Wiersze znanych
Sortuj według:
Asnyk Adam Sonet II
Pierwsze uczucia, to kwiaty wiosenne,
Co się swą własną upijają wonią,
Przed żywszym blaskiem jeszcze w cień się chronią
I wierzą jeszcze w swe trwanie niezmienne.
Po nich, ach! inne stubarwne, płomienne,
Znów zakwitają i za słońcem gonią;
Wiedzą, że zwiędną - więc czasu nie trwonią
I gaszą tylko pragnienia codziene.
A później znowu wspomnień astry blade
Wschodzą samotne na schyłku jesieni
I chcą trwać tylko, i walczą z ulewą,
Widząc wokoło martwość i zagładę -
A w końcu jeden cyprys się zieleni,
Ponure, smutne rezygnacji drzewo.
Co się swą własną upijają wonią,
Przed żywszym blaskiem jeszcze w cień się chronią
I wierzą jeszcze w swe trwanie niezmienne.
Po nich, ach! inne stubarwne, płomienne,
Znów zakwitają i za słońcem gonią;
Wiedzą, że zwiędną - więc czasu nie trwonią
I gaszą tylko pragnienia codziene.
A później znowu wspomnień astry blade
Wschodzą samotne na schyłku jesieni
I chcą trwać tylko, i walczą z ulewą,
Widząc wokoło martwość i zagładę -
A w końcu jeden cyprys się zieleni,
Ponure, smutne rezygnacji drzewo.
Asnyk Adam Ta łza
Ta łza, co z oczu twoich spływa,
Jak ogień pali moją duszę,
I wciąż mnie dręczy myśl straszliwa,
że cię w nieszczęściu rzucić muszę.
że cię zostawię tak znękaną,
I nic z win przeszłych nie odrobię --
Ta myśl jest wieczną serca raną,
I ścigać będzie jeszcze w grobie.
Myślałem, że nim rzucę ziemię,
Tych nieszczęść szala się przeważy,
że z ramion ciężkie spadnie brzemię,
I ujrzę radość na twej twarzy.
Lecz, gdy los na to nie dozwoli,
Po cierniach w górę wciąż się wspinaj,
A choć winienem twej niedoli,
Miłości mojej nie przeklinaj!
Jak ogień pali moją duszę,
I wciąż mnie dręczy myśl straszliwa,
że cię w nieszczęściu rzucić muszę.
że cię zostawię tak znękaną,
I nic z win przeszłych nie odrobię --
Ta myśl jest wieczną serca raną,
I ścigać będzie jeszcze w grobie.
Myślałem, że nim rzucę ziemię,
Tych nieszczęść szala się przeważy,
że z ramion ciężkie spadnie brzemię,
I ujrzę radość na twej twarzy.
Lecz, gdy los na to nie dozwoli,
Po cierniach w górę wciąż się wspinaj,
A choć winienem twej niedoli,
Miłości mojej nie przeklinaj!
Asnyk Adam Jedni i drudzy
Są jedni, którzy wiecznie za czymś gonią,
Za jakąś marą szczęścia nadpowietrzną,
W próżnej gonitwie siły swoje trwonią,
Lecz żyją walką serdeczną.
I całą kolej złudzeń i zawodów
Przechodzą razem z rozkoszą i trwogą,
I wszystkie kwiaty zrywają z ogrodów,
I depczą pod swoją nogą.
Są inni, którzy płyną bez oporu
Na fali życia unoszeni w ciemność,
Niby spokojni i zimni z pozoru,
Bo widzą walki daremność.
Zrzekli się cierpień i szczęścia się zrzekli,
Zgadując zdradę w każdym losu darze,
Przed swoim sercem jednak nie uciekli,
I własne serce ich karze!
Gdy się potkają gdzie w ostatniej chwili
Jedni i drudzy przy otwartym grobie,
żałują, czemu inaczej nie żyli,
Wzajemnie zazdroszczą sobie.
Za jakąś marą szczęścia nadpowietrzną,
W próżnej gonitwie siły swoje trwonią,
Lecz żyją walką serdeczną.
I całą kolej złudzeń i zawodów
Przechodzą razem z rozkoszą i trwogą,
I wszystkie kwiaty zrywają z ogrodów,
I depczą pod swoją nogą.
Są inni, którzy płyną bez oporu
Na fali życia unoszeni w ciemność,
Niby spokojni i zimni z pozoru,
Bo widzą walki daremność.
Zrzekli się cierpień i szczęścia się zrzekli,
Zgadując zdradę w każdym losu darze,
Przed swoim sercem jednak nie uciekli,
I własne serce ich karze!
Gdy się potkają gdzie w ostatniej chwili
Jedni i drudzy przy otwartym grobie,
żałują, czemu inaczej nie żyli,
Wzajemnie zazdroszczą sobie.
Asnyk Adam Szczęśliwe ludy
Szczęśliwe ludy, gdy im w górze świeci
Wolnej ojczyzny widoma potęga,
Co darząc blaskiem najuboższe dzieci,
W podziemia nędzy i boleści sięga.
Szczęśliwe kraje, gdzie pokoleń praca
Nie idzie w niwecz wśród gromów i burzy,
Lecz gdzie czyn wszelki ojczyznę wzbogaca
I gdzie myśl każda jej tryumfom służy.
Szczęśliwe ludy i szczęśliwe kraje,
Gdzie geniusz wodza, bohatera męstwo
I żywot, który w ofierze oddaje,
Wielkim ideom zapewnia zwycięstwo.
Tam nawet nędzarz, którego w proch zetrze
Zawziętość losu, głowę wznosi śmiało,
Gdyż w pierś wciągając rodzinne powietrze,
Oddycha szczęściem narodu i chwałą.
Tam są szczęśliwi, co w niedoli mogą
Śnić, że ich dzieciom losy się uśmiechną,
I ze spokojem patrzeć w przyszłość błogą,
I o pomyślność oprzeć się powszechną.
Wolnej ojczyzny widoma potęga,
Co darząc blaskiem najuboższe dzieci,
W podziemia nędzy i boleści sięga.
Szczęśliwe kraje, gdzie pokoleń praca
Nie idzie w niwecz wśród gromów i burzy,
Lecz gdzie czyn wszelki ojczyznę wzbogaca
I gdzie myśl każda jej tryumfom służy.
Szczęśliwe ludy i szczęśliwe kraje,
Gdzie geniusz wodza, bohatera męstwo
I żywot, który w ofierze oddaje,
Wielkim ideom zapewnia zwycięstwo.
Tam nawet nędzarz, którego w proch zetrze
Zawziętość losu, głowę wznosi śmiało,
Gdyż w pierś wciągając rodzinne powietrze,
Oddycha szczęściem narodu i chwałą.
Tam są szczęśliwi, co w niedoli mogą
Śnić, że ich dzieciom losy się uśmiechną,
I ze spokojem patrzeć w przyszłość błogą,
I o pomyślność oprzeć się powszechną.