Stolat.pl

Wiersze znanych

Sortuj według:

Asnyk Adam Nad przepaścią

Z przepaści ciemne widmo wstało...
I na urwisku stromem
Wędrowca w drodze zatrzymało
Bezkształtnym swym ogromem.

Przyszło go trwożyć groźną mocą,
Co ludzkie serca gnębi -
Unicestwienia głuchą nocą -
Próżnią bezdennej głębi.

I zasłoniwszy błękit, rzecze:
\"Nic ciebie nie ocali,
Z tego rozdroża, o człowiecze,
Już nie ma wyjścia dalej!

Próżno na przekór twardym losom
Zmierzałeś wciąż do szczytu
I próżno chciałeś kraść niebiosom
Zagadkę swego bytu.

Szalona pycha ciebie zwiodła -
Myślałeś, że bez końca
Będziesz nieść w górę ludzkie godła,
Do prawdy zdążać słońca.

Wiedz, że nie może nikt bezkarnie
W bezdenną ton spozierać...
I musisz wszystkie przejść męczarnie,
I zwątpić... i umierać...

To światło, z którym dumnie kroczysz,
Na to ci tylko służy,
Byś ujrzał przepaść, gdzie się stoczysz
Na końcu swej podróży.

Tym światłem mar uroczych roje
Spłoszyłeś na swej drodze -
Uniosły z sobą szczęście twoje...
A za to ja przy - chodzę.

Na miejsce jasnej ich gromady
Co pierzchła już skrzydlata...
Przybywam jako cień zagłady
I wiecznej nędzy świata...

A człowiek na to: \"Marny cieniu,
Coś postać wziął olbrzyma,
Idę ku swemu przeznaczeniu
I nic mnie nie zatrzyma.

Do góry, naprzód, wciąż przez wieki
Z tym światłem, co mi dano
Muszę w przyszłości kraj daleki
Za jutrznią biec różaną.

Muszę zdobywać krok za krokiem,
Zdążając wiecznie za nią,
Na stromych ścieżkach walczyć z mrokiem
I chwiać się nad otchłanią.

Niejedne widma przychodziły,
By wieść mnie na bezdroże,
Niejeden sen mnie wabił miły
Na kwiatów miękkie łoże.

Spędziłem wszystkie mary piękne,
By prościej iść do celu -
I ciebie teraz się nie zlęknę,
Posępny kusicielu.

I ty ustąpić musisz z drogi -
Zwodnicza twa potęga!
Ponad nicestwa ciemne progi
Duch ludzki wyżej sięga!\"
więcej

Asnyk Adam Gałązka jaśmin...

Tam, pod niebem południa palącem,
Szło ich dwoje po mirtów alei,
Słów namiętnych rzucając tysiącem;
Lecz nie było tam słowa nadziei.
Pożegnanie ostatnie na wieki...
To trwa długo... I wstał księżyc blady,
A westchnienia powtarzał daleki
Szum płaczącej kaskady.

Obcy młodzian opuszczał dziewczynę,
Co jak powój w jego serce wrosła,
I porzucał słoneczną krainę,
Lecąc na śmierć, gdzie rozpacz go niosła.
Więc targając serdeczne ogniwa,
Czuł, że serce z swej piersi wydziera
I że młodość ta jasna, szczęśliwa,
W jej uścisku umiera.

Biedne dziewczę zrozumieć nie zdoła,
że jest wyższa nad miłość potęga,
że głos smutny, głos grobów anioła,
W jej objęciach go jeszcze dosięga -
Więc się skarży jak dziecię pieszczone:
- \"O niedobry, jak mnie możesz smucić!
Twoje słowa mnie ranią szalone,
Nie mów, że chcesz mnie rzucić!

Cóż mieć możesz na ziemi droższego
Nad mą miłość?... Gdy ta cię nie wstrzyma
Idź...\" Tu głosu zabrakło drżącego,
I spojrzała smutnymi oczyma:
- \"Patrz, me serce omdlewa mi w łonie,
Łez mi braknie i w oczach mi ciemno...
Masz tam ginąć gdzie w dalekiej stronie,
To umrzyj razem ze mną!

Tak, o dobrze! Nie będę po tobie
Więcej płakać ni gorzko się smucić,
Ale razem w jednym spocznie m grobie,
I nie będziesz już mnie mógł porzucić;
Wieczność całą prześnimy tak błogo,
I przebaczy nam Bóg miłosierny!...
Ja prócz ciebie nie mam tu nikogo,
A ty idziesz, niewierny!?

Nie chcesz umrzeć i nie chcesz żyć razem?.
Idź szczęśliwy! Twa kochanka biedna
Przed cudownej Madonny obrazem
Szczęście tobie u Boga wyjedna.
Teraz jeszcze mej prośbie serdecznej
Uczyń zadość, bo cierpię ogromnie,
Gdy pomyślę, że w rozłące wiecznej
Możesz zapomnieć o mnie.

Tyś tak lubił wonny kwiat jaśminu,
Ja go odtąd na mym sercu noszę...\"
I odpięła chusteczkę z muślinu,
Mówiąc dalej: \"Weź gałązkę, proszę,
A ta druga na sercu zostanie;
Mówić będzie o tobie, jedyny!
Gdy nie przyjdziesz na moje wołanie -
Łzą się zroszą jaśminy...\"

I oparta na jego ramieniu,
Wpółzemdlona, kwiaty do ust ciśnie;
I tak stoją oboje w płomieniu,
I ust dwoje na kwiatach zawiśnie -
Aż nareszcie wydarł się z objęcia
I rzekł do niej: - \"O żegnaj mi droga!
Gdy mię twoje nie zbawią zaklęcia -
Spotkamy się u Boga!

Ja nie mogę pozostać przy tobie,
Choć twój jestem na wieki, dziewczyno!
Bo mnie duchy wzywają w żałobie,
Bym szedł z tymi, co mamie dziś giną.
Słyszę okrzyk z krwawego zagonu,
Słyszę matkę wołającą: Synu!
Lecz zachowam, zachowam do zgonu
Tę gałązkę jaśminu...\"
więcej

Asnyk Adam Ból zasnął

Ból zasnął we mnie już z cicha,
Jak dziecię krzykiem zmęczone;
Łzy na dno duszy kielicha
Spływają niepostrzeżone.

Wszystkie żywota gorycze
Zamknąłem w sercu jak w grobie;
Niech drzemią w nim tajemnicze.
Nie mówiąc światu o sobie.

Lecz jeszcze męczarnia cudza
Łzę wydobywa spod powiek,
Do gorzkiej myśli pobudza
Przybity rozpaczą człowiek.

Jęk, który w ciemnościach słyszę,
Paląca nędzarzów skarga,
Jeszcze przerywa mi ciszę
I żalem pierś moją targa.

A nie tych żal mi najbardziej,
Co cierpią niezasłużenie:
Ci, jako rycerze twardzi,
Znieść mogą każde cierpienie:

Ci, chociaż los ich przygniata,
Chociaż nieszczęścia dłoń kruszy,
Mają współczucie od świata
I spokój własnej swej duszy.

Lecz żal mi tych, którym cięży
Poczucie spełnionej winy,
Co w sercu noszą kłąb węży
I cierpią z własnej przyczyny.

Takiej boleści posępnej
Najsilniej wstrząsa mną echo...
Gdyż w mrok ich duszy występnej
Nie można zstąpić z pociechą.
więcej

Asnyk Adam Różowa chwilka

Pięknym jest ten gaj,
Piękną jezior toń,
Pięknym świeży maj,
Co roznosi woń.

Piękny jasny dzień,
Co blask złoty śle,
Pięknym nocy cień
Na błękitów tle.

Piękny cały świat,
Piękny wzdłuż i wszerz,
Piękny każdy kwiat,
Każdy ptak i zwierz.

Piękny słońca wschód
I rumieniec zórz
Świat, jak jeden cud,
Piękny wszerz i wzdłuż.

Szczęście, rozkosz tu,
Szczęście, rozkosz tam;

Piersiom braknie tchu
Czerpać zachwyt sam.

Rozkosz płynie w dal,
Rozkosz płynie w krąg;
Płynie z szumem fal,
Płynie z wonią łąk,

Płynie z dolin, z gór,
Z lasów, wsi i miast,
Z błękitów i chmur,
Ze słońca i gwiazd.

Słodko szumi las,
Słodką nuci pieśń,
Słodko patrzy głaz
Przez jedwabną pleśń.

Drzewa szczęściem drżą,
Drży ich każdy liść;
Drzewa tańczyć chcą,
Chcą powstać i iść.

Zatacza się buk
I cieszy się w głos,
Brzozy aż do nóg
Rozpuszczają włos;

Nawet stary dąb
Przystrojony w bluszcz
Chce się sunąć w głąb
Swawolących puszcz.

Ptaszki nucą tu,
Ptaszki nucą tam;
Brak mi w piersiach tchu,
Śpiew ich w sercu mam.

Słychać spoza drzew
W jaśminie i bzie,
Słychać ciągle śpiew:
Ona kocha cię.

Kocha - pluszcze staw,
Kocha - szemrze zdrój,
Kocha - brzęczy z traw
Złotych muszek rój.

Kocha - słówkiem tem
Ziemia wkoło brzmi,
Kocha - wiem już, wiem!
Sama rzekła mi.

Muszę wierzyć jej,
Bo mi rzekła: Wierz!
Słońce, ty się śmiej,
Ziemio, ty się ciesz!
Róży imię ma,
Różą jest jej twarz;
Kiedy rączkę da,
Różę w sercu masz.

Nie wiem, jak się stał
Cud niebieski ten;
Jednak to nie szał,
Prawda to - nie sen!

Kocham - rzekła w głos
Płonąc jako świt;
Z ócz jej krople ros
Biegły gasić wstyd.

Kocham - szepnie znów,
A tuż za nią w ślad
Oddźwiękiem tych słów
Zabrzmi cały świat:

Kocham - śpiewa bór,
Kocham - woła głaz,
Kocham - echo gór
Odpowiada wraz.

Kocham - słówko to
Śle tysiące brzmień
I tęczową mgłą
Barwi jasny dzień.
W słońca blasku drży
Lecąc w światów toń,
Dźwięczy, lśni się, skrzy
I roznosi woń.

Na błękitów tle
Płonie ogniem zórz
I w powietrze śle
Słodki zapach róż.

I zakwita wschód
Jak różowy kwiat
Świat jak jeden cud,
Piękny boski świat!
więcej
Wykonanie: SI2.pl
Jak prawie wszystkie strony internetowe również i nasza korzysta z plików cookie. Zapoznaj się z regulaminem, aby dowiedzieć się więcej. Akceptuję