
Felicjan
Faleński
1970-01-01 - 1970-01-01
Faleński Felicjan
Kwiat jaśminu
Szedł chłopiec z dziewczyną po ciepłym gdzieś lecie,
Rwąc kwiecie jaśminu, gdyż lubił to kwiecie.
Całował, a za nim dzieweczka też biała,
Co on pocałował, ona całowała.
I potem przysięgła przez najświętsze śluby
Całować na zawsze ten kwiat jemu luby.
A chłopiec, by w szczęściu nie zaszła mu zmiana,
Śmierć sobie co rychłą wyprosił u Pana.
że zaś chciał, by kwieciem odżył całowanem,
Zmarł w noc, i jaśminem odkwitnął nad ranem.
Oj! biadaż dziewczynie!... gorzko bo płakała!
Aż zbladła od łez tych twarzyczka jej biała...
Więc gdy jej pierś wzdętą ból tęskny rozżala,
Rwie kwiecie i ciśnie do ustek z korala.
A od tych płomiennych całunków dziewczyny
Omdlewa kwiat biały i staje się siny.
I słodko mu więdnąć, gdy listki przechyla,
Iż od tej rozkoszy umiera co chwila.
Bo w kwiat, bo w wybrany, co blask z wonią zmącą,
Spłynęła z ust chłopca dusza kochająca.
Bo łzy kochającej dziewczyny żałosnej
Były mu zmarłemu rosą wiecznej wiosny.
Rwąc kwiecie jaśminu, gdyż lubił to kwiecie.
Całował, a za nim dzieweczka też biała,
Co on pocałował, ona całowała.
I potem przysięgła przez najświętsze śluby
Całować na zawsze ten kwiat jemu luby.
A chłopiec, by w szczęściu nie zaszła mu zmiana,
Śmierć sobie co rychłą wyprosił u Pana.
że zaś chciał, by kwieciem odżył całowanem,
Zmarł w noc, i jaśminem odkwitnął nad ranem.
Oj! biadaż dziewczynie!... gorzko bo płakała!
Aż zbladła od łez tych twarzyczka jej biała...
Więc gdy jej pierś wzdętą ból tęskny rozżala,
Rwie kwiecie i ciśnie do ustek z korala.
A od tych płomiennych całunków dziewczyny
Omdlewa kwiat biały i staje się siny.
I słodko mu więdnąć, gdy listki przechyla,
Iż od tej rozkoszy umiera co chwila.
Bo w kwiat, bo w wybrany, co blask z wonią zmącą,
Spłynęła z ust chłopca dusza kochająca.
Bo łzy kochającej dziewczyny żałosnej
Były mu zmarłemu rosą wiecznej wiosny.