
Julian
Tuwim
1970-01-01 - 1970-01-01
Sortuj według:
Tuwim Julian Melodia
Wczesna jesień - oto moja pora.
Siwy ranek - kolor mego wzroku.
Siedzę w miłej kawiarni jak w obłoku,
Mogłbym tak do wieczora.
Za oknami tyle pośpiechu,
Ale ja nie wiem i nie słyszę,
I zamilkły w jesiennym uśmiechu,
Zapatrzeniem dalekim się kołysze.
Tak najlepiej: siąść w cukierni rankiem
I patrzeć, jak ulica chodzi.
W takie ranki jest się kochankiem,
I smutniej człowiekowi, i młodziej.
Od miłosci, od czułych wspomnień
Dzień zacząłem senny i pusty.
Z twoich słów, nie pisanych do mnie
Wiersz układam uśmiechniętymi usty.
A to wszystko razem jest melodią,
I melodii chwile są rade.
Cudzoziemka w palcie kraciastym
Śpiewnie, ślicznie zamawia "szokolade".
Jaka wiotka, matowa kobieta!
Jak nas mało na świecie! Jak mało!
I jakimi perfumami zawiało!
I jaki poeta!...
Siwy ranek - kolor mego wzroku.
Siedzę w miłej kawiarni jak w obłoku,
Mogłbym tak do wieczora.
Za oknami tyle pośpiechu,
Ale ja nie wiem i nie słyszę,
I zamilkły w jesiennym uśmiechu,
Zapatrzeniem dalekim się kołysze.
Tak najlepiej: siąść w cukierni rankiem
I patrzeć, jak ulica chodzi.
W takie ranki jest się kochankiem,
I smutniej człowiekowi, i młodziej.
Od miłosci, od czułych wspomnień
Dzień zacząłem senny i pusty.
Z twoich słów, nie pisanych do mnie
Wiersz układam uśmiechniętymi usty.
A to wszystko razem jest melodią,
I melodii chwile są rade.
Cudzoziemka w palcie kraciastym
Śpiewnie, ślicznie zamawia "szokolade".
Jaka wiotka, matowa kobieta!
Jak nas mało na świecie! Jak mało!
I jakimi perfumami zawiało!
I jaki poeta!...
Tuwim Julian Zapach szczęści...
Wtedy paloną kawą pachniało w kredensie
A zimne, świeże mleko, jak lody, wanilią.
Kiedy się, mrużąc oczy, orzeszynę trzęsie,
Po gałęziach w olśnieniu pędzi liści milion.
żywiołem zachłyśnięty, zziajany w rozpędzie,
Ileś pokrzyw posiekał, ile traw stratował!
A kijem obtłukując szyszki i żołędzie
Ileżeś mil po drzewach małpio przecwałował!
I wszystko to w ognistej pamięci
dziś błyska.
Ciska się małe, szybkie, gorąco, daleko...
I szczęście pachnie kawą. I chłoniesz je z bliska.
A chłód w pokoju sączy waniliowe mleko.
"Rzecz czarnoleska" 1929
A zimne, świeże mleko, jak lody, wanilią.
Kiedy się, mrużąc oczy, orzeszynę trzęsie,
Po gałęziach w olśnieniu pędzi liści milion.
żywiołem zachłyśnięty, zziajany w rozpędzie,
Ileś pokrzyw posiekał, ile traw stratował!
A kijem obtłukując szyszki i żołędzie
Ileżeś mil po drzewach małpio przecwałował!
I wszystko to w ognistej pamięci
dziś błyska.
Ciska się małe, szybkie, gorąco, daleko...
I szczęście pachnie kawą. I chłoniesz je z bliska.
A chłód w pokoju sączy waniliowe mleko.
"Rzecz czarnoleska" 1929
Tuwim Julian Exegi monumentum....
Smutek mnie obrósł kamieniem
I trwam, wspaniale żałobny.
Kto ja jestem? Kamień nagrobny
Z wyrytym Twoim imieniem.
Tuwim Julian Milcząc
Zakochanemu tak szczęśliwie,
Tak nieszczęśliwie, jak ja umiem,
Najlepiej spędzić noc w zadumie.
Nad czym? Nad niczym. Ale tkliwie.
Między zachodem a jutrzenką
Wdać się w milczenie, jak w rozmowę,
I powtarzać w myśli Norwidowe:
"Nic od ciebie nie chcę, śliczna panienko"...
Tak nieszczęśliwie, jak ja umiem,
Najlepiej spędzić noc w zadumie.
Nad czym? Nad niczym. Ale tkliwie.
Między zachodem a jutrzenką
Wdać się w milczenie, jak w rozmowę,
I powtarzać w myśli Norwidowe:
"Nic od ciebie nie chcę, śliczna panienko"...