Wiersze znanych
Sortuj według:
Whitman Walt Czy nigdy na cieb...
Czy nigdy na ciebie nie przyszła godzina
Boski promień spadający nagle, aż pękają te bańki mydlane, woda,
, , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , bogactwo,
Te gorliwe cele działania - książki, polityka, sztuka, amory,
I nie zostaje zupełnie nic?
Boski promień spadający nagle, aż pękają te bańki mydlane, woda,
, , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , bogactwo,
Te gorliwe cele działania - książki, polityka, sztuka, amory,
I nie zostaje zupełnie nic?
Wawiłow Danuta Senna piosenka
W lesie wilki śpią?
Śpią.
I motylki śpią?
Śpią.
W polu myszki śpią?
Śpią.
W kuchni łyżki śpią?
Śpią.
W niebie chmury śpią?
Śpią.
W moście dziury śpią?
Śpią.
Pieski w budzie śpią?
Śpią.
Wszyscy ludzie śpią?
Śpią.
Tylko jeden nocny wiatr
nie chce spać,
nie chce spać.
Woli hulać w polnych trawach,
z deszczem w berka grać.
Śpią.
I motylki śpią?
Śpią.
W polu myszki śpią?
Śpią.
W kuchni łyżki śpią?
Śpią.
W niebie chmury śpią?
Śpią.
W moście dziury śpią?
Śpią.
Pieski w budzie śpią?
Śpią.
Wszyscy ludzie śpią?
Śpią.
Tylko jeden nocny wiatr
nie chce spać,
nie chce spać.
Woli hulać w polnych trawach,
z deszczem w berka grać.
Wawiłow Danuta Katecheza 29
Lubię słuchać, jak mówi pole,
Jak wśród kłosów szepczą kąkole,
Ryczą krowy, chrząkają świnie,
Letni wietrzyk szumi w leszczynie
I ciekawa jestem ogromnie,
O czym one tak mówią do mnie
Lecz nie mówi pole po polsku,
Kąkol szepcze coś po kąkolsku,
Świnka chrząka coś sobie po świńsku,
Wiatr w leszczynie gra
po leszczyńsku,
A ja słucham i nie rozumiem,
I pogadać z nimi nie umiem
Jak wśród kłosów szepczą kąkole,
Ryczą krowy, chrząkają świnie,
Letni wietrzyk szumi w leszczynie
I ciekawa jestem ogromnie,
O czym one tak mówią do mnie
Lecz nie mówi pole po polsku,
Kąkol szepcze coś po kąkolsku,
Świnka chrząka coś sobie po świńsku,
Wiatr w leszczynie gra
po leszczyńsku,
A ja słucham i nie rozumiem,
I pogadać z nimi nie umiem
Wojaczek Rafał Ballada bezbożna
Gdzie mojej ręki lewej z niebem igra samiec
Tam stado dojnych gwiazd i moja śmierć je pasie
Gdzie mojej ręki prawej ogródek się szerzy
Tam moją żonę martwą zakopują w ziemi
Gdzie moich jąder krąży podwójna planeta
Tam wieszają człowieka za to że poeta
Gdzie nasienie pospiesznie porzucone gnije
Tam kobietę do spazmu pobudzają kijem
Gdzie mojego mózgowia cieknie wrąca struga
Tam pijak pijąc wie już co jest dobra wódka
Gdzie moja stopa lewa bieg planet popędza
Tam nie ma Boga tylko jego impotencja
Gdzie moja stopa prawa bieg planet wstrzymuje
Też nie ma Boga tylko nieskończony smutek
Gdzie moja męskość głową fioletową straszy
Poślubiona dziewica regularnie krwawi
Gdzie patrzę lewym okiem tam widzę: jest Polska
Biskup na świni tyłem wjeżdża do kościoła
Gdzie patrzę prawym okiem moje życie marne
Jak zwykle z przyjściem zmroku idzie pod latarnię