Stolat.pl

Wiersze znanych

Sortuj według:

Verlaine Paul MĄDROŚÄ†

I
Nieszczęście, rycerz w masce, co milcząc mnie mijał,
Na wskróś me stare serce przebódł swą kopiją.

Mego starego serca krew trysła strumieniem
I na kwiatach się w słońca rozwiała promieniu.

Mrok oczy moje zgasił, krzyk ścisnął mi gardło
I stare moje serce w dzikim dreszczu zmarło.

Wtedy rycerz Nieszczęście obrócił się do mnie,
Zsiadł z rumaka i podszedł i ręką swą tknął mnie.

Swój palec w stal zakuty wbił w mą ranę krwawą,
Podczas gdy twardym głosem stwierdzał swoje prawo.

I wraz za jego palca dotknięciem lodowem
Odrastać mi zaczęło serce dumne, nowe

I oto rozgorzałe w czystości najszczerszej
Młode i dobre serce zabiło w mej piersi.

I stałem jak pijany, drżąc w niewiary trwogach,
Jak człowiek, który ujrzał jakąś wizję Boga.

Lecz dobry rycerz, konia dosiadłszy na nowo,
Odjeżdżając, znacząco ku mnie skiriął głową

I krzyknął (głos ten we mnie wciąż jeszcze nie zamilknął):
"Strzeż się choć ! bo tak uda się raz tylko jeden tylko".

VI
O wy, Troski, Radości - jak w dali kulawy -
Ty, serce, krwawe wczoraj, dziś rozpłamieniane,
Więc to naprawdę koniec, więc pierzchła spłoszone
Z naszych zmysław to wszystko, zdobycze i zjawy.

Stare szczęścia, nieszczęścia stare, jak wśród trawy
Sznur gęsi na zdeptanej ścieżce zakurzonej,
Szczęśliwej drogi! I Śmiech, i przed nim zradzone
Topielce Smutki, w czerni pławiące się łzawej,

I reszta ! - Dobra pustka, wielkie uciszenie,
Ktoś w nas, pokoju wonią tchnący nieskończenie,
Jasność prostoty w jakiejś świeżości promiennej...

I patrzcie! Nasze serce, co w pysze krwawiło,
Płomienieje w miłości, i niosąc tę miłość
Ku życiu się otwiera, dla śmierci bezcennej!

VII
Złudny blask lśnił dzień cały, biedna moja duszo,
I rozedrganiean miedzi zachód już wyzłaca.
O, zamknij oczy,duszo, i czym prędzej wracaj:
Jedna ze złud najgorszych. Uchodź przed pokusą.

Lśnił przez dzień cały, gradem płomienistym krusząc
Winobranie na zboczach wzgórz, i w proch obracał
Wszelkie żniwo w dolinie, i w niwecz zatracał
Niebo jasne, co śpiewem woła cię nad głuszą.

Zblednij i odejdź z wolna. i składając dłonie.
Czyż nam to wczoraj jutra wspaniałe pochłonie?
Czyżby dawny szał jszcze skradał się uparcie?

Te wspomnienia od nowa trzebaż będzie burzyć ?
Gwałtowne, najstraszliwsze już chyba natarcie !
O idź się modlić, idź się modlić przeciw burzy .

, , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , ,
VIII
Skromne życie wśród zajęć łatwych, nieciekawych,
To czyn, co, tylko z wielkiej miłości się rodzi.
Mieć radość, gdy po smutnym dniu dzień smutny
wschodzi
Być mocnym, a zużywać się na drobne sprawy,

Łowić uchem jedynie z wielkomiejskiej wrzawy
Zew dzwonów, o mój Boże, co z wieży dochodzi,
A mieć samemu udział w tej wrzawie, gdy chodzi
0 spełnianie prac błahych jak dziecka zabawy,

5pać pod dachem grzeszników z sercem pokutnika,
Kochać ciszę, a przecież rozmów nie unikać;
Takk długi czas, jak wielka cierpliwość bez skargi,

I wciąż naiwne skrupuły, wciąż skruchy nawroty ,
I tyle tych zachodów o te biedne cnoty !
Wstyd, rzekł Anioł Stróż, pycha zaczyna przetargi!
więcej

Verlaine Paul Moje zwykła marz...

Śnię często - przejmująco, dziwnie - o nieznanej
Kobiecie. Ja ją kocham i kocha mnie ona.
Nigdy całkiem ta sama, ni całkiem zmieniona,
Kocha mnie i pojmuje, i goi me rany.

Bo ona mnie pojmuje! Serca mego ściany
Dla niej jednej przezrocze, zagadki zasłona
Dla niej jednej opada! Gdy skroń ma spocona,
Ona jedna ją chłodzi rosą łzy wylanej.

Krucze, lniane czy złote są jej włosy wiotkie?
Nie wiem. Imię? Pamiętam, że dźwięczne i słodkie,
Jak imiona najdroższych wygnańców żywota.

Spojrzenie jej podobne posągów spojrzeniu,
A głosu dalekiego, cichego pieszczota
Ma dźwięk głosów kochanych, zmilkłych w grobów cieniu.
więcej

Verlaine Paul Na przechadzce

Niebo takie łagodne, drzewa takie giętkie
Zdają się uśmiechać do szat jasnych tonów,
Co, powolne kaprysom fałdów i festonów,
Mienią się z ruchem każdym - niedbałe, a miętkie.

Wiatr ciepły o sadzawki taflę ledwo trąca,
A poprzez topolową cienistą aleję
Ułagadzona jasność słoneczna się leje -
Niebieskawa i jakby z umysłu mdIejąca.

Zwodziciele wytworni, zalotnice wabne,
Serca zapalne, w więzy przysiąg nie zakute,
Ścieramy się kunsztownie na wesołą nutę -
Kochankowie kochankom strzały ślą jedwabne.

Czasem niedostrzegalnie chyża rączka mała
Policzkiem skarci za coś. Przestępca skruszony
Kładzie w zamian swe usta na paznokć toczony
Najmniejszego z paluszków. - Ta bezczelność śmiała

I skora obcesowość doznają odprawy
W druzgocącym spojrzeniu, wyniosłym i suchym. -
Przecie niezbyt licują z surowym tym ruchem
Kąciki ust zalotne i dąs dość łaskawy.
więcej

Verlaine Paul NA TRAWIE

- Księrzulku, bredzisz ! - A ty, hrabio,
Wspak obwiązałeś szyję kryzą.
- Te wina całkiem mię osłabią.
- Jak mnie twój karczek, o markizo.

Do, mi, sol, fa... - Kochać się trzeba...
- Księżulku, poprawże sutanę!
- Niech skonam, Pani, jeśli z nieba
Gwiazdki dla ciebie nie dostanę.

- Chciałabym być maleńką psiną.
- Całujmy wszystkie po kolei
Pastuszki nasze. - Pieśń i wino!
- Witaj, miesiączku w gwiazd alei!
więcej
Wykonanie: SI2.pl
Jak prawie wszystkie strony internetowe również i nasza korzysta z plików cookie. Zapoznaj się z regulaminem, aby dowiedzieć się więcej. Akceptuję