Wiersze znanych
Sortuj według:
Kochanowski Jan Z Anakreonta (I)
Ja chcę śpiewać krwawe boje,
Łuki, strzały, miecze, zbroje;
Moja lutnia - Kupidyna,
Pięknej Afrodyty syna.
Jużem był porwał bardony
I nawiązał nowe strony;
Jużem śpiewał Meryjona
I prędkiego Sarpedona.
Lutnia swym zwyczajom g'woli
O miłości śpiewać woli.
Bóg was żegnaj, krwawe boje,
Nie lubią was strony moje.
Łuki, strzały, miecze, zbroje;
Moja lutnia - Kupidyna,
Pięknej Afrodyty syna.
Jużem był porwał bardony
I nawiązał nowe strony;
Jużem śpiewał Meryjona
I prędkiego Sarpedona.
Lutnia swym zwyczajom g'woli
O miłości śpiewać woli.
Bóg was żegnaj, krwawe boje,
Nie lubią was strony moje.
Kochanowski Jan O Hannie
Serce mi zbiegło, a nie wiem inaczej,
Jedno do Hanny, tam bywa naraczej.
Tom był zakazał, by nie przyjmowała
W dom tego zbiega, owszem, wypychała.
Pójdę go szukać, lecz się i sam boję
Tam zostać. Wenus, powiedz radę swoję
Jedno do Hanny, tam bywa naraczej.
Tom był zakazał, by nie przyjmowała
W dom tego zbiega, owszem, wypychała.
Pójdę go szukać, lecz się i sam boję
Tam zostać. Wenus, powiedz radę swoję
Kochanowski Jan Na hardego
Nie chcę w tej mierze głowy psować sobie,
Bych sie, mój panie, miał podobać tobie:
Widzę, żeś hardy - mnie też na tym mało,
Kiedy się tobie tak upodobało
Bych sie, mój panie, miał podobać tobie:
Widzę, żeś hardy - mnie też na tym mało,
Kiedy się tobie tak upodobało
Kochanowski Jan Na starą
Teraz by ze mną zygrywać się chciała,
Kiedyś, niebogo, sobie podstarzała.
Daj pokój, prze Bóg! Sama baczysz snadnie,
że nic po cierniu, kiedy róża spadnie.
Kiedyś, niebogo, sobie podstarzała.
Daj pokój, prze Bóg! Sama baczysz snadnie,
że nic po cierniu, kiedy róża spadnie.