
Konstanty Ildefons
Gałczyński
1970-01-01 - 1970-01-01
Sortuj według:
Gałczyński Konstanty Ildefons Podróz do Arabii...
Pasowe wstążki bicza wiatr rozwiał przelotny
i niebo jest gwiazd pełne jak Afryka ptaków,
konie noga za nogą, koła jako-tako,
a woźnica pijany i bardzo samotny.
Kareta to muzyka, to pudło muzyki,
noc naokół karety to jest szczęścia dużo;
zaraz księżyc przeleci wielką srebrna burzą
i w rowach zakołują świetliki, ogniki.
Jada w karecie piękni, ramiona oparli
na poduszkach pachnących o, nocy jedyna!
Śpiewa szafir i droga, i każda godzinaŚ
A oni nic nie wiedzą, bo oni umarli.
i niebo jest gwiazd pełne jak Afryka ptaków,
konie noga za nogą, koła jako-tako,
a woźnica pijany i bardzo samotny.
Kareta to muzyka, to pudło muzyki,
noc naokół karety to jest szczęścia dużo;
zaraz księżyc przeleci wielką srebrna burzą
i w rowach zakołują świetliki, ogniki.
Jada w karecie piękni, ramiona oparli
na poduszkach pachnących o, nocy jedyna!
Śpiewa szafir i droga, i każda godzinaŚ
A oni nic nie wiedzą, bo oni umarli.
Gałczyński Konstanty Ildefons Palcem planety ob...
Palcem planety obracasz
tchem miliardowe gwichty
i twoja to sprawia praca,
że kołują złote jak nigdy.
Kwiaty posadzasz wesołe,
że pachnie w mym całym domie,
i różę, na róży pszczołę,
na pszczole słoneczny promień.
Gdy kończę pracę, to do mnie
przybliżasz się, niepojęta
i uczę się astronomii
na twardych gwiaździstych piętach;
i sen jak pył szafirowy,
na śpiące usta się sypie,
na skrytą pierś do połowy,
na włosy koloru skrzypiec.
tchem miliardowe gwichty
i twoja to sprawia praca,
że kołują złote jak nigdy.
Kwiaty posadzasz wesołe,
że pachnie w mym całym domie,
i różę, na róży pszczołę,
na pszczole słoneczny promień.
Gdy kończę pracę, to do mnie
przybliżasz się, niepojęta
i uczę się astronomii
na twardych gwiaździstych piętach;
i sen jak pył szafirowy,
na śpiące usta się sypie,
na skrytą pierś do połowy,
na włosy koloru skrzypiec.
Gałczyński Konstanty Ildefons Powoli otwierajmy...
Powoli otwierajmy bramę,
powoli idźmy po schodach,
wolno stąpajmy po korytarzu
do drzwi, do drzwi ostatecznych.
Bramę rok otwierajmy,
po schodach idźmy dwa lata,
a drzwi na swoje otwarcie
niech czekają całą wieczność.
Bo tam za tymi drzwiami,
całowana dwoma oknami,
stoi róża w wazonieŚ
powoli idźmy po schodach,
wolno stąpajmy po korytarzu
do drzwi, do drzwi ostatecznych.
Bramę rok otwierajmy,
po schodach idźmy dwa lata,
a drzwi na swoje otwarcie
niech czekają całą wieczność.
Bo tam za tymi drzwiami,
całowana dwoma oknami,
stoi róża w wazonieŚ
Gałczyński Konstanty Ildefons Piosenka
Moja mała bardzo lubi rosół,
moja smagła, moja smukła.
Gdy je rosół, to ja jestem wesół,
bo to szczęście, gdy jest rosół i bułka.
W oberży dla bezrobotnej inteligencji,
pod afiszem Ligi Morskiej i Rzecznej,
moja mała ma miejsce bezpieczne,
dużą łyżke trzyma w małej ręce.
Tam w szachy garają dwa biedne diabły -
śnieg, śnieg po Wilnie hula.
Kreślę na dłoni smukłej i smagłej
drogę dla bajki o Trzech Królach.
moja smagła, moja smukła.
Gdy je rosół, to ja jestem wesół,
bo to szczęście, gdy jest rosół i bułka.
W oberży dla bezrobotnej inteligencji,
pod afiszem Ligi Morskiej i Rzecznej,
moja mała ma miejsce bezpieczne,
dużą łyżke trzyma w małej ręce.
Tam w szachy garają dwa biedne diabły -
śnieg, śnieg po Wilnie hula.
Kreślę na dłoni smukłej i smagłej
drogę dla bajki o Trzech Królach.