Wiatrowska-Myszkiewicz Krystyna
1970-01-01 -
Sortuj według:
Wiatrowska-Myszkiewicz Krystyna Kariera domowa
(topi swój sen by spłynął po włosach
opadł na kapcie z przebiegiem lat)
dostarczycielka synów
praczka nieporadnych słów
musi zakasać bezład każdego dnia
dnia pełnego waszych planów
świat wciąż jest przyjazny tym
które zrobiły użytek z macicy
niechże sobie drepczą w miejscu
w takt wybijany przez mężczyznę
opadł na kapcie z przebiegiem lat)
dostarczycielka synów
praczka nieporadnych słów
musi zakasać bezład każdego dnia
dnia pełnego waszych planów
świat wciąż jest przyjazny tym
które zrobiły użytek z macicy
niechże sobie drepczą w miejscu
w takt wybijany przez mężczyznę
Wiatrowska-Myszkiewicz Krystyna Nikotynizm
widzisz to ceremonia
ma w sobie magię
juz sam trzask zapałki
i syczenie zajmowanej ogniem bibułki
gest wdech
zmysłowy jęzor dymu
nawet wizja igrania z rakiem
to taki ekstremalny sport
z pogranicza głupoty i pragnienia
ma w sobie magię
juz sam trzask zapałki
i syczenie zajmowanej ogniem bibułki
gest wdech
zmysłowy jęzor dymu
nawet wizja igrania z rakiem
to taki ekstremalny sport
z pogranicza głupoty i pragnienia
Wiatrowska-Myszkiewicz Krystyna Pętla
w tym domu panuje milczenie
chodzimy pośród wymijających spojrzeń
wyrzut drzemie w każdym szurnięciu kapci
racjonujemy chwiejne nastroje i słowa
szydzimy coraz sprawniej
śledzimy każde potknięcie
kalkulujemy dowody na niedoskonałość
na bezdrożu nieporozumień
ponownie zapętlono rzeczywistość
a słowa umierają w połowie drogi
kalekiego odbioru intencji
chodzimy pośród wymijających spojrzeń
wyrzut drzemie w każdym szurnięciu kapci
racjonujemy chwiejne nastroje i słowa
szydzimy coraz sprawniej
śledzimy każde potknięcie
kalkulujemy dowody na niedoskonałość
na bezdrożu nieporozumień
ponownie zapętlono rzeczywistość
a słowa umierają w połowie drogi
kalekiego odbioru intencji
Wiatrowska-Myszkiewicz Krystyna Śnie(ż)nie
jesień zzimiała - sypie przenikliwym wiatrem
po szczelinach ciała niedokrytych płaszczem
a pogięte fale włosów na kosmyki kruszy
zatuleniem zatraceniem w puchu kusi kusi
zadymić widzenie zamglić wszystkie szyby
stworzyć pozór baśni choćby tak na niby
niechże wycieraczki chłoną płatki śniegu
które coraz gęściej ścielą ściany niebu