Stolat.pl

Lechoń Jan

Jan
Lechoń

1970-01-01 - 1970-01-01

Lechoń Jan

Rejtan

iedy wszystko struchlało z obawy Moskali,
On na progu się sali jako kłoda wali
Z tą jedną myślą w głowie: \"Ja wszystko ocalam\",
Rozdziera swoje szaty, krzycząc: \"Nie pozwalam!\"
Sto ramion niezlękłego uchwyciło męża,
I oszalał, i umarł. Lecz to on zwycięża.
Bo parę lat zaledwie - jest to chwila prawie
I oto się nad polem chwieje piórko pawie,
Hurmem chłopi z kosami biegną polną steczką
I nakryli armaty krakowską czapeczką. (...)
I idą, idą nasi, bijąc w tarabany,
I myśląc o swej Basi, w kraju zapłakanej.
Samotnik, który wtedy oszalał z rozpaczy,
Nie ujrzy ich, to prawda, ale cóż to znaczy?
Bo on odżył i wpośród śnieżnych drzew szpaleru
To on wali bagnetem w wrota Belwederu
I w ciemną noc styczniową wolność widzi jaśnie.
Ten człowiek z brwią krzaczastą, to przecież on właśnie.
Dziś kiedy na świat cały grzmią moskiewskie spiże,
Gdy niejedno poselstwo stopy w Moskwie liże
A oklask dla przemocy brzmi na wszystkie strony
Ten Rejtan znów podnosi nie łeb podgolony, (...)
I gdy wszystko przemocy gotuje owację,
On woła: Nie pozwalam!\" I to on ma rację.
Wykonanie: SI2.pl
Jak prawie wszystkie strony internetowe również i nasza korzysta z plików cookie. Zapoznaj się z regulaminem, aby dowiedzieć się więcej. Akceptuję