicy chodzę,
Z podniesionym kołnierzem przy wytartym palcie
Ja wiem, ze nie masz celu mej codziennej drodze
Chyba, podeszwy zdzierać na szorstkim asfalcie.
Jak sobie naprzód idę młody i wspaniały
Jak wsadze do kieszeni twarde, suche pięście
To jakbym brzemię dźwigał, przewalam się cały:
We mnie się przewala me pijane szczęście
Z podniesionym kołnierzem przy wytartym palcie
Ja wiem, ze nie masz celu mej codziennej drodze
Chyba, podeszwy zdzierać na szorstkim asfalcie.
Jak sobie naprzód idę młody i wspaniały
Jak wsadze do kieszeni twarde, suche pięście
To jakbym brzemię dźwigał, przewalam się cały:
We mnie się przewala me pijane szczęście
Tuwim Julian Do Losu
Miłość mi dałeś, młodość górną,
Dar ładu i wysokie żądze.
I jeszcze na uciechę durniom,
Raczyłeś dać mi i pieniądze.
Płonącą kroplą obłąkania
W mózg szary mój sączyłeś tęczę.
Miraże wstają wśród mieszkania,
Palcami w stół na lutni dźwięczę.
I gdy poniosło, to już niesie,
Roztrącam dni i rwę na części,
I w zgiełku wieku, i w rwetesie
Ubrdało mi się jakieś szczęście:
Rytmowi przebieg chwil powierzać,
Apollinowym drżąc rozmysłem,
Surowo składać i odmierzać
Wysokim kunsztem słowa ścisłe.
I wtedy kształt żywego ciała
W nieład rozpadnie się plugawy,
Ta strofa, zwarta, zwięzła, cała,
Nieporuszona będzie stała
W zimnym, okrutnym blasku sławy.
Smutku! Uśmiechu! Melancholio!
W bęben żałobny bije gloria...
I smutnie brzmi: "Dum Capitolium ..."
I śmieszne jest: " Non omnis moriar"
Dar ładu i wysokie żądze.
I jeszcze na uciechę durniom,
Raczyłeś dać mi i pieniądze.
Płonącą kroplą obłąkania
W mózg szary mój sączyłeś tęczę.
Miraże wstają wśród mieszkania,
Palcami w stół na lutni dźwięczę.
I gdy poniosło, to już niesie,
Roztrącam dni i rwę na części,
I w zgiełku wieku, i w rwetesie
Ubrdało mi się jakieś szczęście:
Rytmowi przebieg chwil powierzać,
Apollinowym drżąc rozmysłem,
Surowo składać i odmierzać
Wysokim kunsztem słowa ścisłe.
I wtedy kształt żywego ciała
W nieład rozpadnie się plugawy,
Ta strofa, zwarta, zwięzła, cała,
Nieporuszona będzie stała
W zimnym, okrutnym blasku sławy.
Smutku! Uśmiechu! Melancholio!
W bęben żałobny bije gloria...
I smutnie brzmi: "Dum Capitolium ..."
I śmieszne jest: " Non omnis moriar"
Tuwim Julian Mna zbytnie a nie...
Zanadto się z damą cacka
Szarmancka brać literacka.
Szmatławce i szewaliery
Prawią jej same dusery.
Dochodzą już do pzresady
Te kąplemęty, lansady.
Te sętymęty, czułości
Przyprawić mogą o mdłości.
Mizdrzy się w gracji i szyku
Cicibey przy wersalczyku.
Dla byle kapryśnej idiotki
Madrygał ułoży słodki.
Dla paru od wiersza groszy
Płaszczy się mdleje z rozkoszy.
Wpadają w achy i ochy
Na widok pończochy pieszczochy.
Piszczą "sylwuple, żewupry!"
Bałwany i wiercikupry.
Na widok pyjamy damy
Piszczą te chamy reklamy.
Dlaczego chwycił szał cię,
Gdyś ujrzał kretynkę w aucie?
Czego się cieszysz, Mojsie,
że dziwka siedzi w rolls-roysie?
"Urocza Bebi Pipi
w yahcie na Missisipi".
"Zmysłowa Dudu Papa
Jej uśmiech, pies i kanapa".
"Feteryczna Elli Belli
Pije kawę w kąpieli".
Czego migdalisz się, chłopie,
że dziwka kawsko żłopie?
że w wannie niby? To o to
Tak się wygłupiasz idioto?
Sam lepiej idź do łaźni
I już się więcej nie błaźnij.
Szarmancka brać literacka.
Szmatławce i szewaliery
Prawią jej same dusery.
Dochodzą już do pzresady
Te kąplemęty, lansady.
Te sętymęty, czułości
Przyprawić mogą o mdłości.
Mizdrzy się w gracji i szyku
Cicibey przy wersalczyku.
Dla byle kapryśnej idiotki
Madrygał ułoży słodki.
Dla paru od wiersza groszy
Płaszczy się mdleje z rozkoszy.
Wpadają w achy i ochy
Na widok pończochy pieszczochy.
Piszczą "sylwuple, żewupry!"
Bałwany i wiercikupry.
Na widok pyjamy damy
Piszczą te chamy reklamy.
Dlaczego chwycił szał cię,
Gdyś ujrzał kretynkę w aucie?
Czego się cieszysz, Mojsie,
że dziwka siedzi w rolls-roysie?
"Urocza Bebi Pipi
w yahcie na Missisipi".
"Zmysłowa Dudu Papa
Jej uśmiech, pies i kanapa".
"Feteryczna Elli Belli
Pije kawę w kąpieli".
Czego migdalisz się, chłopie,
że dziwka kawsko żłopie?
że w wannie niby? To o to
Tak się wygłupiasz idioto?
Sam lepiej idź do łaźni
I już się więcej nie błaźnij.