
Franciszek Dionizy
Kniaźnin
1970-01-01 - 1970-01-01
Kniaźnin Franciszek Dionizy
Na śmierć J[ana] Dekierta prezydenta Warszawy
Po swoim ojcu, po swym przyjacielu
Dobrego ludu szlochają gromady.
Wiele łez płynie, gdzie porzucił wielu
Mąż pełen ducha, mąż rady.
Cnotliwy Janie! z płaczącymi wezyrze
I moja tkliwość łzy tobie wylała;
Muza to czuje i brząknąć na lirze
Twojej pamięci kazała.
Poszedł zajaśnieć, gdzie zawsze dzień świeci,
I co nas czeka, z Tego twarzy dociec,
Co patrzy z niebios na swe równo dzieci
Sam wszystkich i pan, i ociec.
Powagi światła i roztropnej cnoty
Zostawił przykład naczelnikom ludzi:
Jak skromnym ruchem kierować obroty,
Gdzie czucia ślepe żal budzi.
Cdi innym ptakom po gruzach ogromu,
Gdzie tylko sępy pasą się ich zgrają?
Ochocza praca i pokój w tym domu,
Gdzie matkę wszyscy kochają.
Moc tego ciała jakże się poruszy,
Którego w więzach i ręce, i nogi,
A władza zmysłów nie daje czuć duszy,
że szuka przyczyn ból srogi?
Przebóg! co widzę? płaskie morza cisze
W harde ku niebom wspięły się bałwany:
Zatrzęsły ziemią i w zuchwałej pysze
Wierzch rozsadzają wolkany.
Rządzie! pamiętaj, że jak nasze lata,
Tak obyczaje, tak mienią się wieki;
że tego twoja nie obejdzie strata,
Kto nie zna twojej opieki.
Dobrego ludu szlochają gromady.
Wiele łez płynie, gdzie porzucił wielu
Mąż pełen ducha, mąż rady.
Cnotliwy Janie! z płaczącymi wezyrze
I moja tkliwość łzy tobie wylała;
Muza to czuje i brząknąć na lirze
Twojej pamięci kazała.
Poszedł zajaśnieć, gdzie zawsze dzień świeci,
I co nas czeka, z Tego twarzy dociec,
Co patrzy z niebios na swe równo dzieci
Sam wszystkich i pan, i ociec.
Powagi światła i roztropnej cnoty
Zostawił przykład naczelnikom ludzi:
Jak skromnym ruchem kierować obroty,
Gdzie czucia ślepe żal budzi.
Cdi innym ptakom po gruzach ogromu,
Gdzie tylko sępy pasą się ich zgrają?
Ochocza praca i pokój w tym domu,
Gdzie matkę wszyscy kochają.
Moc tego ciała jakże się poruszy,
Którego w więzach i ręce, i nogi,
A władza zmysłów nie daje czuć duszy,
że szuka przyczyn ból srogi?
Przebóg! co widzę? płaskie morza cisze
W harde ku niebom wspięły się bałwany:
Zatrzęsły ziemią i w zuchwałej pysze
Wierzch rozsadzają wolkany.
Rządzie! pamiętaj, że jak nasze lata,
Tak obyczaje, tak mienią się wieki;
że tego twoja nie obejdzie strata,
Kto nie zna twojej opieki.