Stolat.pl

Krasiński Zygmunt

Zygmunt
Krasiński

1970-01-01 - 1970-01-01

Sortuj według:

Krasiński Zygmunt Do ideału

[do Delfiny Potockiej]


O życia ranku - o wiosen jutrzence,
Pod takim brzegiem i na takim morzu
Jam ciebie ujrzał w błękit przestworzu
I obwiódł ciebie w włoskich kwiatów wieńce.

I strach mnie chwytał, gdym ci rzucał róże,
A z nimi myśli, natchnienia i pieśni -
Gdym kładł me serce za stóp twych podnóże,
Jam drżał wśród szczęścia: czy się szczęście nie śni?

Tyś przy mnie była, a ja ciągle marzył,
że ty złudzeniem, co odleci wkrótce -
I westchnieniem przed tobąm się skarżył,
żeś anioł nikły na mej lotnej łódce. -

Bo w słońca blasku lśniła twoja postać,
Nie jak codzienne i trwałe postaci,
Lecz jak duch, który tu nie zdoła zostać,
Bo nie ma tutaj ni sióstr, ani braci.

I długo dziwną mamiony żałobą,
Chociaż przy tobie, jak się nie czuł z tobą:
Długo tęskniłem - gdzieś dalej - do ciebie -
Bom zawsze myślał, żeś ty tylko w niebie!

Na każdej fali i na każdej skale,
Na każdym miejscu i w każdej godzinie
Wieczniem powtarzał: "Ach, to szczęście minie...
Przepłynie anioł, jak płyną te fale.

I na tym morzu odejdzie ta mara,
I wśród tych wichrów pryśnie mi jej wiara
I śmierć - niestałość albo los zabierze
To, co dziś kocham i w co dzisiaj wierzę!"

Lecz ty zostałaś na łódce milcząca -
Nie wzięła ciebie w niebo nagle -
Dotąd w promieniach widomego słońca
Ty rudel trzymasz - ja rozpuszczam żagle
I tak płyniemy - na wieki - bez kńca!
więcej

Krasiński Zygmunt Hymn

Królowo Polski, Królowo Aniołów!
Ty, coś na świecie przebolała tyle,
Gdy Syn Twój zstąpił do ziemskich padołów,
Skróć umęczonej Polsce Twej - mąk chwile!
Królowo Polski, Królowo Aniołów,
Roztocz ponad nią tęczę Twej opieki,
Odwiąż jej ręce od katowskich kołów;
Bądź jej Aniołem, teraz i na wieki!

Królowo Pol-ski, Królowo Aniołów!
Lilio bez zmazy, Ty gwiazdo poranna,
Mieczem boleści siedmiokrotnie ranna,
Wiesz, co rozpaczy wrzący w sercu ołów,
Co krzyż l gwoździe, i rany, i ciernie,
Wiesz, co kiwi ziemskiej i łez ziemskich cieki
I jak konania ból boli bezmiernie -
Bądź nam Aniołem, teraz l na wieki!

Królowo Polski, Królowo Aniołów!
Lecz wiesz zarówno, jakim blaskiem płonie
Ukrzyżowany - wniebowzięt po zgonie:
Nie daj nas sieciom piekielnym na połów!
Nieśmiertelnymi na śmierć zbrojna leki,
Wykaż znów śmierci na nas, że jest niczem,
Wskrześ nas, o Pani, przed świata obliczem,
Bądź nam Aniołem, teraz l na wielki!

Królowo Polski, Królowo Aniołów!
Ten świat się rozpadł i rozdziera siebie,
Lecz żadna z jego rozerwanych połów
Już się nie modli, o Mario, do Ciebie!
My jedni tylko, paląc się na stosie,
Wciąż ślemy modły w Twój bezmiar daleki -
Poznasz, Królowo, poddanych po głosie;
Bądź mym Aniołem, teraz i na wieki!
więcej

Krasiński Zygmunt Jak anioł spadł...

Jak anioł spadły, leżący w piękności,
Lecz z kary Bożej popiołem na czole,
Italia drzemie wśród naddziadów kości,
A lud spodlony, w czarodziejskim kole
Mórz zwierciadlanych i sklepień światłości,
Tak proch pokuty leży na jej czole.
W kształtach już nie ma dawnej treści ducha
I rzymska hardość, i chrzesciańska skrucha,
Tą samą obie purpurą odziane,
Skonały obie - a kształty strzaskane,
Gdy słońce wschodzi z błękitnych mórz łona,
Szemrzą na brzegach westchnieniom Memnona
Skargę nieszczęścia, hymn dzikiej żałoby,
Co wyszedł z grobów i powraca w groby,
Bo mu serc dzielnych nie wtórują bicia
I w ziemi bogów - duch ludzki bez życia!
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

W Kampanii rzymskiej taki spokój wielki,
że człowiek każdy i że anioł wszelki,
Przechodząc, duma nad dniami przeszłości,
Tu żywych nie patrz - tu umarłych włości:
Pałace dumnych, w żółty piasek wryte,
Kościoły bogów, na szczątki rozbite,
Zielonym bluszczu całunem obwite!
Czas poćwiertował posągi cezarów,
Czas zmienił Forum na błotnisty parów,

Gdzie zaspy gruzów piętrzą sie warstwami,
Gdzie odkopane korynckie kolumny,
Jak duzze na wpół wychylone z trumny,
Sterczą wysmukłe nad Rzymu lochami
- - - - - - - - - - - - - - - - - - -
świątyń prochami.
więcej

Krasiński Zygmunt Ledwom cię pozna...

Ledwom cię poznał, już cię żegnać muszę.
A żegnam ciebie, jak gdybym przez wieki
żył z tobą razem i kochał twą duszę,
A teraz jechał w jakiś kraj daleki
I nie miał nigdy już obaczyć ciebie,
Chyba gdzieś-kiedyś-po śmierci-tam, w niebie!

Gdybym przynajmniej zostawiał cię żywą,
Nie strutą jadem, nie śpiącą w żałobie,
Jak senna Julia sama jedna w grobie -
Gdybym mógł marzyć, że będziesz szczęśliwą,
2e choć raz jeszcze oczyma czarncmi
Spojrzysz radośnie na błonia tej ziemi
I rzekniesz z cicha: "Świat ten piękny, Boże!" -
Płakałbym jeszcze, lecz mniej gorzko może.
A terae płaczę, choć suche me oko,
Płaczę łzą serca, co skryła głęboko,
Jak szloch dziecinny nie lśni u powieki,
Lecz serce pali i truje na wieki.
Nikt jej nic widzi, nikt jej nie obaczy,
Bóg tylko jeden wie, co ona znatezy,
Róg jeden tylko - bo On joden zdoła
Policzyć ciernie w wieńcu twego czoła.
Ja ich nie liczę - ja tylko je czuję,
Bom wziął je wszystkie w głębie mojej duszy,
Jak gdyby moje; każden z nich mi pruje
Serce kolcami i twoich katuszy
Odbite widmo tak stoi nade mną
W dzień każden biały i w każdą noc ciemną,
żem twoją całkiem okryty żałobą,
Przelał się w ciebie i przestał być sobą.

Temu, co czulę, nie szukał imienia!
Na co słowami kazić Świętość myśli?
Co nikt nie dozna i nikt nie okryśli,
To żyje we mnie wiecznością cierpienia^
Daj mi twą rękę w tej chwili rozstania -
Ta chwila nigdy już dla mnie nie minie,
Ten dzień w mej duszy nigdy nie upłynie,
Bo w świecie ducha nie ma pożegnania!...
więcej
Wykonanie: SI2.pl
Jak prawie wszystkie strony internetowe również i nasza korzysta z plików cookie. Zapoznaj się z regulaminem, aby dowiedzieć się więcej. Akceptuję