
Franciszek Dionizy
Kniaźnin
1970-01-01 - 1970-01-01
Kniaźnin Franciszek Dionizy
Złoto grunt
Gładka Halinko! coś słychać u ludzi,
że ci dłoń chciwą wabne złotko łudzi!
Chlubna zaś postać bez datnej korzyści
Nic twa nie ziści?
Niechaj świat plecie, żyjem wszyscy złotem.
Na tym są troski z frasownym kłopotem.
Gospodarz skrzętny i ekonom sprawny
Tym-ci to sławny.
Dla lichej zysku i bogactw nadzieje
Flis, porząc nurty, swe rozpina reje:
żołnierz, by krwawym pożywił się łupem,
Gotów lec trupem.
A gdy Mars uśnie w łągodnym pokoju,
Pracuje rolnik w całodziennym znoju,
By ziarno ebrał i co zyskał na tem
Wozem i batem.
Cóż my o pańskich bez wymiaru żądzach,
Cóż o duchownych rzekniemy pieniądzach
Wszystkim rozpycha to z intrat, to z stuły
Dochód szkatuły.
Twardy mur szwajca złota zrobił słabem.
Och! gdyby nie z tym posunął się wabem,
Czyżby i Jowisz wśrzód łajniczej zgrai
Wszedł do Danai.
Acz to pogardza drugi tą mamoną,
Przykrywszy grubą swe oczy zasłoną,
Chuć jednak nagli, cnota sobie cnotą,
A złotem złoto.
Mignij no tylko przed oczami z bliska
Tm to chciwego powabem igrzyska;
Poleci w zawód Pachomi z Onufrem
Za złotym kufrem.
Złotem zwycięstwo i pokój wódz niesie,
złotej i Temis kryje prawa kiesie.
Złoto, ach złoto, myśli,serca, chęci
Ku tobie znęci.
Złoto cześć, sławę i rozum i względy,
Złoto prym daje, godność, dank, urzędy
A któż więc głupi, gdy tak złoto łechce,
Iść za nim nie chce?
Z blaskiem urody, póki służą lata,
Każdy do siebie zysk żądany zmiata;
Te kiedy znikną, wtenczs złoto za nie
Ponętą stanie.
Cżtedy za dziw,że za tym pochopoem
Idzie Halinka zwykłym ludzi tropem?
Co dzisiaj bierze, jutro dawać będzie,
Gdy krasa siędzie.
że ci dłoń chciwą wabne złotko łudzi!
Chlubna zaś postać bez datnej korzyści
Nic twa nie ziści?
Niechaj świat plecie, żyjem wszyscy złotem.
Na tym są troski z frasownym kłopotem.
Gospodarz skrzętny i ekonom sprawny
Tym-ci to sławny.
Dla lichej zysku i bogactw nadzieje
Flis, porząc nurty, swe rozpina reje:
żołnierz, by krwawym pożywił się łupem,
Gotów lec trupem.
A gdy Mars uśnie w łągodnym pokoju,
Pracuje rolnik w całodziennym znoju,
By ziarno ebrał i co zyskał na tem
Wozem i batem.
Cóż my o pańskich bez wymiaru żądzach,
Cóż o duchownych rzekniemy pieniądzach
Wszystkim rozpycha to z intrat, to z stuły
Dochód szkatuły.
Twardy mur szwajca złota zrobił słabem.
Och! gdyby nie z tym posunął się wabem,
Czyżby i Jowisz wśrzód łajniczej zgrai
Wszedł do Danai.
Acz to pogardza drugi tą mamoną,
Przykrywszy grubą swe oczy zasłoną,
Chuć jednak nagli, cnota sobie cnotą,
A złotem złoto.
Mignij no tylko przed oczami z bliska
Tm to chciwego powabem igrzyska;
Poleci w zawód Pachomi z Onufrem
Za złotym kufrem.
Złotem zwycięstwo i pokój wódz niesie,
złotej i Temis kryje prawa kiesie.
Złoto, ach złoto, myśli,serca, chęci
Ku tobie znęci.
Złoto cześć, sławę i rozum i względy,
Złoto prym daje, godność, dank, urzędy
A któż więc głupi, gdy tak złoto łechce,
Iść za nim nie chce?
Z blaskiem urody, póki służą lata,
Każdy do siebie zysk żądany zmiata;
Te kiedy znikną, wtenczs złoto za nie
Ponętą stanie.
Cżtedy za dziw,że za tym pochopoem
Idzie Halinka zwykłym ludzi tropem?
Co dzisiaj bierze, jutro dawać będzie,
Gdy krasa siędzie.