Gary
Snyder
1970-01-01 -
Sortuj według:
Snyder Gary Spalanie
Człowiek porusza się wciąż ze świadomością
Tego innego, obcego całkiem, nieludzkiego
Brzęcząc wewnątrz, jak napięty bęben,
Troskliwie unikając myślenia o tym;
Skupiony na realnym świecie ciała i kamienia.
Złożone warstwy pustki
Ten jedyny świat, podstępne formy
ręka, pierś, dwoje w objęciu -
Ludzka tkliwość oddala się
Wyschłymi nieskończonymi cyklami,
Kształty odpadające od kształtów
luźno
przylegają, cóż odeszło?
- miłość
Wiosną drzewo Avocado zrzuca zeschłe liście
Miękki szelest na Wiśniowych błoniach
Ptak zjawia się w tej chwili
Te wszystkie książki
ona ubrana w cienki sweter
bez stanika
Tego innego, obcego całkiem, nieludzkiego
Brzęcząc wewnątrz, jak napięty bęben,
Troskliwie unikając myślenia o tym;
Skupiony na realnym świecie ciała i kamienia.
Złożone warstwy pustki
Ten jedyny świat, podstępne formy
ręka, pierś, dwoje w objęciu -
Ludzka tkliwość oddala się
Wyschłymi nieskończonymi cyklami,
Kształty odpadające od kształtów
luźno
przylegają, cóż odeszło?
- miłość
Wiosną drzewo Avocado zrzuca zeschłe liście
Miękki szelest na Wiśniowych błoniach
Ptak zjawia się w tej chwili
Te wszystkie książki
ona ubrana w cienki sweter
bez stanika
Snyder Gary Maudgalyayana ujr...
Pod drżącą powieką
Sny targają włóknami nerwów,
Umysł chłonie, a zamknięte oko widzi
Przestrzenie płynące pod światłem słonecznym,
Światy umarłych, Bardo, światy umysłu
I grozę bezsłonecznego obrządku jaskini,
Spotkanie świadomych mnichów-włóczęgów
Przywianych wichrem Karmy z piekła
Do nieskończonego zmiennego piekła,
życie i śmierć ubite
Na pianę rzeczywistości (wiatr deszcz
Ludzkie królestwa pełne żądzy) ponad zimnym
Zawieszonym w bezkresie nieznanym, poniżej
Sztuka i Historia, wszystkie myśli ludzkości,
Okultystyczne i czarnoksięskie zło na wskroś prawdziwe.
Cienka krawędź natury wznosi się krucha
Bezbronna ze swą miłością, czującym kamieniem
I ciałem, ponad mrocznymi snami narkotycznej śmierci.
Nie mogę stracić chmur, nie możemy odejść.
Uczymy się kochać dopuszczając grozę.
Tam w dali i wewnątrz, całe piękno
Seksu świadomego nauką i akceptacją miłości.
Dzień po dniu wizje tej chorej
Skrzącej się istoty, zasłuchanej w siebie, śniącej
O rozkwicie ludzkiego umysłu,
Która na koniec rzuca wszystko i otwiera oczy.
Sny targają włóknami nerwów,
Umysł chłonie, a zamknięte oko widzi
Przestrzenie płynące pod światłem słonecznym,
Światy umarłych, Bardo, światy umysłu
I grozę bezsłonecznego obrządku jaskini,
Spotkanie świadomych mnichów-włóczęgów
Przywianych wichrem Karmy z piekła
Do nieskończonego zmiennego piekła,
życie i śmierć ubite
Na pianę rzeczywistości (wiatr deszcz
Ludzkie królestwa pełne żądzy) ponad zimnym
Zawieszonym w bezkresie nieznanym, poniżej
Sztuka i Historia, wszystkie myśli ludzkości,
Okultystyczne i czarnoksięskie zło na wskroś prawdziwe.
Cienka krawędź natury wznosi się krucha
Bezbronna ze swą miłością, czującym kamieniem
I ciałem, ponad mrocznymi snami narkotycznej śmierci.
Nie mogę stracić chmur, nie możemy odejść.
Uczymy się kochać dopuszczając grozę.
Tam w dali i wewnątrz, całe piękno
Seksu świadomego nauką i akceptacją miłości.
Dzień po dniu wizje tej chorej
Skrzącej się istoty, zasłuchanej w siebie, śniącej
O rozkwicie ludzkiego umysłu,
Która na koniec rzuca wszystko i otwiera oczy.
Snyder Gary * * * [Twarz w za...
Twarz w zagięciu jej szyi
czuła puls żyły
Gładka skóra, chłodne piersi
Nagie o świcie
"śpiew
ptaków z każdej gałęzi"
czuła puls żyły
Gładka skóra, chłodne piersi
Nagie o świcie
"śpiew
ptaków z każdej gałęzi"
- Poprzednia
- 1