
Franciszek Dionizy
Kniaźnin
1970-01-01 - 1970-01-01
Kniaźnin Franciszek Dionizy
Z Anakreonta
Witym z krasnego jacyntu pręcikiem
Coraz mię drobny Kupidynek śmigał,
Bym, już zostawszy jego zwolennikiem,
żywo się dźwigał.
Lecz kiedy chyżo przez doliny biegnę,
Przez piaski, góry, zarosić i głogi,
Wtem lecącego, ani się postrzegne,
Ujadł waż srogi.
Krew się natychmiast dobywając pluszcze.
Do samych nozdrzy serce podskakiwai
Ledwo w tym razie ducha nic wypuszczę,
Tak jad przeszywa.
Aż tu bożeczek z mojej kontent zguby,
Oboim skrzydłem bijać mię po głowie:
"Nie umiesz kochać, uczże się, mój luby!"
Z uśmiechem powie.
Coraz mię drobny Kupidynek śmigał,
Bym, już zostawszy jego zwolennikiem,
żywo się dźwigał.
Lecz kiedy chyżo przez doliny biegnę,
Przez piaski, góry, zarosić i głogi,
Wtem lecącego, ani się postrzegne,
Ujadł waż srogi.
Krew się natychmiast dobywając pluszcze.
Do samych nozdrzy serce podskakiwai
Ledwo w tym razie ducha nic wypuszczę,
Tak jad przeszywa.
Aż tu bożeczek z mojej kontent zguby,
Oboim skrzydłem bijać mię po głowie:
"Nie umiesz kochać, uczże się, mój luby!"
Z uśmiechem powie.