Wiatrowska-Myszkiewicz Krystyna
1970-01-01 -
Sortuj według:
Wiatrowska-Myszkiewicz Krystyna Biegłaś
biegłaś bosą stopą pieszcząc zawilce
śnieżne łby im ciążyły
do snu je ułożyłaś
a ptaki zapowietrzyły się ciszą
i zawiesiły głosy nasłuchując
to twoje trele kwiecą powietrze
las zmurszały chyli pokornie tobie
najmilsze mchy i rzęsiste tafle
a rzeka mruczy leniwie
echo niesie i niesie
tuli dziecięcy śmiech
śnieżne łby im ciążyły
do snu je ułożyłaś
a ptaki zapowietrzyły się ciszą
i zawiesiły głosy nasłuchując
to twoje trele kwiecą powietrze
las zmurszały chyli pokornie tobie
najmilsze mchy i rzęsiste tafle
a rzeka mruczy leniwie
echo niesie i niesie
tuli dziecięcy śmiech
Wiatrowska-Myszkiewicz Krystyna Dziś dopowiadam
Wszystko ma swoje powody
mniej lub bardziej trafne
ta garść włosów którą wiatr kula
i siniaki gniewnie odbite słowem
nawet strach imitujący szacunek
Wiesz tato
kiedy biłeś mnie tą deską
drzazgi wdarły się nie tylko w skórę
minęło tyle lat
a wciąż ropieją we mnie
z każdym twoim gestem
z każdą udawaną żałością
cisza to kolejny cios
wymierzona
zaplanowana
możemy o tym nie mówić
choć szwy swędzą
mniej lub bardziej trafne
ta garść włosów którą wiatr kula
i siniaki gniewnie odbite słowem
nawet strach imitujący szacunek
Wiesz tato
kiedy biłeś mnie tą deską
drzazgi wdarły się nie tylko w skórę
minęło tyle lat
a wciąż ropieją we mnie
z każdym twoim gestem
z każdą udawaną żałością
cisza to kolejny cios
wymierzona
zaplanowana
możemy o tym nie mówić
choć szwy swędzą
Wiatrowska-Myszkiewicz Krystyna
Nie pójdę na słomianym postronku
w lnianej sukni plecionej pokorą
z łuskanym warkoczem na karku
Nie pójdę w sianokose obietnice
ani kuszące maliny
plamiące uda i zamysł jutra
Nie pójdę za przy na przed obok
choćbyś łzy wcierał w zakole łydek
albo rwał zapewnienia koszami
dla mnie skał piaski szczelinne
ogarki niedosięgłych gwiazd
puste klepisko bez śladu gwaru
i erem cichoskrzydly
w lnianej sukni plecionej pokorą
z łuskanym warkoczem na karku
Nie pójdę w sianokose obietnice
ani kuszące maliny
plamiące uda i zamysł jutra
Nie pójdę za przy na przed obok
choćbyś łzy wcierał w zakole łydek
albo rwał zapewnienia koszami
dla mnie skał piaski szczelinne
ogarki niedosięgłych gwiazd
puste klepisko bez śladu gwaru
i erem cichoskrzydly
Wiatrowska-Myszkiewicz Krystyna Impas
nie sądziła że zatrwoży
jego tkliwość w unik źrenic
nie przeczuła że wycofa
ufność dłoni w pusty zamiar
gniecie fotel zasiedzeniem
zbija słowa zanim wzejdą
niknie w siebie byle dalej
i byle bliżej zaniechania
mała lala przykuca
wiesza w uchu głosik
tatusine uśmiechy
suszy w zielniku
kręci końskie ogonki
łaskocze i droczy
mamusine dłonie
przypina do sukienki
jego tkliwość w unik źrenic
nie przeczuła że wycofa
ufność dłoni w pusty zamiar
gniecie fotel zasiedzeniem
zbija słowa zanim wzejdą
niknie w siebie byle dalej
i byle bliżej zaniechania
mała lala przykuca
wiesza w uchu głosik
tatusine uśmiechy
suszy w zielniku
kręci końskie ogonki
łaskocze i droczy
mamusine dłonie
przypina do sukienki