Stolat.pl

Stearns Eliot Thomas

Eliot Thomas
Stearns

1970-01-01 - 1970-01-01

Sortuj według:

Stearns Eliot Thomas Popielec

Skoro nie mam nadziei, bym jeszcze powrócił
Skoro nie mam nadziei
Skoro nie mam nadziei, bym wrócił
Do pożądania zalet innych ludzi
Nie usiłuję walczyć o te sprawy
(Po cóż ma stary orzeł rozpościerać skrzydła?)
Po cóż bym opłakiwał
Miniona chwałę zwykłego królestwa?

Skoro nie mam nadziei, abym jeszcze zaznał
Niepewnej chwały określonej chwili
Skoro nie sądzę
Skoro wiem, że nie zaznam
Prawdziwej mocy, która przemija
Skoro nie mogę pić
Skąd piją kwiaty drzew i źródła rzek, bo nic tam już nie ma

Skoro wiem, że czas jest zawsze czasem,
A miejsce zawsze i jedynie miejscem,
A co się dzieje, to się dzieje tylko jeden raz
I tylko w jednym miejscu,
Cieszę się, że jest tak jak jest
Wyrzekam się uwielbianej twarzy
I wyrzekam się głosu
Skoro nie mogę mieć nadziei, bym jeszcze powrócił
Raduję się, że mam coś stworzyć
Co sprawiałoby radość

I modlę się do Boga o litość nad nami
I modlę się, bym mógł zapomnieć
O sprawach, które ważę w sobie zbyt przytomnie,
Zbytnio roztrząsam
Skoro nie mam nadziei, bym jeszcze powrócił
Niech mówią za mnie te słowa
Bo co się stało, już się nie stanie
Niech sąd nad nami nie będzie zbyt srogi

Skoro już skrzydła nie niosą mnie w przestrzeń,
Tylko z wysiłkiem biją powietrze
Teraz już próżne, doszczętnie jałowe,
Próżniejsze i bardziej jałowe niż wola,
Ucz nas jak troszczyć się i jak nie troszczyć
Ucz nas cichości.

Módl się z nami grzesznymi teraz i w godzinę śmierci naszej
Módl się za nami teraz i w godzinę śmierci naszej.

więcej

Stearns Eliot Thomas Próżni ludzie

III

Oto kraina martwa
Kraina kaktusów
Gdzie przed wzniesionymi
Posągami z kamienia
Dłoń umarłego wzywa łaski głazu
Pod migotaniem spadającej gwiazdy

I czy jest tak właśnie
W innym królestwie śmierci
Budzimy się samotni
W chwili kiedy ciało
Przenika czułość
I wargi co chcą pocałunków
Do strzaskanego modlą się kamienia

więcej

Stearns Eliot Thomas Rapsodia wietrzne...

Dwunasta.
Tam, dokąd sięga ulica
Ujęta w księżycową syntezę,
Szeptane zaklęcia księżyca
Rozpuszczają podłoża pamięci,
Wszystkie jej jasne skojarzenia,
Sformułowania i rozróżnienia,
Każda latarnia, którą mijam,
Bije jak bęben przeznaczenia
I przez obszary mroków
Północ potrząsa pamięcią,
Jak szaleniec potrząsa uschniętym geranium.

Pół do drugiej,
Latarnia parska,
Latarnia mamrota,
Latarnia mówi: "Patrz na tę kobietę,
Co waha się ku tobie w świetle bramy
Rozwartej nad nią jak szyderstwo.
Widzisz obrąbek jej sukni,
Postrzępiony, zachlapany błotem.
I widzisz jej skośne spojrzenie,
Pokrętne jak haczyk".

Pamięć sucho wyrzuca
Mnóstwo splątanych rzeczy;
Na brzegu gałąź splątana,.
Objedzona do gładka, błyszcząca,
Jak gdyby świat osłaniał
Tajemnicę swojego szkieletu,
Sztywną i białą.
Rozkwitająca wiosna na podwórcach fabryk,
Rdza uczepiona kształtów z sił opadłych,
Jędrna, skulona, gotowa do klapnięcia kłami.

Pól do trzeciej,
Latarnia mówi:
"Spójrz na kota, co przylgnął do ścieku,
Wysuwa język
I pożera kawałek zjełczałego masła".
Tak ręka dziecka machinalnie
Chwyta zabawkę toczącą się bulwarem.
Nic nie mogłem zobaczyć za oczyma dziecka.
Widziałem oczy na ulicy
Usiłujące zajrzeć w szpary okiennicy
I pewnego popołudnia kraba widziałem w stawie,
Starego kraba z pancerzem na grzbiecie,
Co chwytał koniec kija, który mu podałem.

Pół do czwartej,
Lampa parska,
Lampa mamrota w ciemności,
Lampa mruczy:
"Spójrz na księżyc,
La lune ne garde aucune rancurie,
Mruga wątłym okiem,
Uśmiecha się do zakamarków,
Gładzi włosy traw.
Księżyc utracił pamięć,
Ospa mu twarz przeorała,
Jego ręka skręca papierową różę
Pachnącą kurzem i wodą. kolońską,
Jest sam
Ze starą nocną wonią,
Która mu się wciąż wraża I wraża do mózgu".
Wraca wspomnienie
Suchych badyli bezsłonecznego geranium
I kurzu w szczelinach bruku,
Zapachu ulicznych kasztanów,
I zapachu kobiety w pokoju za storą,
I papierosów w korytarzach
I alkoholu w barach.

Lampa mówi:
"Czwarta, Tutaj jest numer na bramie.
Pamięci!
Ty masz klucz,
Lampa roztacza krąg światła na schodach.
W górę.
Łóżko posłane: szczotka do zębów wisi na ścianie,
Połóż buciki pod drzwiami, śpij, przygotuj się do życia".

Ostatni skręt noża.

więcej

Stearns Eliot Thomas Wydrążeni ludzi...

, Pan Kurtz - on umrzeć
, , , , , "A penny for the Old Guy"
I

My, wydrążeni ludzie
My, chochołowi ludzie
Razem się kołyszemy
Głowy napełnia nam słoma
Nie znaczy nic nasza mowa
Kiedy do siebie szepczemy
Głos nasz jak suchej trawy
Przez którą wiatr dmie
Jak chrobot szczurzej łapy
Na rozbitym szkle
W suchej naszej piwnicy

Kształty bez formy, cienie bez barwy
Siła odjęta, gesty bez ruchu.

A którzy przekroczyli tamten próg
I oczy mając weszli w drugie królestwo śmierci
Nie wspomną naszych biednych i gwałtownych dusz
Wspomną, jeżeli wspomną,
Wydrążonych ludzi
Chochołowych ludzi.

II

Oczu napotkać nie śmiem w moich snach
W sennym królestwie śmierci
Nigdy się nie ukarzą:
Tam na złamanej kolumnie
Oczami będzie blask słońca
Tam tylko chwieją się drzewa
I głosy, kiedy wiatr śpiewa,
Są dalsze i uroczyste
Niż gwiazda blednąca.

I obcym nie był bliżej
W sennym królestwie śmierci
Niechaj jak inni noszę
Takie umyślne przebranie
Patyki stracha na polu
Szczurzą sierść, pióra wronie
Niechaj jak wiatr wieję się skłonię
Nie bliżej -

Niech ostatecznie ominie spotkanie
W królestwie ni światła ni cienia

III

Tutaj kraina nieżywa
Kraina kaktusowa
Tu hodują kamienie
Obrazy, ich łaski wzywa
Dłoń umarłego błagalnie wzniesiona
Pod migotem gwiazdy blednącej.

Czy tak samo jest tam
W drugim królestwie śmierci
Czy budzimy się zupełnie sami
W godzinę kiedy wszystko w nas
Jest czułością i czystymi łzami
Usta chcą pocałunku
A modłą się do złamanego kamienia.

IV

Nie tu są oczy
Nie ma tu oczu
W tej dolinie umierających gwiazd
W tej wydrążonej dolinie
Złamanej szczęce naszych utraconych królestw

W tym ostatnim miejscu spotkania
Na oślep szukamy
Nieufni i niemi
Na żwirach zgromadzeni pod opuchłą rzeką

Na zawsze niewidomi
Bo nie ukażą się oczy
Gwiazda nieustająca
Wielolistna róża
Królestwa śmierci bez świateł ni cienia
Nadzieja tylko
Pustych ludzi

V

, , , , , Więc okrążajmy kaktus nasz
, , , , , Kaktus nasz kaktus nasz
, , , , , Więc okrążajmy kaktus nasz
, , , , , O piątej godzinie rano

Pomiędzy ideę
I rzeczywistość
Pomiędzy zamiar
I dokonanie
Pada Cień

, , , , , Albowiem Tuum est Regnum

Pomiędzy koncepcję
I kreację
Pomiędzy wzruszenie
I odczucie
Pada Cień

, , , , , A życie jest bardzo długie

Pomiędzy pożądanie
I miłosny spazm
Pomiędzy potencjalność
I egzystencję
Pomiędzy esencję
I owoc jej
Pada Cień

, , , , , Albowiem Tuum est Regnum

Albowiem Tuum est
życie jest
Albowiem Tuum est
I tak się właśnie kończy świat
I tak się właśnie kończy świat
I tak się właśnie kończy świat
Nie hukiem ale skomleniem.
 

więcej
Wykonanie: SI2.pl
Jak prawie wszystkie strony internetowe również i nasza korzysta z plików cookie. Zapoznaj się z regulaminem, aby dowiedzieć się więcej. Akceptuję