
Paul
Verlaine
1970-01-01 - 1970-01-01
Sortuj według:
Verlaine Paul * * * (A więc to...
A więc to będzie w jasny, letni dzień:
Weselne słońce, spólnik mej radości,
Zrobi piękniejszą - w szat białych świetności -
Twą drogą piękność - od prawdy i śnień;
Niebo niebieskie, jak namiot wysoki,
Fałdów przepychem wokół naszych czół
Drgać będzie szczęsnych, lecz przybladłych w pół
Z oczekiwania, z błogości głębokiej;
I przyjdzie wieczór, wonny oddech róż
Pieścić cię będzie, igrać z twym welonem,
A gwiazd orszaki okiem uśmiechnionem
Pozdrowią szczęsnych - nowożeńców już.
Weselne słońce, spólnik mej radości,
Zrobi piękniejszą - w szat białych świetności -
Twą drogą piękność - od prawdy i śnień;
Niebo niebieskie, jak namiot wysoki,
Fałdów przepychem wokół naszych czół
Drgać będzie szczęsnych, lecz przybladłych w pół
Z oczekiwania, z błogości głębokiej;
I przyjdzie wieczór, wonny oddech róż
Pieścić cię będzie, igrać z twym welonem,
A gwiazd orszaki okiem uśmiechnionem
Pozdrowią szczęsnych - nowożeńców już.
Verlaine Paul * * * (Biały sie...
Biały sierp wąski
Wzeszedł nad bór;
Z kazdej gałązki
Świergotów chór
Płynie gęstwiną...
O, ma dziewczyno!
Stawu tajemne
Lustro bez dna
Odbija ciemne
Wierzb sennych tła,
Gdzie wiatr wspomina...
Marzeń godzina.
Ogromna, tkliwa
Cichość i mir
Z szafirów spływa,
Z gwiaździstych lir
Słodko się chyli...
O, czar tej chwili!
Wzeszedł nad bór;
Z kazdej gałązki
Świergotów chór
Płynie gęstwiną...
O, ma dziewczyno!
Stawu tajemne
Lustro bez dna
Odbija ciemne
Wierzb sennych tła,
Gdzie wiatr wspomina...
Marzeń godzina.
Ogromna, tkliwa
Cichość i mir
Z szafirów spływa,
Z gwiaździstych lir
Słodko się chyli...
O, czar tej chwili!
Verlaine Paul * * * (Czarny sen...
Czarny sen, jak głaz,
Spadł na me istnienie;
Z mą nadzieją wraz
Śpij, wszelkie pragnienie.
Nie wiem nic, jak w mgle
W pamięci się chwieje
Co dobre, co złe...
O nieszczęsne dzieje!
Jak kołyską, mnie
Czyjaś dłoń kołysze
Na ciemnicy dnie:
Och, ciszej! och, ciszej!
Spadł na me istnienie;
Z mą nadzieją wraz
Śpij, wszelkie pragnienie.
Nie wiem nic, jak w mgle
W pamięci się chwieje
Co dobre, co złe...
O nieszczęsne dzieje!
Jak kołyską, mnie
Czyjaś dłoń kołysze
Na ciemnicy dnie:
Och, ciszej! och, ciszej!
Verlaine Paul * * * (Nadzieja l...
Nadzieja lśni jak słomy ździebełko w stodole.
Czemu lękasz się osy, szalonej swym lotem?
Patrz, słońce zawsze prószy w szczelinie gdzieś złotem.
Gdybyś się zdrzemnął, łokcie oparłszy na stole?
Biedaku mój, tej wody choć wypij, źródlana,
Zimna. Śpij potem. Widzisz, jam z tobą, zbądź trwogi.
Pieszczotami otoczę twej drzemki sen błogi
I będziesz, jak dziecina, nucił, kołysana.
Południe bije. Oddal się, przez litość, pani!
Śpi. Dziwna, że stąpanie kobiety tak rani
Mózg nieszczęsnych biedaków, dzwoniąc o ich głowę.
Południe bije. Skropić kazałem w pokoju.
Śpijże, śpij! Nadzieja lśni jak kamień w wyboju.
Ach, kiedyż znowu róże zakwitną wrześniowe?
Czemu lękasz się osy, szalonej swym lotem?
Patrz, słońce zawsze prószy w szczelinie gdzieś złotem.
Gdybyś się zdrzemnął, łokcie oparłszy na stole?
Biedaku mój, tej wody choć wypij, źródlana,
Zimna. Śpij potem. Widzisz, jam z tobą, zbądź trwogi.
Pieszczotami otoczę twej drzemki sen błogi
I będziesz, jak dziecina, nucił, kołysana.
Południe bije. Oddal się, przez litość, pani!
Śpi. Dziwna, że stąpanie kobiety tak rani
Mózg nieszczęsnych biedaków, dzwoniąc o ich głowę.
Południe bije. Skropić kazałem w pokoju.
Śpijże, śpij! Nadzieja lśni jak kamień w wyboju.
Ach, kiedyż znowu róże zakwitną wrześniowe?