
Max
Jacob
1970-01-01 - 1970-01-01
Jacob Max
Wojna
Nocą peryferyjne bulwary są pełne śniegu;
bandyci są żołnierzami;
atakują mnie śmiechem i szablami,
odzierają mnie: uciekam,
aby wpaść w inną matnię.
Czy to dziedziniec koszar czy podwórze oberży?
Ile tu szabel! Ilu konnych z dzidami!
Śnieg! Nakłuwają mnie strzykawką:
to trucizna, która ma mnie zabić:
trupia główka okryta krepą gryzie mnie
w palec.
Mgliste latarnie rzucają na śnieg martwe światło.
bandyci są żołnierzami;
atakują mnie śmiechem i szablami,
odzierają mnie: uciekam,
aby wpaść w inną matnię.
Czy to dziedziniec koszar czy podwórze oberży?
Ile tu szabel! Ilu konnych z dzidami!
Śnieg! Nakłuwają mnie strzykawką:
to trucizna, która ma mnie zabić:
trupia główka okryta krepą gryzie mnie
w palec.
Mgliste latarnie rzucają na śnieg martwe światło.