Wiersze znanych
Sortuj według:
Zawistowska Kazimiera J. B.
Z polskich kłosów wiatr zebrał ów wszystek, pył złoty,
Co świeci skier blaskami w warkoczy Twych wianku.
Z polskich łanów w Twą duszę wiatr zwiał o poranku
Wszystką nieba słoneczność i wszystkie tęsknoty.
Więc dusza ci się w dziwne powiichrzyła loty
I ze swych prostych, a polnych, zbłąkawszy się szlaków,
Leci czasem samotna, na kształt rannych ptaków,
Nie wiedząc, gdzie tułacze rozpiąć swe namioty!
Leci w dziwną krainę, a raczej w cmentarze -
Lecz tam żywym przystępu bronią duchów straże,
A kto wchodzi, ten w progu złotą młodość grzebie,
By potem zmartwychwstawszy po wielkim pogrzebie,
Z pielgrzymich swych sandałów pył otrząsnąć ziemi -
I gonić wizje złote skrzydły słonecznemi.
Co świeci skier blaskami w warkoczy Twych wianku.
Z polskich łanów w Twą duszę wiatr zwiał o poranku
Wszystką nieba słoneczność i wszystkie tęsknoty.
Więc dusza ci się w dziwne powiichrzyła loty
I ze swych prostych, a polnych, zbłąkawszy się szlaków,
Leci czasem samotna, na kształt rannych ptaków,
Nie wiedząc, gdzie tułacze rozpiąć swe namioty!
Leci w dziwną krainę, a raczej w cmentarze -
Lecz tam żywym przystępu bronią duchów straże,
A kto wchodzi, ten w progu złotą młodość grzebie,
By potem zmartwychwstawszy po wielkim pogrzebie,
Z pielgrzymich swych sandałów pył otrząsnąć ziemi -
I gonić wizje złote skrzydły słonecznemi.
Zawistowska Kazimiera Jesienią
Jak gwiazdy spadłe na czarne zagony
Jaśnieją sterty pszenne i żytniane,
A czoła w mleczną owinął im pianę
Pajęczych przędziw łańcuch wysrebrzony.
Z ognisk pastuszych bije blask czerwony,
Złocą się iskry przez dymy przesiane
I słychać głosy tęskne, rozśpiewane,
Rusińskich dumek rozełkane tony.
I cisza znowu. Chłopskie wierzby siwe
Opadłym liściem mącą wodę w stawie.
Słychac ciągnące odlotne żurawie,
Białe przędziwa gdzieś lecą przez niwę,
Białe przędziwa płyną... wiatr je mota
I płynie z stepów bezdenna tęsknota!
Jaśnieją sterty pszenne i żytniane,
A czoła w mleczną owinął im pianę
Pajęczych przędziw łańcuch wysrebrzony.
Z ognisk pastuszych bije blask czerwony,
Złocą się iskry przez dymy przesiane
I słychać głosy tęskne, rozśpiewane,
Rusińskich dumek rozełkane tony.
I cisza znowu. Chłopskie wierzby siwe
Opadłym liściem mącą wodę w stawie.
Słychac ciągnące odlotne żurawie,
Białe przędziwa gdzieś lecą przez niwę,
Białe przędziwa płyną... wiatr je mota
I płynie z stepów bezdenna tęsknota!
Zawistowska Kazimiera Jesienną nocą
O, przyjdź ty do mnie - bom dziwnie samotna.
Noc się nade mną rozełkaia słotna,
I dziwnie jestem w tej nocy samotna.,.
Strugami deszczu mży mgielna szaruga.
Noc pełna cieni, wystygła i długa,
Przedzgonnych psalmów snując hymn pokutny,
Łka w strunach deszczu w rytm niezmiernie smutny,
W mgłach odrętwiałych łka swój hymn pokutny.
I jak wid śmierci leci mi nad głową
Ta noc rozgrana ulewą deszczową...
Więc przyjdź ty do mnie - przyjdź w te ciszę mroczną,
A oczy moje przy tobie odpoczną,
Oczy zasnute mgieł oponą mroczną.
I wzlecę w jasne oczu twoich głębie
Jako za światem tęskniące gołębie.
I spiję niebu z gwiazd złotymi ćwieki!...
I przymknę pijane rozkoszą powieki,
. . . . . . . . . . . . . . . . . . .
Wypiwszy niebo z gwiazd złotymi ćwieki!
. . . . . . . . . . . . . . . . . . .
Noc się nade mną rozełkaia słotna,
I dziwnie jestem w tej nocy samotna.,.
Strugami deszczu mży mgielna szaruga.
Noc pełna cieni, wystygła i długa,
Przedzgonnych psalmów snując hymn pokutny,
Łka w strunach deszczu w rytm niezmiernie smutny,
W mgłach odrętwiałych łka swój hymn pokutny.
I jak wid śmierci leci mi nad głową
Ta noc rozgrana ulewą deszczową...
Więc przyjdź ty do mnie - przyjdź w te ciszę mroczną,
A oczy moje przy tobie odpoczną,
Oczy zasnute mgieł oponą mroczną.
I wzlecę w jasne oczu twoich głębie
Jako za światem tęskniące gołębie.
I spiję niebu z gwiazd złotymi ćwieki!...
I przymknę pijane rozkoszą powieki,
. . . . . . . . . . . . . . . . . . .
Wypiwszy niebo z gwiazd złotymi ćwieki!
. . . . . . . . . . . . . . . . . . .
Zawistowska Kazimiera Kasztelanki
I
Sam rozplatał jej ramion mdłejące okowy...
Raz jeszcze kornie czołem do stóp jej uderzy -
I poszedł!... Wciągnął w piersi zapach jodeł świeży
I słuchał, jak jej płaczem szumiał las jodłowy.
Od ust jej się oderwał i na bój krzyżowy,
Na bój święty pod znakiem Gotfryda pobieży,
A z nim razem frankońskich idzie kwiat rycerzy
I wieją białe płaszcze i krzyż Chrystusowy.
I znikli,.. a źrenice jej zaległy mroki...
Poprzez straszne te mroki widm pełznie gromada...
Do ich dłoni przylgnęła głowa trupia, blada -
Głowa dzisiaj pieszczona - śród krwawej posoki.
I widm, jak ją niosą - jak się ku niej zbliża
W zwojach płaszcza białego, gdzie widny znak krzyża.
II
Leżała krzyżem... Ave! Ave Chrystel
O, miej Ty litość! - Przez witraże w górze
Lecą słoneczne i szkarłatne róże,
Po włosiennicy pełzną skry świetliste...
Tam wiosna... słońce... a ja mam jak czyste
Skamienieć lilie, paść jak twe podnóże,
W krzyż rozesłana na twardym marmurze?...
Stygmatów twoich wziąść piętno ogniste?...
Chryste!... ja jedną miałam wiosnę złotą
I wciąż ją widzę - więc oczy skryj dłonią,
Bo idzie ku mnie z kwiatami i z wonią...
Dymy kadzideł w wieniec mi się plotą -
Więc dłońmi, Chryste! przesłoń mi tę wiosnę
I usta jego, drogie i miłosne!...
Sam rozplatał jej ramion mdłejące okowy...
Raz jeszcze kornie czołem do stóp jej uderzy -
I poszedł!... Wciągnął w piersi zapach jodeł świeży
I słuchał, jak jej płaczem szumiał las jodłowy.
Od ust jej się oderwał i na bój krzyżowy,
Na bój święty pod znakiem Gotfryda pobieży,
A z nim razem frankońskich idzie kwiat rycerzy
I wieją białe płaszcze i krzyż Chrystusowy.
I znikli,.. a źrenice jej zaległy mroki...
Poprzez straszne te mroki widm pełznie gromada...
Do ich dłoni przylgnęła głowa trupia, blada -
Głowa dzisiaj pieszczona - śród krwawej posoki.
I widm, jak ją niosą - jak się ku niej zbliża
W zwojach płaszcza białego, gdzie widny znak krzyża.
II
Leżała krzyżem... Ave! Ave Chrystel
O, miej Ty litość! - Przez witraże w górze
Lecą słoneczne i szkarłatne róże,
Po włosiennicy pełzną skry świetliste...
Tam wiosna... słońce... a ja mam jak czyste
Skamienieć lilie, paść jak twe podnóże,
W krzyż rozesłana na twardym marmurze?...
Stygmatów twoich wziąść piętno ogniste?...
Chryste!... ja jedną miałam wiosnę złotą
I wciąż ją widzę - więc oczy skryj dłonią,
Bo idzie ku mnie z kwiatami i z wonią...
Dymy kadzideł w wieniec mi się plotą -
Więc dłońmi, Chryste! przesłoń mi tę wiosnę
I usta jego, drogie i miłosne!...